Maria Probosz. Zazdrosny partner zniszczył jej życie
Koleżanki z klasy wyśmiały ją, gdy – zapytana przez nauczycielkę o największe marzenie – powiedziała, że chciałaby, aby jej zdjęcie zawisło kiedyś na tablicy z fotografiami sławnych absolwentów szkoły obok portretu piosenkarki Ewy Śnieżanki. To, że zostanie artystką, postanowiła już wcześniej, po swej pierwszej w życiu wizycie w teatrze. Miała wtedy sześć lat.
Maria Zydorek, wychowana w bloku na łódzkich Bałutach córka włókniarki, którą mąż zostawił dla innej kobiety, dobrze wiedziała, dlaczego rówieśniczki jej nie lubią. Wszędzie, gdzie się pojawiała, one po prostu... znikały, bo chłopcy widzieli tylko ją. Tak, uroda była jej największym atutem i Marysia bardzo szybko nauczyła się wykorzystywać ją, by osiągać swoje cele.
Pierwszym było wyrwanie się z domu i rozpoczęcie samodzielnego życia. Nigdy nie pogodziła się z rozwodem rodziców, odejście ojca przypłaciła depresją. - Trułam się, wylądowałam w szpitalu – opowiadała. Starszy od niej o dwie dekady mężczyzna, z którym związała się po swych 15. urodzinach, obiecał, że spełni każdą jej zachciankę. Na początek wynajął mieszkanie. - Krążyły plotki, że kupił mnie od rodziców za dwa miliony, ale to nieprawda. Był moją pierwszą wielką miłością – twierdziła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof próbował wybić jej z głowy studiowanie aktorstwa, uważał, że powinna zdobyć "przyzwoity" zawód. Innego zdania był jej najbliższy przyjaciel, z którym trzymała się od podstawówki. To on powiedział jej o organizowanym przez "Szpilki" konkursie "Kto nas zatrudni w filmie?". - Wysłałam zdjęcie i dostałam zaproszenie na zdjęcia próbne w filmie "Czy jest tu panna na wydaniu" Janusza Kondratiuka.
Zdobyła małą rólkę asystentki fryzjera. Liczyła, że debiut otworzy przed nią drzwi do kariery, tak się jednak nie stało. Skarżyła się na to później w wywiadzie, dodając jednak, że może to i dobrze, bo przecież Krzysztof nie pozwoliłby jej przyjąć żadnej roli.
Partner, którego traktowała jak ojca, nie zdołał jednak powstrzymać jej przed pójściem na egzamin do łódzkiej filmówki. Zdała z pierwszą lokatą. - Miałam przez niego dużo kłopotów na uczelni. Nie dość, że koleżanki myślały, że dał łapówkę, żeby mnie przyjęto, to w dodatku z jego powodu ciągle się spóźniałam na zajęcia, a raz nawet na egzamin ze scen aktorskich – opowiadała.
Była na drugim roku, gdy ukochany ją zostawił. Nie przejęła się tym, nie miała czasu. Praktycznie nie schodziła z planu filmowego. Gdy po trzech latach studiów przystąpiła do wcześniejszego egzaminu dyplomowego, miała na koncie kilka świetnych ról. Miała też męża.
W Marku Proboszu, koledze z uczelni, zakochała się na planie filmu "Niech cię odleci mara". Zbliżyły ich do siebie wspólne, bardzo śmiałe sceny miłosne. - Miałam uwieść bohatera filmu, a uwiodłam grającego go aktora – żartowała Maria. Po latach będzie mówić o Marku, że był wspaniałym kompanem, ale fatalnym mężem i jeszcze gorszym kochankiem.
- Nie dawał mi tyle szczęścia i emocji cielesnych, jakich oczekiwałam – stwierdziła. – Potrzebowałam mężczyzny, nie chłopca. Po rozwodzie związała się ze starszym od niej o 11 lat operatorem Zbigniewem Kopanią. Była już wtedy gwiazdą. W "Czasie dojrzewania" i "Alabamie" udowodniła, że ma talent i nie jest jedynie "królową rozbieranek".
Masową popularność przyniosły jej występy w serialach "07 zgłoś się" i "Tulipan". Niestety, w życiu prywatnym nie wiodło się jej równie dobrze. - Zbyszek mnie nie rozumiał, czułam się przy nim bardzo samotna. Odeszłam, jak złapałam go z panienką w naszym łóżku – wspominała.
