LudzieSąsiad skracał tuje. Spotkali się w sądzie

Sąsiad skracał tuje. Spotkali się w sądzie

Kłótnie sąsiedzkie potrafią trwać latami i kosztować wiele zdrowia, nerwów oraz pieniędzy. Czasem swój finał mają w sądzie. - Spór o tuje czy warzywnik urasta czasem do rangi sporu narodowego - mówi Monika Urbanek, specjalizująca się w prawie rolniczym.

Sąsiedzkie spory potrafią być bardzo zaciekłe
Sąsiedzkie spory potrafią być bardzo zaciekłe
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

Zazdrość między sąsiadami oraz złośliwe zachowania, takie jak nacinanie korzeni drzew czy podlewanie ich wodą z octem, są na porządku dziennym. Zanim jednak pozwiemy sąsiada, pamiętajmy, że jest to bardzo długi proces, bo sprawy te nie są traktowane w sądach jako pilne i mogą ciągnąć się latami.

Wojny na działkach

Dawid Kostkowski, inspektor ds. inwestycji w Okręgu Małopolskim Polskiego Związku Działkowców w Krakowie, zauważa, że jednym z najczęstszych problemów są drzewa, których gałęzie wychodzą na teren innej działki lub na teren wspólny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Ludzie kierują się zasadą "wolnoć, Tomku, w swoim domku" - stwierdził Dawid w rozmowie z Wirtualną Polską. - Są bardzo przywiązani do swojej przestrzeni i za wszelką cenę chcą chronić swoją własność. W obecnych czasach poczucie wspólnoty jest coraz mniejsze. Każdy chce być panem swojego terenu. Dominuje myślenie na zasadzie "moja działka - moje królestwo" - zaznacza.

Wiele rzeczy bierze się z zazdrości. - Niektórzy mają z przydziału 100 mkw. działki, a inni 500. Czasem prowadzą cichą wojnę. Zwykłe podcięcie orzecha, który zahaczał o naszą działkę, może przerodzić się w wieloletnią awanturę - podkreśla.

- Ostatnio jeden z działkowców postawił ogrodzenie wokół swojej działki, które miało 103 cm wysokości, mimo że regulamin dopuszcza maksymalnie 100 cm. Zauważył to sąsiad i od razu to zgłosił. Musieliśmy zebrać komisję i przeprowadzić kontrolę. Takich spraw jest dość dużo - przyznaje Kostkowski.

Idą do sądu

Niektóre spory między sąsiadami mają swoje korzenie w konfliktach trwających od pokoleń. - Niektórzy nie są gotowi na jakąkolwiek rozmowę. Często dochodzi nawet do interwencji policji - komentował w rozmowie z Wirtualną Polską Monika Urbanek, specjalizująca się w prawie rolniczym.

Przyznaje, że "spór o tuje czy warzywnik urasta czasem do rangi sporu narodowego". - W przypadku dwóch położonych koło siebie gospodarstw odkryto, że granice są nieprawidłowo wytyczone. Gdy chciano to zrobić zgodnie z dokumentacją, okazało się, że punktem spornym został warzywnik. Jedna ze stron nie zgadzała się, by delikatnie go przesunąć. Ostatecznie z powodu tego warzywnika wszyscy spotkali się w sądzie. Dziadek coś tam kiedyś zasadził i z tego powodu bardzo trudno było im dojść do porozumienia - opowiada ekspertka.

- Teraz prowadzę sprawę zasiedzenia, w trakcie którego niszczone są tuje znajdujące się na części działki - mówi adwokat Wojciech Nartowski. - Osoba, która dokonuje uszkodzenia, twierdzi, że zasłaniają światło. Spór sąsiedzki o zasiedzenie trwa lata, a skracanie tui tylko go zaostrzyło.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

© Materiały WP
Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (122)