Edyta Piecha. Polska przyjmowała ją chłodno. Rosja – niezwykle gorąco
Gdy stanęła przed mikrofonem i zaczęła śpiewać: "Czerwony autobus przez ulice mego miasta mknie...", kilkuset uczestników imprezy zastygło bez ruchu. Tego dnia Edyta Piecha bisowała aż cztery razy.
Ostatni dzień 1955 roku. Cały Leningrad świętuje hucznie sylwestra. Główną atrakcją studenckiego balu w Konserwatorium Petersburskim ma być występ zespołu Drużba. Wszyscy są ciekawi nowej solistki – "wypożyczonej" z wydziału filozofii i pedagogiki miejskiego uniwersytetu, ponoć niezwykle zdolnej Polki.
Tuż przed północą na scenę pewnym krokiem wkracza 18-letnia Edyta Piecha. Ma na sobie gruby, trochę za duży biało-zielony sweter wydziergany na drutach, spódniczkę ledwie zasłaniającą kolana i ciężkie buty narciarskie. Jest przy kości i wygląda, delikatnie mówiąc, dziwnie. Staje przed mikrofonem i zaczyna: "Czerwony autobus przez ulice mego miasta mknie...".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katie Melua o nagraniu piosenki do filmu "Chłopi": "Folk, który widzimy w filmie, od zawsze był w moim sercu"
Kilkuset uczestników imprezy zastyga bez ruchu, milkną rozmowy, a studencka brać, zamiast tańczyć, wpatruje się w dziewczynę śpiewającą mocnym, niskim głosem. Szansonistki, które przed nią popisywały się swoimi interpretacjami piosenek z repertuaru Lubow Orłowej, już wiedzą, że rano nikt nie będzie pamiętał imienia żadnej z nich. Po czwartym bisie Edyta rzuca się na szyję kierownikowi Drużby, Aleksandrowi Broniewickiemu. To on trzy miesiące wcześniej przekonał ją, żeby dołączyła do międzyuczelnianego chóru. Gdy pierwszy raz ją usłyszał, pomyślał, że zrobi wszystko, by została gwiazdą i... jego żoną.
Edyta przyszła na świat we Francji, w rodzinie polskiego emigranta, górnika Stanisława Piechy, który wyjechał z kraju za chlebem, zabierając ze sobą żonę Felicję i malutkiego synka. Jeszcze w Polsce dowiedział się od znajomego, że właściciele kopalni w Noyelles-sous-Lens we Francji przyjmują do pracy każdego mężczyznę, który się zgłosi, a w dodatku oferują służbowe mieszkanie i całkiem niezłe wynagrodzenie, więc zdecydował, że osiedlą się właśnie tam.
Syn Piechów miał już 10 lat, gdy 31 lipca 1937 roku przestał być jedynakiem i po raz pierwszy zobaczył malutką Edytkę, a 14 lat, gdy ich ojciec zmarł na pylicę. Chłopak, by rodzina nie straciła dachu nad głową, podjął pracę w kopalni, ale wkrótce zachorował na gruźlicę i spoczął na cmentarzu obok ojca. Felicja Piecha została sama z córką.
Uczynne koleżanki wyswatały 36-letnią wdowę z Edwardem Gołębiem, który ją co prawda pokochał, ale jej córki szczerze nie znosił. "Mieszkałam we Francji 9 lat, ale co ja tam widziałam? Bieda, wojna, żałoba. W szkole francuskiej niewiele rozumiałam, płakałam. Gdy zaczęłam się dobrze uczyć, ojczym wywiózł nas do Polski" opowiadać będzie piosenkarka w wywiadach.
Był początek 1946 roku, kiedy Edyta została uczennicą szkoły powszechnej w śląskim Boguszowie. Po jej ukończeniu podjęła naukę w liceum pedagogicznym w Wałbrzychu. Codziennie dojeżdżała na zajęcia, a kiedy zdarzało się jej nie zdążyć do domu na kolację, choćby dlatego, że pociąg się spóźnił, dostawała od Gołębia potężne lanie.
- Mama mnie broniła, a on krzyczał: "Włóczy się, wyrośnie na kur...ę!" – powie ponad pół wieku później piosenkarka. - Tragedie z dzieciństwa nie złamały mnie, tylko zahartowały. Nie bałam się wyruszyć w świat.