Kolejny ukochany, aktor Czesław Nogacki, którego poznała w 1989 r. na planie filmu "Powrót wabiszczura", zmienił życie pięknej aktorki w piekło. Dzieje ich toksycznego, zakończonego w atmosferze skandalu związku, który zrujnował nie tylko karierę, ale też zdrowie i reputację Marii, to historia na osobą opowieść. Dość powiedzieć, że Probosz wyszła z niego – w dosłownym sensie tego słowa – poraniona.
- Był jak kleszcz. Nie potrafiłam się od niego odczepić. Osaczał mnie przez sześć lat, dręczył mnie, pił i bił. I ja piłam. Z rozpaczy i niemocy – mówiła o Nogackim w wywiadzie. - Był chorobliwie zazdrosny i chory na punkcie Marii. Niszczył ją. (Maria) piła, by on mniej pił.
Z czasem pracy było coraz mniej. Nie zatrudniano jej, bo nie chcieli jego awantur. - Przyjeżdżał pijany. Jak miała plany erotyczne, to się wściekał, zabierał ją z planu – opowiadał drugi mąż aktorki, Andrzej Hasik, jej dawny chłopak z podstawówki. To właśnie on pomógł jej uciec z piekła. Choć ich drogi rozeszły się dawno, cały czas miał ją na oku. Podziwiał ją na ekranie, czytał wywiady... Wiedział, że w jej życiu nie dzieje się najlepiej.
Pewnego dnia usłyszał od zaprzyjaźnionego milicjanta, że jego dawna sympatia wpadła w złe towarzystwo i utknęła w związku z człowiekiem, który stacza się na dno i ciągnie ją za sobą. Postanowił ją odwiedzić. - Otworzyła mi drzwi, ale była jakaś inna. Poprosiła, bym przyszedł kiedy indziej. Zostawiłem jej numer telefonu. Kilka dni później zadzwoniła. Płakała – wspominał. - Przyszedł z kolegami i wyrzucił mojego prześladowcę za drzwi. Wyciągnął mnie z dna – opowiadała Maria. – Zmieniliśmy mieszkanie, odżyłam.
Wyszła za mąż za Andrzeja Hasika. - Nareszcie mam kogoś, kto mnie kocha i dba o mnie. Ja w rewanżu dbam o dom i pragnę urodzić mu dziecko – opowiadała w wywiadach. Po kilku latach życia w zamroczeniu wreszcie wytrzeźwiała, zaczęła się uśmiechać, dbać o siebie. Wydawało się, że nic nie zniszczy jej odzyskanego po latach koszmaru szczęścia.
Niestety... Najpierw straciła pracę w łódzkim teatrze Kometa, później – w Boże Narodzenie 2007 r. – zmarła jej mama, dwa tygodnie potem pochowała ojca, zaraz po nim ukochanego psa, a końcu przeżyła załamanie nerwowe. - Maria znów zaczęła sięgać po alkohol. Wpadła w depresję, mówiła, że nie ma dla kogo żyć – wspomina mąż aktorki.
Kiedy zdiagnozowano u niej raka trzustki, poddała się ostatecznie. Nie chciała się leczyć, gasła w oczach. Przez ostatnie miesiące życia w ogóle nie wychodziła z mieszkania. - Nie chciała jeść, godzinami siedziała na kanapie, wpatrując się w jeden punkt i paląc papierosa za papierosem. Byłem z nią do końca – wyznał mąż aktorki.
Walkę z rakiem aktorka przegrała kilka miesięcy przez swymi 50. urodzinami. Odeszła 14 września 2010 r. - Zgubiła ją wrażliwość, dobroć i łatwowierność. Wykorzystywano jej urodę, kazano rozbierać się przed kamerą, a ona do końca pozostała dzieckiem. Nie żałuję żadnej chwili z nią, nawet tych chwil, gdy byłem nie tylko mężem, ale też pielęgniarzem i sanitariuszem – deklaruje Andrzej Hasik.
Maria Probosz zapłaciła ogromną cenę za to, by spełnić swoje marzenia. Polskie kino nie miało jej zbyt wiele do zaoferowania. - Film to okrutny i wymagający kochanek. Dla filmu zrezygnowałam z teatru, poświęciłam życie prywatne, poczucie bezpieczeństwa. W którymś momencie zdałam sobie sprawę, że jestem tylko kimś w rodzaju call-girl – dziewczyny na telefon – wyznała w 1988 r., będąc u szczytu kariery. Nie przypuszczała, że jej telefon zamilknie już kilka lat później.
Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora!