Samotna kobieta w pubie czy restauracji nadal budzi skrajne emocje. Przekonałam się o tym

- Jesteś tak zdesperowana, że idziesz sama na kolację do restauracji? - zażartowała Iza. - Jeśli tak pomyśli twoje otoczenie, to przepadłaś. Jesteś społecznie skreślona! – zawyrokowała moja przyjaciółka. Trudno nie przyznać jej racji.

Samotna kobieta w pubie czy restauracji nadal budzi skrajne emocje. Przekonałam się o tym
Źródło zdjęć: © 123RF
Dominika Czerniszewska
467

Kiedy na Facebooku wyświetli się ciekawe wydarzenie, szukamy znajomego, który będzie chciał się z nami wybrać. Gdy nie ma ochotnika, często rezygnujemy. I nie chodzi już nawet o to, że przeżywanie miłych chwil w samotności jest mniej miłe. Tylko o to, że nadal zabawa w pojedynkę budzi skrajne emocje i dla wielu osób jest barierą nie do pokonania.

Główny Urząd Statystyczny (GUS) podaje, że 26 procent polskiego społeczeństwa stanowią single. A ich liczba będzie rosnąć. Choć żyjemy w czasach samotności, to nadal jest dla nas wyzwaniem pójście samemu do kawiarni lub restauracji. Wolimy chwycić kawę na wynos, a obiad zjeść ze znajomym. Samotna kobieta przy stoliku w restauracji czy barze wciąż wywołuje komentarze: "pewnie ktoś ją wystawił" albo - co gorsza - "przyszła na podryw".

Zamawiam sałatkę i kufel z piwem

Piątek, godzina 21:00. Wchodzę do jednej z krakowskich restauracji. Podchodzi kelner i pyta: - Dla ilu osób stolik? Odpowiadam: - Dla jednej, dziękuję.

Widzę lekkie zdezorientowanie na jego twarzy i uśmieszek, który wywołał moje zmieszanie. Siadam wygodnie, dostaję menu i zastanawiam się, czy oznaczał on: a) politowanie, b) współczucie, c) zaskoczenie. Nie stawiam jednak tezy, tylko obserwuję rozwój sytuacji.

Telefon chowam do torebki. Nie mam przy sobie książki, gazety czy laptopa. Rozkoszuję się piwem, patrzę w okno, gapiąc się na Sukiennice i młodych ludzi zmierzających w stronę ulicy Szewskiej do klubu na imprezę.

Rozglądam się po sali: po lewej - para na romantycznej kolacji, po prawej - grupka roześmianych znajomych. W głębi sali siedmiu mężczyzn w garniturach. Wyglądają jakby wyszli z korporacji i kontynuowali omawianie spraw biznesowych. Jest też para pięćdziesięciolatków z dwójką dorosłych dzieci – pewnie jubileusz.

Początkowo każdy skupiony jest na "swoim stoliku" i nie zwraca na mnie uwagi. Po 15 minutach, kiedy podchodzi kelner z sałatką, a ja ucieszona zaczynam pałaszować, sytuacja się zmienia. Coraz częściej wyczuwam zatrzymujące się na mnie spojrzenia, a w oczach pozostałych gości ciekawość. Myślą pewnie: "Dlaczego ona siedzi sama? Jest piątek wieczór", "Jaka ona biedna”, "Kto ją wystawił?". Jestem jedyną samotną kobietą w restauracji przez cały wieczór. Nie pierwszy raz.

Maczo

Po chwili jeden z mężczyzn wstaje, podchodzi i pyta: "Cześć, mam na imię Michał. Może przysiądziesz się do nas?". Wskazuje na korpo-stolik z grupą roześmianych kolegów. "Przecież taka kobieta nie może siedzieć sama" - dodaje. Uśmiecham się i mówię: "Dziękuję, ale dzisiaj mam randkę sama ze sobą". On, mocno zaskoczony odmową, odchodzi. Zdradza kolegom przebieg rozmowy i słyszę śmiech pomieszany z jeszcze większą ciekawością.

Ludzie, chciałam ten wieczór spędzić sama! Tydzień dał mi w kość i po prostu miałam ochotę na dobre jedzenie i zimne piwo. Czy to takie dziwne? Ani to egoizm, ani zapatrzenie w siebie. Tylko odkrywanie świata. Przecież nic nie smakuje lepiej niż delektowanie się jedzeniem, które lubię i skupienie się wyłącznie na obserwacji ludzi… W paryskim bistro mogłabym tak siedzieć godzinami – w spokoju.

O ile w porze lunchowej często ludziom zdarza się samotnie wyskoczyć na obiad, o tyle kolacja bez osoby towarzyszącej w Polsce jest rzadko spotykana. Znam nieliczne osoby, które chodzą do restauracji same.

