GwiazdySebastian Fabijański szczerze o sobie: "Robiłem sporo głupich rzeczy"

Sebastian Fabijański szczerze o sobie: "Robiłem sporo głupich rzeczy"

Sebastian Fabijański szczerze o sobie: "Robiłem sporo głupich rzeczy"
Źródło zdjęć: © ONS.pl | Eryk Nogga
Agata Porażka
17.07.2018 12:39, aktualizacja: 17.07.2018 13:03

Samotny, arogancki, wierzący. Abstynent, od lat nie tknął alkoholu. Cztery razy zdawał do szkoły aktorskiej, przez brak pokory nie chcieli go przyjąć. Ale on się zawziął. Dzisiaj krytycy mówią o nim, że jest jednym z największych talentów młodego pokolenia.

Sebastian Fabijański jest znany w środowisku z tego, że prędzej wybierze wieczór w samotności niż uroczysty bankiet. Urodziny spędza w pracy i nie ma przyjaciół w branży. Jak sam o sobie mówi w rozmowie z Natalią Kuc dla "Twojego Stylu": - Są momenty, że nagle coś we mnie zaczyna krzyczeć: "Idź, idź. Sam, sam, sam." I muszę iść.

Pierwsze lata życia spędził w Warszawie, ale jego dzieciństwo nie należało do najspokojniejszych. Wychował się z Eminemem, Paktofoniką i Kalibrem 44, do tego doszły alkohol i agresja. - Robiłem sporo głupich rzeczy - opowiada na łamach gazety. - Kilka mogło się skończyć tragedią. Szczególnie jedna sytuacja była dla mnie na tyle traumatyczna, że od tamtego czasu, czyli od około dwunastu lat, nikogo nie uderzyłem.

Obraz
© ONS.pl | Przemyslaw Blaszczyk

Czasu spędzonego w szkole też nie wspomina najlepiej. Popisywał się, żeby być akceptowanym przez kolegów, szukał podziwu. Nie umiał dogadać się z gronem pedagogicznym. Nauczyciele traktowali go z pozycji siły, on odpowiadał im arogancją.

- W gimnazjum np., na lekcji fizyki, szarpałem się z nauczycielką, bo chciała mi wyrwać telefon, mojego ukochanego Sony Ericssona z klapką. Zdarzało mi się też zapalić papierosa na lekcji chemii, bezczelnie tłumacząc, że sprawdzam gęstość dymu - wspomina.

Problemy w relacjach z ludźmi zostały mu do dzisiaj. Na planie jest w stanie odpoczywać tylko w samotności, od branży stara się odsunąć tak bardzo, jak tylko się da. Na castingi nie chodzi. Jeśli zadzwoni do niego partnerka, gdy on wczuwa się w rolę, to tak, jakby obok wybuchł granat. Z jednej strony nie potrzebuje typowego wsparcia, ale z drugiej samotność też potrafi być dla niego ciężarem.

- Nie lubię, gdy ktoś mnie poklepuje i mówi "będzie dobrze". Nie jestem też misiem przytulaskiem, ale obecność bliskiej osoby w życiu daje coś, czego nawet pozornie najszczęśliwsza samotność nie da - wyznaje.

Pomimo specyficznego stylu bycia, Fabijański jest jednym z najbardziej cenionych aktorów młodego pokolenia. I będzie go można zobaczyć na ekranach kin już we wrześniu w filmie Filipa Bajona "Kamerdyner".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (15)
Zobacz także