Blisko ludziRodzice nie chcieli zaszczepić swojego dziecka. Zakończyło się tragedią

Rodzice nie chcieli zaszczepić swojego dziecka. Zakończyło się tragedią

Rodzice nie chcieli zaszczepić swojego dziecka. Zakończyło się tragedią
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Magdalena Drozdek
04.07.2016 11:08, aktualizacja: 05.07.2016 14:05

Ich synek miał tylko 19 miesięcy, kiedy poważnie zachorował. David i Collet Stephan postanowili, że nie będą szczepić ani jego, ani trzech pozostałych synów. 20 dni po diagnozie dziecko zmarło. W tym tygodniu usłyszeli ostateczny wyrok po tym, jak zostali uznani za winnych nieumyślnego spowodowania śmierci chłopca.

Medialna burza wokół rodziny Stephan zaczęła się w Kanadzie w 2012 roku. 19-miesięczny Ezekiel nigdy nie był szczepiony, bo jak uważali jego rodzice, z chorobami lepiej radzi sobie medycyna alternatywna niż leki serwowane przez koncerny farmaceutyczne. Kiedy chłopiec zachorował na zapalenie opon mózgowych, David i Collet leczyli go po swojemu. Zmarł 20 dni później.

Jak podawały kanadyjskie media, wyrok w tej sprawie miały być triumfem nauki nad szarlatanerią. Przez wiele miesięcy rodzice nie przyznawali się do winy, nie chcieli wziąć na siebie odpowiedzialności za śmierć dziecka. Co więcej, ojciec chłopca napisał nawet list do rządzących, w którym krytykował ich za „spisek, oszustwo i żerowanie na tragedii”.

Po miesiącach procesowania się, sąd orzekł wreszcie karę 4 miesięcy więzienia dla ojca i 3 miesięcy aresztu domowego dla matki. Rodzice mają także opublikować treść wyroku na stronie na Facebooku, na której nakłaniali innych rodziców do porzucenia szczepionek. Jak podkreślają prawnicy, to pierwszy taki przypadek w kraju.

- To jasny znak, że sądy zaczynają reagować na rosnące znaczenie mediów społecznościowych i na metody używane przez przestępców do tworzenia wokół siebie grup zwolenników oraz budowania poparcia, co podważa zaufanie do systemu wymiaru sprawiedliwości – mówił w rozmowie z „The National Post” prawnik Adriano Iovinelli.

Jak opisuje dziennik, David i Collet prowadzą wojnę z lekarzami od lat. Po tym, jak matka Davida popełniła samobójstwo, jego ojciec zaczął inwestować w medycynę naturalną. Stworzony przez niego „lek” (substancje powstrzymujące obgryzanie ogonów u świń połączone z suplementami diety) rozchodził się w Kanadzie hurtowo i zapewnił rodzinie ponad 6 mln dolarów zysku.

Ośmieleni sukcesem preparatu rodzice Ezekiela stali się rzecznikami tych, którzy nie chcą słuchać o szczepieniu dzieci. Za pomocą mediów społecznościowych przedstawili proces jako spór między zwolennikami naturalnego sposobu życia i samodzielnego dbania o dobro dziecka a państwem, które chce ingerować z prywatne życie obywateli.

Obraz
© Facebook.com

Ta historia zakończyła się tragedią niewinnego dziecka, a podobnych przypadków można znaleźć znacznie więcej. Kilka dni temu w sieci krążył apel pewnej Kanadyjki, której dziecko trafiło do szpitala z krztuścem. – Może każdy ma prawo robić, co chce, ale przez to, że nie szczepicie siebie i waszych dzieci, moja maleńka córeczka leży ciężko chora w szpitalu. Jeśli uważacie, że to wasza sprawa, to jesteście w błędzie, bo to dotyczy nas wszystkich. Całego społeczeństwa – pisała na swoim Facebooku.

W Polsce przeciwników szczepień także przybywa. Na początku tego roku w Sejmie działalność rozpoczął Parlamentarny Zespół ds. Bezpieczeństwa Programu Szczepień Ochronnych Dzieci i Dorosłych. W mediach społecznościowych prężnie działa także Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach „STOP NOP”. Jak podają na swojej stronie jego działacze, jednym z ich celów jest „promocja i ochrona zdrowia publicznego w oparciu o holistyczną koncepcję człowieka i świata”. Chcą mieć wolny wybór w decydowaniu, co jest najlepsze dla dzieci. Ich fanpage na Facebooku polubiło już ponad 60 tys. użytkowników.

