Sąsiad skracał tuje. Spotkali się w sądzie
Kłótnie sąsiedzkie potrafią trwać latami i kosztować wiele zdrowia, nerwów oraz pieniędzy. Czasem swój finał mają w sądzie. - Spór o tuje czy warzywnik urasta czasem do rangi sporu narodowego - mówi Monika Urbanek, specjalizująca się w prawie rolniczym.
09.07.2024 | aktual.: 15.07.2024 13:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zazdrość między sąsiadami oraz złośliwe zachowania, takie jak nacinanie korzeni drzew czy podlewanie ich wodą z octem, są na porządku dziennym. Zanim jednak pozwiemy sąsiada, pamiętajmy, że jest to bardzo długi proces, bo sprawy te nie są traktowane w sądach jako pilne i mogą ciągnąć się latami.
Wojny na działkach
Dawid Kostkowski, inspektor ds. inwestycji w Okręgu Małopolskim Polskiego Związku Działkowców w Krakowie, zauważa, że jednym z najczęstszych problemów są drzewa, których gałęzie wychodzą na teren innej działki lub na teren wspólny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ludzie kierują się zasadą "wolnoć, Tomku, w swoim domku" - stwierdził Dawid w rozmowie z Wirtualną Polską. - Są bardzo przywiązani do swojej przestrzeni i za wszelką cenę chcą chronić swoją własność. W obecnych czasach poczucie wspólnoty jest coraz mniejsze. Każdy chce być panem swojego terenu. Dominuje myślenie na zasadzie "moja działka - moje królestwo" - zaznacza.
Wiele rzeczy bierze się z zazdrości. - Niektórzy mają z przydziału 100 mkw. działki, a inni 500. Czasem prowadzą cichą wojnę. Zwykłe podcięcie orzecha, który zahaczał o naszą działkę, może przerodzić się w wieloletnią awanturę - podkreśla.
- Ostatnio jeden z działkowców postawił ogrodzenie wokół swojej działki, które miało 103 cm wysokości, mimo że regulamin dopuszcza maksymalnie 100 cm. Zauważył to sąsiad i od razu to zgłosił. Musieliśmy zebrać komisję i przeprowadzić kontrolę. Takich spraw jest dość dużo - przyznaje Kostkowski.
Czytaj także: Pokazał samowolkę sąsiada. Ludzie nie dowierzają
Idą do sądu
Niektóre spory między sąsiadami mają swoje korzenie w konfliktach trwających od pokoleń. - Niektórzy nie są gotowi na jakąkolwiek rozmowę. Często dochodzi nawet do interwencji policji - komentował w rozmowie z Wirtualną Polską Monika Urbanek, specjalizująca się w prawie rolniczym.
Przyznaje, że "spór o tuje czy warzywnik urasta czasem do rangi sporu narodowego". - W przypadku dwóch położonych koło siebie gospodarstw odkryto, że granice są nieprawidłowo wytyczone. Gdy chciano to zrobić zgodnie z dokumentacją, okazało się, że punktem spornym został warzywnik. Jedna ze stron nie zgadzała się, by delikatnie go przesunąć. Ostatecznie z powodu tego warzywnika wszyscy spotkali się w sądzie. Dziadek coś tam kiedyś zasadził i z tego powodu bardzo trudno było im dojść do porozumienia - opowiada ekspertka.
- Teraz prowadzę sprawę zasiedzenia, w trakcie którego niszczone są tuje znajdujące się na części działki - mówi adwokat Wojciech Nartowski. - Osoba, która dokonuje uszkodzenia, twierdzi, że zasłaniają światło. Spór sąsiedzki o zasiedzenie trwa lata, a skracanie tui tylko go zaostrzyło.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!