Ręcznie robione bombki z Polski. Trafiły prosto do Białego Domu!
Są ręcznie robione, zdobione i docierają do różnych zakątków na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych ląduje aż 80 procent z tych ozdób! Bombki prosto z Józefowa pod Warszawą robią furorę - szeroka gama zwierząt, łakoci i klasycznych szklanych kul przypadła do gustu samemu Barackowi Obamie. Skąd pomysł na taki biznes, jak wiele bombek produkuje się w ciągu roku, a jak wiele z nich się tłucze? Opowiedział nam o tym współwłaściciel marki Silverado, Stanisław Słodyczka.
Paulina Ermel: Jak to się stało, że wasze bombki trafiły do Białego Domu?
Stanisław Słodyczka: Przed wizytą prezydenta Baracka Obamy odezwała się do nas kancelaria prezydenta Bronisława Komorowskiego z pytaniem, czy jesteśmy w stanie wykonać specjalną bombkę na tę właśnie okazję. Wzór został zaprojektowany przez moją mamę, kancelaria go zaakceptowała, wykonaliśmy te bombki i zostały one wręczone podczas wizyty Baracka Obamy. Dostaliśmy informację, że bardzo się spodobały. Nie wiemy natomiast, czy Donald Trump wciąż z nich korzysta (uśmiech).
Dlaczego te bombki są tak popularne w Stanach Zjednoczonych?
Są unikatowe, wszystko jest ręcznie robione. Stawiamy na jakość wykonania, oprócz tego posiadamy bardzo dużą kolekcję w której mamy ok. 10 tys. najróżniejszych wzorów i co roku staramy się ją powiększać. Dlatego jesteśmy w stanie dopasować się do praktycznie każdego klienta. Kolejną sprawą jest to, że nasze bombki są bardzo mocno zdobione, a w Stanach to się po prostu dobrze sprzedaje.
Gdzie poza polską sprzedajecie najwięcej bombek?
80 proc. naszej produkcji ląduje w USA. Wysyłamy też bombki do Kanady, Australii, Nowej Zelandii, Niemiec, Rosji, na Ukrainę, do Szwajcarii. Tylko 3 proc. zostaje w Polsce.
Skąd pomysł akurat na bombki?
Przez wiele lat mój dziadek - Jerzy Jaroszyński - zajmował się sprzedażą okularów przeciwsłonecznych. Po transformacji w Polsce i otwarciu się na rynki światowe, okulary z dnia na dzień przestały się sprzedawać, głównie przez produkty chińskie, które były znacznie tańsze. Przez 2 lata dziadek wypróbowywał różne koncepcje różnych biznesów - od tworzenia kremów do skóry po produkcję długopisów. Przełom naszedł w 1995 roku, kiedy znajomi, którzy prowadzili firmę z ozdobami choinkowymi (od początku lat 60.), zaproponowali nam wejście w spółkę i otworzenie nowej firmy właśnie pod szyldem Silverado. Od tego momentu zajmujemy się produkcją ozdób choinkowych.
To już 22 lata na rynku - skąd czerpiecie pomysły na design bombek?
Głównym dyrektorem artystycznym jest moja mama, Magdalena Słodyczka. To ona tworzy 80 proc. naszych wzorów, resztę pomysłów przesyłają klienci. Wówczas są to ich wzory, mają na nie wyłączność. Skąd czerpiemy inspirację? Tak naprawdę ze wszystkiego - z dziedzin takich jak: wzornictwo, sztuka, moda, design, architektura, natura. Nie czujemy ograniczeń, możemy stworzyć praktycznie każdy kształt czy rozmiar. Ograniczają nas tylko możliwości szkła.
Wśród bombek też panuje moda? Sezonowość?
Można tak powiedzieć. Kolekcje są dyktowane trendami na dany rok - np. w ubiegłym roku, wśród naszych klientów, dużą popularnością cieszyła się kolekcja czarnych czy różowych bombek. Prócz tego posiadamy stałą ofertę, która jest z roku na rok delikatnie odświeżana. Tak jak w modzie pracujemy z rocznym wyprzedzeniem. Już w tym momencie mamy przygotowane kolekcje na sezon 2018/2019, więc można powiedzieć, że to my sami staramy się tworzyć trendy.