Dzieje się tak z prostej przyczyny – sztywnych ram nietolerancyjnej mentalności, zramolałych przekonań otoczenia i strachu przed negatywną oceną. Siedząc samotnie w restauracji można poczuć się dziwnie i niezręcznie. Sami jednak jesteśmy sobie winni, wysyłając na widok takich osób komunikaty: "desperatka", "nikt jej nie chce" lub współczujące uśmiechy.

Kobieta nie może już sama potańczyć

Sobota, godzina: 23:30. Centrum Krakowa. Zima: - 4 stopnie. Wychodzę na przystanek tramwajowy. Okazuje się, że najbliższy tramwaj będzie za godzinę. Postanawiam iść do pobliskiego pubu. Zasiadam przy barze i zamawiam grzańca galicyjskiego. Barman: "Czekasz na kogoś?". "Nie, przyszłam się ogrzać". Odpuszcza.

Po 20 minutach dosiada się mężczyzna. Na oko - 15 lat starszy ode mnie. "Co taka dziewczyna robi tutaj sama?" - pyta. Odpowiadam z uśmiechem: "Czekam na tramwaj". "Może postawię ci drinka" - kwituje. Zostawiam grzańca i wychodzę. Wolę marznąć niż spędzać czas z niechcianym towarzystwem.

Kolejna sytuacja. Umówiłam się z koleżanką do klubu na ulicy Starowiślanej. Napisała, że się spóźni. Postanawiam wejść. Siadam i obserwuję, jak się bawią ludzie. Obok mnie siadają dwie dziewczyny, już na rauszu. Śmieją się i plotkują. Po czasie, zaczepia mnie jedna z nich: "A ty tu sama?". Ocenia mnie od góry do dołu: "Przyznaj się, że przyszłaś wyrwać faceta".

Nie chcę wdawać się w zbędną dyskusję i odchodzę. Podążam tanecznym krokiem w stronę parkietu. Nie mija kwadrans, a zostaję otoczona wianuszkiem mężczyzn. W głowie tylko jedna myśl: To kobieta nie może już sama potańczyć. Nie mam "obstawy" koleżanki, siadam więc i czekam. Nie chcę rzucać się w oczy.

"Jesteś społecznie skreślona!"

Opowiedziałam te sytuacje przyjaciółce. "Dlaczego poszłaś sama?" – zapytała. – Ludzie zawsze pomyślą: "Bo nie masz chłopaka" i "Jesteś tak samotna, że z desperacji wychodzisz sama". A jeśli tak pomyśli twoje otoczenie, to przepadłaś. "Jesteś społecznie skreślona!" – zawyrokowała Iza.

Śmiejemy się z pokolenia, które nie wypuszcza z ręki iPhone'a. Powszechne jest, że młodzi, idący w grupie do restauracji, zamiast cieszyć się swoim towarzystwem, klikają bezustannie w ekran. A ci, co idą sami, uznawani są za jeszcze gorszych dziwaków. Nie przejmuj się opinią innych, po prostu zarezerwuj stolik i baw się dobrze! Daj się sobie poznać. Zaproś się na kolację.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także: 11 pytań o dyspozytorów linii wsparcia

Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Ostrożnie z tą rośliną. Może stanowić zagrożenie dla ogrodu
Ostrożnie z tą rośliną. Może stanowić zagrożenie dla ogrodu
Wrzuć to do dołka. Ogórki urosną jak szalone
Wrzuć to do dołka. Ogórki urosną jak szalone
Nasyp 5 łyżek na metr kwadratowy. Gleba będzie niczym czarnoziem
Nasyp 5 łyżek na metr kwadratowy. Gleba będzie niczym czarnoziem
Przetrwają każdą suszę. Ostatni dzwonek żeby zasiać
Przetrwają każdą suszę. Ostatni dzwonek żeby zasiać
Pies drapie się po uchu? W ten sposób wysyła komunikat
Pies drapie się po uchu? W ten sposób wysyła komunikat
W składzie zmielone pazury i kości. Polacy jedzą na potęgę
W składzie zmielone pazury i kości. Polacy jedzą na potęgę
Wlej do doniczki. Nowe liście wręcz wystrzelą
Wlej do doniczki. Nowe liście wręcz wystrzelą
Używasz tego programu prania? "Pochłania" najwięcej prądu i wody
Używasz tego programu prania? "Pochłania" najwięcej prądu i wody
Postaw na balkonie. Dla komarów nie ma gorszego zapachu
Postaw na balkonie. Dla komarów nie ma gorszego zapachu
Rośnie nawet metr na rok. Posadź zamiast tui
Rośnie nawet metr na rok. Posadź zamiast tui
Oto co dziś robi Karina z "Chłopaków". Ujawniła, gdzie pracuje
Oto co dziś robi Karina z "Chłopaków". Ujawniła, gdzie pracuje
Walczyła o życie w szpitalu. Mówi, jak czuje się teraz
Walczyła o życie w szpitalu. Mówi, jak czuje się teraz