- Co byście chcieli przekazać zindoktrynowanym rodzicom, którzy uwierzyli propagandzie jakoby nieszczepione (lub szczepione do czasu powikłań) dzieci stanowiły zagrożenie? Czy budzi to w Was złość, czy raczej macie cierpliwość, żeby wytłumaczyć swoje motywy i obowiązek podjęcia decyzji w imię dobra dziecka? Jak możemy się bronić, skoro media nie chcą już opowiadać naszych historii, tak jakby nigdy nie miały miejsca? Jak nimi wstrząsnąć, żeby do ich świadomości dotarło, że to nasze dzieci niejednokrotnie są ofiarami pasożytujących według wakcynologicznej filozofii 30 milionów nieszczepiących się dorosłych? – pisali w czerwcu tego roku na swoim fanpage’u działacze Stowarzyszenia.

Bój o szczepionkę

Przez wiele lat szczepionki uważane były za jedno z największych osiągnięć medycyny. Mimo to coraz liczniejsze jest grono rodziców upatrujących w nich nie ochrony, lecz zagrożenia dla zdrowia, a nawet życia dziecka.

- Zmuszają rodziców, żeby kupowali trutki dla własnych dzieci i aplikowali je im pod groźbą kary – pisze jeden z internautów pod postem Stowarzyszenia STOP NOP.

Każdego roku Główny Inspektorat Sanitarny opracowuje szczegółową listę szczepień obowiązkowych, czyli refundowanych przez państwo, i zalecanych, za które trzeba zapłacić z własnego portfela. Pierwsze szczepionki podawane są dziecku już w ciągu doby po urodzeniu, niektórzy rodzice jednak świadomie z nich rezygnują.

O rzekomej szkodliwości szczepionek zrobiło się głośno w latach 90. ubiegłego wieku. Dr Andrew Wakefield na podstawie wykonanych badań stwierdził, że istnieje związek między częstością występowania autyzmu u dzieci a podawaniem im skojarzonej szczepionki MMR (przeciwko odrze, śwince i różyczce). Panika wywołana tym odkryciem doprowadziła do spadku liczby szczepień i wzrostu zachorowań na odrę. Jak się później okazało, obawy były bezpodstawne. Badania przeprowadzone zostały nieprawidłowo, w sposób nieetyczny, a ich autor kierował się chęcią zysku na drodze sprzedaży własnej szczepionki przeciw odrze.

- Uważam, że wszystkie dzieci w Polsce powinny być szczepione zgodnie z obowiązującym kalendarzem szczepień obowiązkowych. Szczepienia zalecane powinny być stosowane zgodnie z rekomendacjami. Obowiązek informowania rodziców o możliwości zabezpieczenia dziecka przed chorobami infekcyjnymi, o wskazaniach do szczepień oraz konsekwencjach zaniechania szczepień spoczywa zawsze na lekarzu sprawującym opiekę pediatryczną. Dotyczy to zwłaszcza szczepionek zalecanych, które nie są finansowane przez państwo – mówiła w rozmowie z WP Kobieta dr n. med. Magdalena Neuman-Łaniec, specjalista pediatrii, Ordynator Oddziału Niemowlęcego i Patologii Noworodka Szpitala Dziecięcego "Polanki" w Gdańsku.

Skąd więc niechęć rodziców do szczepionek?

- Najczęstszą przyczyną jest bariera finansowa spowodowana ich wysokimi kosztami. Z praktyki wiem, że jeśli rodzicowi w sposób przystępny i obrazowy wytłumaczy się, czym grozi zakażenie meningokokowe czy pneumokokowe, z reguły po przemyśleniu zdecyduje się on na zaszczepienie swojego dziecka. Pamiętajmy, że to na lekarzach spoczywa obowiązek przekazywania informacji o dostępnych szczepionkach i niedopuszczalna jest sytuacja, w której rodzic podejmuje decyzje o szczepieniu swojego dziecka w oparciu o informacje zaczerpnięte z mediów czy z wypowiedzi na forach internetowych – dodaje.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (61)
Zobacz także