Sońka "Złota Rączka". "Patronka" złodziei
02.05.2024 14:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie była piękna, ale potrafiła rozkochać w sobie każdego. Nie była arystokratką, ale z łatwością uchodziła za przedstawicielkę wyższych sfer. Nie była wykształcona, ale potrafiła godzinami dyskutować o sztuce i literaturze w pięciu językach. Jej życiorys wystarczyłby na tuzin filmów sensacyjnych.
Sońka "Złota Rączka", bo to ona jest bohaterką tej historii, urodziła się pod Warszawą, we wsi Powązki. Nazywała się Szejndla-Sura Lejbowa, ale jako nastolatka zmieniła imię na Sofia Sołomoniak. Legendą owiana jest nawet data jej urodzin — według niektórych danych przyszła na świat w 1846 roku, sama zaś odmładzała się, twierdząc, że urodziła się w 1851 roku. Jej rodzice byli majętnymi polskimi Żydami, choć według części źródeł ojciec był paserem i prowadził nie tylko dochodowy sklepik, ale też nielegalny handel kradzionymi przedmiotami.
Zobacz także
Panienka z dobrego domu
Wcześnie straciła matkę, która zmarła przy porodzie drugiej córki. Ojciec, który nie miał głowy do wychowywania dzieci, szybko ożenił się po raz drugi. Macocha była kobietą szorstką, ale dbała o pasierbice. Uczyły się języków i rachunków, a także gry na pianinie. Sońka swobodnie mówiła po polsku, rosyjsku, francusku i niemiecku, znała też jidysz. Miała talent aktorski, który wielokrotnie przydawał jej się w życiu.
Gdy miała 10 lat, zmarł jej ojciec. Macocha postanowiła wrócić do rodzinnej Odessy, zabrała też ze sobą osierocone dzieci męża. To właśnie w Odessie Szejndla została Sofią.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Portowe miasto oszołomiło nastolatkę feerią barw, nowych smaków i doznań. Sofia uznała, że życie jest zbyt ciekawe, by być grzeczną dziewczynką. Po kilku latach spędzonych z macochą postanowiła uciec z domu. Pojechała do Moskwy.
Szybko znalazła zatrudnienie — została pokojówką Julii Pastrany, Meksykanki, która słynęła z niezwykle bujnego owłosienia całego ciała i była pokazywana jako atrakcja w wielu krajach XIX-wiecznej Europy. W Rosji Pastrana mieszkała w najlepszych hotelach, otaczał ją przepych, który robił ogromne wrażenie na nastoletniej służącej. Niestety, po kilku miesiącach jej pracodawczyni zmarła w wyniku komplikacji po porodzie. Sofia postanowiła wrócić do Odessy. Zdążyła jednak posmakować luksusu i postanowiła, że odtąd celem jej życia będzie zdobywanie pieniędzy.
Jak zdobyć pieniądze
No właśnie, zdobywanie, a nie zarabianie. Nie ma pewności, dlaczego postanowiła zostać oszustką — możliwe, że natchnęła ją do tego nielegalna działalność jej ojca, a może dorastanie w Odessie, mieście przemytników i złodziei. Wiadomo jednak, że pierwszej kradzieży dokonała w 1864 roku. Ukradła portfel, zrobiła to jednak nieumiejętnie i wpadła, ale z takim wdziękiem tłumaczyła się ze swojego czynu ofierze, że okradziony mężczyzna... natychmiast się w niej zakochał. Po kilku miesiącach była już jego żoną. Z tego małżeństwa urodziła się córka, jednak wkrótce po tym Sofia uznała, że ma dość spokojnego życia. Wkrótce znowu uciekła — tym razem od męża i dziecka, za to już nie sama, a z nowo poznanym kochankiem (wiele lat później drugiemu mężowi urodziła dwie córki, ale je również porzuciła).
Właśnie wtedy rozpoczęła złodziejskie tournée po Rosji. Działała głównie w pociągach i luksusowych hotelach. Kupowała bilet pierwszej klasy do Moskwy lub Petersburga i podawała się za arystokratkę. Podczas podróży nawiązywała rozmowę z upatrzonym pasażerem (wybierała ofiarę na peronie, orientując się na jakość i liczbę bagaży), po czym częstowała nasączoną opium czekoladkę i cierpliwie czekała, aż delikwent zaśnie. Wtedy bez pośpiechu przeglądała jego bagaż, kradnąc drobne, ale cenne przedmioty: biżuterię, papierośnice, akcje, zegarki itd., żeby nadmiernie nie obciążać swojego bagażu. Nazajutrz zazwyczaj szybko znikała z pociągu, zresztą zazwyczaj pasażerowie orientowali się, że zostali okradzeni, dopiero po dojechaniu do domu.
Guten Morgen
Autorska metoda na "Guten Morgen" polegała na okradaniu gości hotelowych. Sońka z pompą meldowała się w najlepszym apartamencie hotelowym, a nad ranem, gdy wszyscy spali, wybierała się na łowy. Zakradała się do pokoi bogatych gości, przetrząsała ich rzeczy i kradła wszystko, co uznała za cenne. Przed akcją pochłaniała szklaneczkę wódki albo koniaku, nie tylko dla kurażu: gdy okradany przez nią człowiek się obudził, udawała podchmieloną niemiecką szlachciankę, która po ciemku pomyliła pokoje. Jej wdzięk i zaraźliwy śmiech działały cuda — często okradany był pod takim wrażeniem cudownej nieznajomej, że "przypadkowe" spotkanie kończyło się w łóżku. Gdy mężczyzna zasypiał, Sońka bez skrupułów kończyła robotę i znikała bez śladu.