Ile bombek rocznie produkujecie?
Ilość ta delikatnie się zmienia, ale od paru lat sprzedaż się utrzymuje w okolicach 500-600 tys. sztuk.
Od dmuchalni, przez srebrzalnię, po lakiernię. Jak powstaje bombka? To podobno bardzo skomplikowany proces.
Zajmuje on wiele etapów. Zaczynamy od rurki szklanej, którą za pomocą palników gazowych rozgrzewamy do ok. 700 stopni - w tej temperaturze szkło da się modelować. Dmuchacz jest w stanie wykonać bombki o kształcie kuli lub podobnym. Za pomocą metalowej formy jesteśmy w stanie zrobić praktycznie każdy kształt - od samochodów, przez św. Mikołaja, zwierzęta, po torty lub nawet... sushi. Kiedy mamy już gotową wydmuszkę, poddajemy ją procesowi srebrzenia - wstrzykujemy porcję azotanu srebra do środka bombki. Za pomocą wstrząsów i wrzącej wody na bombce osadza się srebrna powłoka, w której możemy się przejrzeć. Czasem ten proces jest pomijany - zależy to od wzoru, jaki w tej chwili wykonujemy. Po etapie srebrzenia bombek o kształcie kuli, są one moczone w konkretnym kolorze tak, aby były pokryte jednolitą warstwą lakieru. Bombki w kształcie form przechodzą do kolejnego etapu, czyli dekorowania. Ten etap jest tak naprawdę najbardziej czasochłonny - również zależy od wzoru, jaki się w tym momencie wykonuje.
Ile czasu potrzeba na zrobienie bogato zdobionej bombki? I ile takich bombek powstaje w ciągu jednego dnia?
Są ozdoby, których można wykonać 200/dzień, ale są też takie wzory, które wymagają tyle pracy, że da się wykonać tylko 3 sztuki w ciągu dnia. Wykorzystujemy najróżniejsze dodatki, takie jak pióra, kamienia szlachetne, muszle, brokaty, lakiery, hafty, czy np. decoupage. Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Gdy bombka jest już udekorowana, ścinamy ją, wkładamy kapselek, pakujemy i mamy gotowy produkt.
Ile takich bombek podczas produkcji się tłucze? Policzyliście kiedyś?
To zależy od formy - są bombki bardziej wrażliwe i podatne na zniszczenie, ale są również te bardziej wytrzymałe. W procesie produkcji staramy, się żeby ten odsetek był jak najmniejszy. Jeśli miałbym to jakoś oszacować stawiałbym na od 2 do 15 proc. bombek.
Ile osób skupia wasza firma?
U nas w Józefowie pracuje ok. 60 osób, natomiast w Polsce współpracujemy dodatkowo z ok. 150 pracownikami.
Ceny bombek zaczynają się od ok. 20 zł. A ile kosztowała najdroższa, jaka kiedykolwiek powstała?
Można znaleźć nawet tańsze (u nas w sklepiku firmowym), natomiast, co do najdroższych, to ok 25-30 dolarów (100-120 zł). Po czasie takie bombki są sprzedawane nawet za 100 dolarów (ok. 400 zł). Przy czym muszę zaznaczyć, że są one naprawdę bardzo trudne w wykonaniu i bardzo mocno zdobione.
Macie ulubione wzory bombek?
Osobiście najbardziej lubię bombki klasyczne, czyli w kształcie kuli. A poza tym ciężko jest wybrać ulubiony wzór.
Co można wyczytać z przystrojonej choinki?
Moja mama "z choinki w domu jest wstanie odczytać, jaki panuje nastrój w rodzinie". Kazdy z nas wiesza na choince to, co mu się najbardziej podoba, więc łatwo też wywnioskować, jaki kolor lubi i czy jest osobą tradycyjną czy lubi awangardę.