Blisko ludziRodzice wypisują absurdalne zwolnienia i wychowują pokolenie słabeuszy. "To tylko WF"

Rodzice wypisują absurdalne zwolnienia i wychowują pokolenie słabeuszy. "To tylko WF"

Rodzice wypisują absurdalne zwolnienia i wychowują pokolenie słabeuszy. "To tylko WF"
Źródło zdjęć: © East News | Adrian Slazok/REPORTER
Klaudia Stabach
15.02.2019 16:13, aktualizacja: 17.02.2019 21:32

"Bo córkę mięśnie bolały po ostatnim WF-ie”, "z powodu odcisków na dłoniach od joysticka" - lista powodów do siedzenia na ławce wprawia w osłupienie. Nauczyciele muszą jedynie zacisnąć zęby i przyjąć karteczkę od rodzica.

Co piąty gimnazjalista nie ćwiczy na zajęciach WF-u. Jedynie co czwarte dziecko w Polsce spełnia zalecenia WHO dotyczące aktywności fizycznej. Uczniowie są w coraz gorszej kondycji fizycznej i jak się okazuje w dużej mierze winni są temu rodzice, którzy traktują wychowanie fizyczne jako zbędny przedmiot i bezrefleksyjnie wypisują zwolnienia z ćwiczeń.

Zadałam pytanie o najczęstsze powody takiego zachowania na kilku facebookowych grupach. W komentarzach przewijały się przede wszystkim głosy troski o zdrowie i samopoczucie swoich pociech. – Córka codziennie siedzi nad książkami po kilka godzin, żeby sumiennie odrobić prace domowe. Jest notorycznie przemęczona. Jeśli prosi mnie o zwolnienie, bo słabo się czuje, no to czemu miałabym to kwestionować? – pyta retorycznie Małgorzata, matka 13-latki. Z kolei Aneta przyznaje, że raz w miesiącu przygotowuje dla syna trzy karteczki ze zwolnieniami. – Dziecko może nagle źle się poczuć, więc chcę, żeby mogło zrezygnować z ćwiczeń, gdy stwierdzi, że nie ma na to siły lub ochoty – mówi.

Nauczyciele mają związane ręce

Niektóre szkoły zaznaczają w swoim statucie, jaki rodzaj zwolnień jest akceptowany. Czy są to wyłącznie zwolnienia lekarskie, czy też dopuszczalnie są usprawiedliwienia od rodziców. Jak się okazuje, doprowadza to do wielu absurdalnych sytuacji. Po zapoznaniu się z opiniami rodziców, zapytałam nauczycieli o najbardziej zaskakujące powody zwolnień uczniów: "bo córkę mięśnie bolały po ostatnim WF-ie", "z powodu złego samopoczucia", "z powodu odcisków na dłoniach od joysticka", "proszę o zwolnienie z ćwiczeń, bo syn się spoci".

Magdalena, pracująca jako wuefistka w szkole podstawowej, zwraca uwagę na grupę rodziców, którzy wchodzą w kompetencje lekarzy i sami wypisują pociechom terminowe zwolnienia. - Uczennica skręciła kostkę u mnie na lekcji. Na następny dzień dostałam karteczkę od mamy, że przez tydzień nie będzie ćwiczyć z powodu naderwanej kostki. Mam też takich uczniów, którzy po przebytej grypie przynoszą od rodzica zwolnienie na całe miesiące – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.

Jak się okazuje coraz więcej rodziców traktuje wychowanie fizyczne jako niepotrzebną przerwę między lekcjami. - Często spotykam się z określeniem: "to tylko WF". Mało który rodzic zdaje sobie sprawę, jak bardzo sport jest ważny w prawidłowym rozwoju dziecka – wyjaśnia Przemysław, wuefista z Warszawy. – Jednak, gdy pod koniec roku widzą niską ocenę, to wręcz wymuszają na nauczycielu jej podwyższenie – dopowiada.

Niektóre dzieci nawet nie kryją się z tym, że nadużywają zwolnień wypisywanych przez rodziców. – Podszedł do mnie uczeń i zapytał, co będziemy robić dzisiaj robić, bo zastanawia się, czy powinien wykorzystać zwolnienie od rodzica – opowiada Tomek, nauczyciel ze Śląska.

Lekcja na całe życie

Tymczasem wychowanie fizyczne to tak naprawdę jedyny przedmiot szkolny, który nie powinien być bagatelizowany. – Po skończeniu szkoły nie wykorzystujemy sporej części tego, czego się nauczyliśmy, a sprawność fizyczna jest nam przydatna każdego dnia. Tutaj chodzi o zdrowie dziecka i wyrobienie w nim nawyku uprawiania sportu w dorosłym życiu – tłumaczy nam Katarzyna Pankowska-Jurczyk, doktor nauk o kulturze, prezes fundacji "Wsparcie i Rozwój".

Ekspertka potwierdza, że rodzice mają sporo za uszami w tej kwestii, ale punktuje również i błędy po stronie szkoły. – Przede wszystkim nie powinni patrzeć na czas, w jakim uczeń przebiegł dystans lub na jaką odległość pchnął kulą. Nie można oceniać dzieci za ich wrodzone predyspozycje. Uczniowie mają przede wszystkim ćwiczyć swoją wytrzymałość i nabierać chęci do aktywności w dorosłym życiu. To jest cel lekcji wychowania fizycznego. W przeciwnym razie uczeń, który np. nie potrafi szybko biegać, jedynie zniechęci się do sportu – wyjaśnia.

Nauczyciel powinien również przywiązywać większą uwagę do atrakcyjności lekcji WF-u. – Trzeba dostosowywać je do wieku i zainteresowań uczniów. Nastolatki w liceum zdecydowanie chętniej będą tańczyć zumbę niż grać w siatkówkę na jednej sali z chłopcami – mówi Pankowska-Jurczyk.

Niestety, aby to było możliwe, również i dyrektorzy szkół muszą zmienić podejście i zdjąć presję z wuefistów. – Ocenianie nauczyciela pod kątem liczby zdobytych pucharów przez jego uczniów doprowadza do tego, że skupia się on przede wszystkim na grupie najbardziej sprawnych dzieci. Prowadzi tak zajęcia, aby trenować tę dyscyplinę sportu, w której wystawi uczniów na zawodach – zauważa ekspertka.

Jedynie co czwarte dziecko w Polsce spełnia zalecenia WHO dotyczące aktywności fizycznej, ćwicząc co najmniej godzinę dziennie. Sprawność dzieci spada z roku na rok. Z danych zebranych przez Akademię Wychowania Fizycznego im. Józefa Piłsudskiego wynika, że chłopcy w wieku ok. 10 lat potrafią wytrzymać w zwisie na drążku przez osiem sekund. To o cztery sekundy krócej niż dekadę temu oraz o siedem sekund krócej niż 20 lat temu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (295)
Zobacz także