Coraz droższe przyjęcie komunijne. Rodzice zdradzają, ile zapłacą

"Niektórych musiałam odsyłać, bo przecież nie będę czesała w nocy. Podwyżki ich nie odstraszają" - mówi fryzjerka z Łodzi. Restaurator, który kalendarz ma wypełniony po brzegi, dodaje, że nikt nie marudzi, klienci płacą i nie komentują podwyżek. Przygotowania do komunii idą pełną parą.

Szaleństwo komunijne trwa
Szaleństwo komunijne trwa
Źródło zdjęć: © Forum | Grzegorz Klatka / Forum

05.03.2024 | aktual.: 06.03.2024 11:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Coraz częściej słyszy się, że przyjęcia z okazji pierwszej komunii świętej przypominają "małe wesela". Uroczysta impreza wymaga jednak odpowiedniego przygotowania. Miejsca w lokalach sprzedają się jak świeże bułeczki. Trudno już o wolny termin na wizytę u fryzjera. Tegoroczna komunia może nadwyrężyć portfel. Przedstawiciele z branży bez ogródek mówią o podwyżkach.

Terminy na za dwa lata

Choć do sezonu komunijnego jeszcze ponad dwa miesiące, przygotowania idą już pełną parą. W najpopularniejszych lokalach trudno o wolny termin. "Jak zwykle jest ogromne zainteresowanie" - przyznaje Piotr Burzyński, właściciel restauracji Yuca w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Dodaje, że chętnych nie brakuje, kalendarz wypełniony jest po brzegi, a w maju muszą organizować kilka komunii jednego dnia.

Przyjęcie w restauracji kosztuje po 200-250 zł za osobę, w zależności od menu. To trochę drożej niż w poprzednich latach. Według cytowanego przez "Wyborczą" restauratora, było to nieuniknione, chociażby na wzrost cen żywości. To jednak nie zniechęca klientów.

Mieszkańcy Łodzi rezerwują już terminy na przyjęcia za rok, a niektórzy nawet za dwa lata. "W umowach trzeba zaznaczać, że cena może ulec zmianie w zależności od stopnia inflacji. I tyle. Ludzie podpisują i są zadowoleni, że będą mieli imprezę komunijną w fajnym miejscu" - czytamy w "Wyborczej".

Koszty rosną jak szalone

Przyjęcie komunijne to nie lada wydatek. Mama Weroniki przyznaje, że choć ich rodzina nie jest liczna, uzbierało się 40 osób. Jak obliczyła kobieta, talerzyk kosztuje 250 zł od osoby, więc jej impreza pochłonie 10 tys. zł.

Do tego dochodzą dodatkowe koszty. Rodzice dziewczynek muszą zapłacić za wianek na głowę, suknię i inne dodatki. Jak opowiada mama Weroniki, z chęcią by odpuściła, ale rodzina wywiera presję. Wyznaje, że woli już zacisnąć pasa, ale przyjęcie zorganizować.

Kolejny wydatek to fryzura. Większość rodziców stawia na profesjonalistę. A ci, w dni komunijne pracują od świtu. Tylu jest klientów. "Chętnych było tak dużo, że niektórych musiałam odsyłać, bo przecież nie będę czesała w nocy. Podwyżki ich nie odstraszają. A ceny musiałam podnieść o 50 zł, bo na początku roku przyszedł właściciel budynku, w którym mam salon i taką przyniósł podwyżkę za wynajem i za media, że przysiadłam" - opowiada fryzjerka Magdalena.

Impreza w domu, pieniądze na wyjazd

Niektórzy nie dają się jednak presji i zamiast imprezy wolą przeznaczyć pieniądze np. na wakacyjny wyjazd. Tak zamierza zrobić mama Klary. Pani Magdalena przyznała, że zamiast wydawać pieniądze na organizację przyjęcia, odłożyła je na wyjazd do Włoch.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Materiały WP
Materiały WP© Materiały własne
Źródło artykułu:WP Kobieta
komuniacenyinflacja
Komentarze (3)