Kochała diamenty. Specjalnie zapuściła długie paznokcie, by ukrywać pod nimi kamienie, które lubiła oglądać u jubilerów. Za to, a także za talent muzyczny, nazywano ją Złotą Rączką.
Wizyta u jubilera
Kilka jej najbardziej spektakularnych akcji przeszło do legendy światowej kryminalistyki. Podczas jednego z przyjazdów do Odessy poszła do kliniki znanego w Rosji psychiatry i poprosiła o pomoc. Skarżyła się na męża despotę, który ma manię prześladowczą, a na dodatek wciąż oskarża ludzi o to, że są mu winni pieniądze. Zapytała, czy może przyprowadzić męża na wizytę. Po wyjściu od lekarza pojechała do znanego w mieście jubilera Karla von Mela i podała się za żonę psychiatry. Wybrała kilka pierścionków i kolczyki, nie zabrała ich jednak. Powiedziała, że pieniędzmi dysponuje mąż, dlatego umówiła się, że jubiler przywiezie biżuterię następnego dnia do kliniki jej męża.
Gdy jubiler stawił się w umówionym miejscu, otworzyła mu "żona" psychiatry, czyli Sońka. Z uśmiechem wzięła szkatułkę z kosztownościami i powiedziała, że "mąż" za chwilę się rozliczy.
Jubiler wszedł do gabinetu psychiatry i z miejsca poprosił o zapłatę. Lekarz uspokajająco mówił, że zaraz wszystko zostanie załatwione, wezwał jednak pielęgniarzy, którzy odwieźli oburzonego jubilera do szpitala psychiatrycznego. Prawda wyszła na jaw po wielu godzinach, gdy Sońka już była w pociągu do Petersburga.
Wkrótce opowieści o kolejnych akcjach Sońki zaczęły być przekazywane z ust do ust. Jak to bywa w takich sytuacjach, z każdą wersją była coraz bardziej lubiana i przedstawiana jako Robin Hood w spódnicy. Gdy w pokoju okradanego studenta znalazła pistolet i notatkę, w której przepraszał rodzinę za przegranie 300 rubli, które dostał na leczenie siostry, zostawiła mu 900 rubli na pokrycie długów i leczenie krewnej. Gdy zakradła się do domu szlachcianki, która po śmierci męża nie miała z czego utrzymać pięciorga dzieci, zostawiła jej kilka tysięcy rubli z adnotacją "na kształcenie". Studentowi, którego nie tylko z wdziękiem oszukała i okradła, ale też uwiodła, gorąco kibicowała, gdy ten postanowił zostać aktorem. Po premierze wysłała mu kosz kwiatów i delikatesów z bilecikiem: "Od pierwszej nauczycielki".
Za dnia... pięknością?
Nie była piękna, miała jednak taką charyzmę i wdzięk, że nikt nie zwracał uwagi na jej niski wzrost (153 cm), niezbyt gładką cerę i pieprzyk na policzku. Dzięki dość umiarkowanej urodzie potrafiła jednak po mistrzowsku się kamuflować i nie rzucać w oczy, gdy nie chciała. Kilka razy trafiała przed oblicze sprawiedliwości, zawsze jednak udawało jej się albo wymigać od wyroku, albo uciec z więzienia. Szczęście opuściło ją dopiero w 1886 roku. Gdy trafiła za kratki w Smoleńsku, rozkochała w sobie strażnika i wraz z nim uciekła. Zostali złapani po czterech miesiącach w drodze do Brześcia. Okazało się bowiem, że z wymiarem sprawiedliwości zaczął współpracować prywatny detektyw, którego opłacali bardzo majętni i bardzo zmęczeni działalnością Sońki przedsiębiorcy. To właśnie prywatny detektyw wytropił Sońkę i jej wybawcę. On stracił pracę. Ona została zesłana na wyspę Sachalin, z której wielokrotnie usiłowała uciec. Za to była zakuwana w kajdany, a zdjęcia owiniętej łańcuchami Sońki Złotej Rączki rozchodziły się jak świeże bułeczki.
Jestem legendą
Wkrótce jednak podupadła na zdrowiu. Gdy skończył się jej wyrok, osiedliła się w mieście Iman w pobliżu granicy z Chinami, ale po kilku przeprowadzkach i tak wróciła na Sachalin. Zamieszkała ze swoim ostatnim partnerem, który był osadzonym i nie mógł opuszczać Sachalina. Zmarła z powodu przeziębienia w 1902 roku. Miała 56 lat.
Jej legenda była jednak zbyt silna, by lud uwierzył w jej śmierć. Szeptano, że tak naprawdę wróciła do Moskwy i tam zamieszkała z jedną ze swoich córek, która została śpiewaczką stołecznej operetki. Ktoś mówił, że widziano ją w Nowym Jorku.
W czasach Związku Radzieckiego opowieści o Sońce Złotej Rączce były elementem folkloru. W latach 90. jednak opowieści o niej zaczęły rozpalać umysły rosyjskich złodziei, stała się częścią więziennej, mafijnej subkultury. Na moskiewskim Cmentarzu Wagańkowskim znajduje się pomnik poświęcony Sońce Złotej Rączce, zamówiony przez odeskich złodziei po jej śmierci, u włoskich rzeźbiarzy. Od lat 90. jest to miejsce "pielgrzymek" rabusiów i złodziei. Piszą na nim prośby o "udany skok" albo pieniądze. Czasem proszą o wskazówki, jak żyć. Niektórzy wprost piszą, że będą się do niej modlić. Przecież kto nie ryzykuje...
Autor: Agnieszka Szypielewicz