Blisko ludziRejestr ciąż wejdzie w życie. Aborcyjny Dream Team: Polki nie muszą się tłumaczyć

Rejestr ciąż wejdzie w życie. Aborcyjny Dream Team: Polki nie muszą się tłumaczyć

Minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał rozporządzenie, na mocy którego do Systemu Informacji Medycznej trafi między innymi informacja o ciąży pacjentki. W dobie zaostrzonego prawa aborcyjnego w Polsce projekt wzbudza niemałe kontrowersje. Czy Polki słusznie obawiają się o to, że za przerwanie ciąży będzie im grozić odpowiedzialność karna?

Rejestr ciąż wejdzie w życie. Aborcyjny Dream Team: Polki nie muszą się tłumaczyć
Rejestr ciąż wejdzie w życie. Aborcyjny Dream Team: Polki nie muszą się tłumaczyć
Źródło zdjęć: © PAP
Sara Przepióra

06.06.2022 | aktual.: 06.06.2022 12:39

Nowelizacja rozporządzenia o Systemie Informacji Medycznej doprowadzi do tego, że lekarze będą zmuszeni wprowadzać do niego więcej danych, w tym informacje o ciąży pacjentki. Ministerstwo Zdrowia zapewniło, że to tylko zmiana w raportowaniu systemu ochrony zdrowia.

— System został poszerzony o alergie, ciała obce, grupę krwi oraz o fakt bycia w ciąży. Należy podkreślić, że rozporządzenie nie tworzy żadnych rejestrów, a jedynie poszerza system raportowania — powiedział w rozmowie z Pulsem Medycyny rzecznik Ministerstwa Zdrowia, Wojciech Andrusiewicz.

"Chciałabym, żeby personel medyczny nie przyłączał się do tej atmosfery strachu"

Mimo wyjaśnień resortu zdrowia, kobiety odbierają rejestr ciąż jako kolejną formę opresji towarzyszącej zaostrzaniu prawa aborcyjnego. Do dyskusji dołączył się także Aborcyjny Dream Team, który w opublikowanym na Instagramie poście wyjaśnił istotę systemu. W rozmowie z WP Kobieta aktywistki powiedziały, jakie skutki może mieć wprowadzenie rejestru ciąż w życie.

- Polki boją się kontaktu z systemem zdrowia w kontekście ciąży. Spowodowane jest to atmosferą, która obecnie panuje w kraju. Po przeanalizowaniu sytuacji doszłyśmy wspólnie do wniosku, że to narzędzie nie będzie wykorzystywane przeciwko kobietom - podkreśliła Natalia Broniarczyk, działaczka feministyczna i współzałożycielka Aborcyjnego Dream Teamu. - Chciałabym, żeby personel medyczny nie przyłączał się do tej atmosfery strachu. Powinni uspokoić pacjentki i ich partnerów, że będą chronić ich poufne dane - dodaje.

Broniarczyk tłumaczy, że wiele zależy jednak od intencji prokuratury. Przypomina też, że w Polsce kobiet nie można karać za dokonanie aborcji. - Jeśli rejestr powstał po to, żeby wykorzystywać go do zastraszania, to konsekwencji karnych dla osób przerywających ciążę nie będzie - dodaje.

Coraz mniejsze zaufanie do lekarzy

Kobiety zaczynają obawiać się samej wizyty u lekarza oraz dyskomfortu spowodowanego pytaniami o przerwanie ciąży. Panuje bowiem przekonanie, że przed personelem medycznym należy się z tego wytłumaczyć.

- Dzisiaj otrzymałyśmy wiadomość od dziewczyny, która zastanawiała się, co powiedzieć, kiedy lekarz zapyta się o przerwaną ciążę. Nie musimy się tłumaczyć. Lekarz jest od tego, żeby udzielić nam pomocy, a nie ustalać okoliczności zdarzenia - odpowiada aktywistka.

Zwłaszcza, jeśli chodzi o ciąże przerywane samoistnie. Do takich poronień dochodzi często i nie są one zaskoczeniem dla systemu opieki zdrowotnej. Według statystyk dotyczą one 25 proc. ciąż. Broniarczyk tłumaczy, że lekarze nie poświęcają im żadnej uwagi. Polki często wspominają, że czują się wówczas zbywane i niezrozumiane.

Jak odpowiedzieć na pytania lekarza?

Przerwanie zarejestrowanej ciąży nie musi zostać zgłoszone przez lekarza. Aborcyjny Dream Team wskazuje, jak odpowiedzieć na pytania medyków, aby nie kontynuować rozmowy na niewygodny temat.

- Kobiety, które nie chcą rozmawiać z lekarzem o przerwaniu ciąży, mogą powiedzieć, że zaczęły krwawić i spodziewają się poronienia. Warto wtedy wspomnieć, że odczuwało się ból brzucha, któremu towarzyszyło krwawienie typowe dla miesiączki - mówi Natalia Broniarczyk.

Ponadto aktywistka wskazuje, że w przypadku aborcji farmakologicznej nie trzeba wybierać się do lekarza, o ile pozwala na to nasz stan zdrowia. W tym przypadku do sprawdzenia, czy przerwanie ciąży się powiodło, może posłużyć badanie Beta HGC. Należy przeprowadzić je z kilkudniową przerwą. Każdy spadek w wyniku oznacza brak ciąży.

Poufne dane wykorzystane przeciwko pacjentowi

Natalia Broniarczyk zauważa, że skutki wprowadzenia rejestru ciąż mogą być katastrofalne, jeśli intencje władzy nie są dobre. Dane zbierane w systemie dotyczą nie tylko ciąż, ale także zdrowia psychicznego i przyjmowanych przez pacjentów leków. Informacje te mogą być wykorzystane przez policję i prokuraturę.

Broniarczyk tłumaczy, że w razie udzielania pacjentce po poronieniu pomocy przez personel medyczny, towarzyszący jej partner odpowiadać będzie na pytania lekarza. Wtedy może zostać oskarżony o pomoc przy przeprowadzeniu aborcji.

- Jeśli mężczyzna przyzna, że zamówili razem tabletki z internetu. Utrwalone dane posłużą policji jako dowód w sprawie pomocnictwa w aborcji. Wobec obecnie obowiązujących przepisów i orzecznictwa musimy pamiętać, że kupienie komuś tabletek lub ich przekazanie jest karalne. Znamy przypadki lekarzy, którzy wypytują pacjentów w trakcie poronienia o szczegóły zajścia. Co więcej, uważają, że muszą powiadomić o tym organy ścigania - komentuje aktywistka.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (178)