Choć mama marzyła, by Edyta została krawcową, ona uparła się, żeby studiować pedagogikę. I to jak najdalej od domu. Decyzję, by wziąć udział w konkursie, w którym nagrodami były indeksy Uniwersytetu Leningradzkiego, świeżo upieczona maturzystka podjęła bez chwili wahania. Dwa miesiące później zamieszkała w ośmioosobowym pokoju w akademiku tuż przy jednej z najlepszych uczelni ZSRR, dostała pierwsze stypendium i wreszcie... najadła się do syta. - Na tanich radzieckich tortach w pół roku przytyłam z 59 do 85 kilogramów – przyzna po latach.
Aleksander Broniewicki – dyrygent, kompozytor i wykładowca w Konserwatorium Petersburskim – który przypadkiem usłyszał, jak Edyta podśpiewuje, opalając się na ławce w parku, zaprosił ją na zajęcia chóru, a wkrótce zaoferował jej posadę wokalistki w swym zespole.
Ostatniego wieczoru 1955 r. 18-letnia Polka była zwykłą studentką, ale pierwszego dnia 1956 r. obudziła się jako gwiazda. Rozgłośnie radiowe, telewizje i agencje estradowe z całego Kraju Rad zasypały ją propozycjami wywiadów i, co ważniejsze, występów. Broniewicki został jej impresario, a zaraz potem mężem.
- Szura pisał dla mnie pierwsze radzieckie twisty, za jego radą zdjęłam mikrofon ze statywu i jako pierwsza zaczęłam rozmawiać z publicznością. To on stworzył mnie jako artystkę i, nie kryję tego, jako kobietę – powie o Aleksandrze wkrótce po tym, jak 17 lutego 1961 r. na świecie pojawi się ich jedyna córka Ilona. Szura przez dwie dekady czuwał nad karierą żony, która bardzo szybko stała się ulubienicą całego ZSRR i samego Nikity Chruszczowa. Gdyby nie jego "błogosławieństwo", nie mogłaby osiem lat po debiucie wystąpić poza granicami swej trzeciej – po Francji i Polsce – ojczyzny. Wrocław, gdzie zaśpiewała swoje największe przeboje, przyjął ją jednak bez większych emocji. Może dlatego z kolejnym powrotem do kraju swych przodków Edyta zwlekała prawie cztery dekady.
Świat oszalał na jej punkcie, gdy Leonid Breżniew, kolejny sekretarz generalny KC KPZR, otworzył przed nią drzwi na Zachód. - Dla Chruszczowa śpiewałam, ale za rękę się z nim nie trzymałam. Za to Breżniew mnie pocałował – chwali się gwiazda. Miała już za sobą występy w paryskiej Olimpii, nowojorskiej Carnegie Hall i największych salach koncertowych Europy, Australii i obu Ameryk, gdy otrzymała – na mocy dekretu Rady Najwyższej Związku Radzieckiego – tytuł Ludowego Artysty ZSRR i uznana została za "narodowe dobro" Kraju Rad. Niedługo potem zaśpiewała dla Michaiła Gorbaczowa, który po koncercie wyznał jej, że jego żona Raisa czesze się jak ona. Kilka lat później Borys Jelcyn wyróżnił Piechę orderem "Za zasługi dla Ojczyzny", ale nie przyjęła go, bo był najniższej, czwartej klasy, a ona nie zadowalała się byle czym.
Nie wszystkich cieszyły te sukcesy. Broniewicki nie mógł się pogodzić z tym, że żona rzuciła jego ukochaną Drużbę dla kariery solowej. - Bez Drużby jesteś nikim – miał jej powiedzieć. Rozstali się. Drugim mężem Edyty został Giennadij Szestakow, który z ramienia KGB pilnował radzieckich artystów na wyjazdach zagranicznych, trzecim generał Władimir Poliakow.
- Jeden alkoholik, a drugi... też pomyłka. Widać kobiece szczęście nie było mi pisane – wyzna artystka. Edyta Piecha ma dziś 88 lat, ale wygląda na sporo młodszą. Twierdzi, że aby oszukać czas, wystarczy każdy dzień zaczynać od lodowatego prysznica, a po malutkim, wegetariańskim śniadaniu chodzić na długie spacery z psami.
W willi artystki, gdzie mieszka ze służbą, bywają największe gwiazdy Rosji z Ałłą Pugaczową na czele. Co roku w dniu swoich urodzin Piecha urządza huczną imprezę dla fanów na placu Pałacowym w Petersburgu. Tylko raz odstąpiła od tej tradycji i z okazji 70. urodzin zaśpiewała na Kremlu, przed prezydentem Putinem. Od ponad pół wieku występuje w tej samej fryzurze i tych samych, zaprojektowanych specjalnie dla niej zwiewnych szyfonowych sukniach. - Nasza wieczna Piecha – mówi o niej w wywiadach Pugaczowa. – Ona będzie zawsze.