Można wrzucić do kubka torebkę herbaty, zalać wrzątkiem i wypić duszkiem, gdy tylko wystygnie. Można też starannie wybrać najlepszej jakości mieszankę, zaparzyć w źródlanej wodzie o określonej temperaturze i przez określony czas. Smakowa różnica jest ogromna i warta zachodu, który zresztą warto potraktować jako przyjemny rytuał.
Daleki Wschód, kolebka ceremonii parzenia i picia herbaty, charakteryzuje się największą sympatią do tego napoju. Chińczycy i Japończycy tworzą nawet specjalne szkoły, w których można nauczyć się prawidłowego przyrządzania i podawania naparu.
Five o’clock
W Wielkiej Brytanii, a przede wszystkim Anglii, picie herbaty to także prawdziwy rytuał. Do filiżanek aromatycznego napoju podaje się na przykład konfitury i świeże bułeczki z masłem, a słynne „Five o’clock” przy flegmatyczności rodaków Szekspira może się przeciągnąć do wieczora.
Lepsze z fusów
Choć herbaty ekspresowe, czyli sprzedawane w torebkach, są bardzo wygodne, prawdziwi smakosze piją tylko napar z fusów. Tak przygotowany będzie miał zupełnie inny zapach, smak i właściwości odżywcze.
Gorąca tęcza
Zależnie od rodzaju użytych liści, a także procesu ich obróbki, można uzyskać herbatę w najrozmaitszych barwach: kremową i delikatnie żółtawą (czyli tzw. białą), czerwoną, brązową, zieloną oraz czarną. Oprócz kolorów poszczególne odmiany różnią się przede wszystkim smakiem i oddziaływaniem na organizm.
Świeżo pokruszone
Ceremonię Parzenia Herbaty, zwaną chanoyu (w oryginalnej wersji trwała nawet cztery godziny), najlepiej odprawić od podstaw. Jeśli liście pokruszymy tuż przed zalaniem gorącą wodą, uzyskamy pełnię smaku i aromatyczny bukiet.
Diabeł w… dzbanku
Liczą się szczegóły, a więc także materiał, z którego wykonane są naczynia. Do zaparzania najlepiej użyć porcelanowego lub kamionkowego dzbanka - a w ostateczności szklanego - który należy przepłukać gorącą wodą. Potem wsypuje się herbatę – w ilości łyżeczki (herbata biała, zielona oraz mate) lub pół łyżeczki (czerwona i czarna) na filiżankę.
Z zegarkiem w ręku
Oprócz jakości wody (najlepiej źródlanej lub przefiltrowanej) największe znaczenie ma jej temperatura i czas zaparzania.
Pamiętajmy, że herbaty nie zalewamy gotującą się wodą! Dla czarnej i czerwonej najlepszy jest tzw. biały wrzątek, czyli woda tuż przed mocnym wrzeniem lub bezpośrednio po nim. Zieloną herbatę chińską możemy zalać wodą o temperaturze 70-90 stopni Celsjusza, a japońską – 60 do 75 stopni. Biała zaparza się w temperaturze od 70 do 85 stopni. Dla ułatwienia: 3-4 minuty po zagotowaniu woda ma około 90 stopni, a w 12-14 minucie mniej więcej 75 stopni Celsjusza.
Najkrócej, bo około 2 minut, zaparzamy zieloną herbatę japońską. Nieco dłużej czarną Darjeeling (3 minuty), zieloną chińską (3-4), czerwoną i mate (3-5) oraz czarną (4-5), natomiast biała osiąga swoje właściwości po 7-9 minutach zaparzania.
Po upływie określonego czasu trzeba koniecznie oddzielić fusy, przelewając napar do oddzielnego naczynia lub od razu do filiżanek. Inaczej fusy uwolnią za dużo garbników, co zepsuje smak. W dodatku większość gatunków herbat można parzyć dwa-trzy razy, uzyskując odmienne właściwości. Na przykład „pierwsza” zielona herbata pobudza, a kolejne napary uspokajają.
Byle nie w pośpiechu
By w pełni cieszyć się smakiem napoju, najlepiej pić go z cieniutkiej porcelanowej czarki, w dodatku koniecznie małymi łyczkami i bez pośpiechu.
Każdy tak jak lubi
Rosjanie mają własny rytuał picia herbaty, którego głównym punktem nie jest porcelanowy zestaw filiżanek, spodeczków i dzbanuszków, ale samowar. Już od niemal trzystu lat używają tego naczynia z miniaturowym paleniskiem w podstawie oraz czajniczkiem z mocną esencją na szczycie. Wewnętrzny obieg zachowuje wysoką temperaturę, więc z bocznego kranika można dolać do szklanki zawsze gorącej wody.
Na spodku
Mieszkańcy krajów arabskich także cenią sobie smak herbaty, którą piją często ze spodeczków (szybciej stygnie, co w gorącym bliskowschodnim klimacie nie jest bez znaczenia). Zazwyczaj nie używają cukru, który po pierwsze wzmaga pragnienie, a po drugie częściowo tłumi aromat naparu, za to chętnie doprawiają napar wielbłądzim albo innym tłustym mlekiem.
Gorzko-słodka
Słodzić można na różne sposoby. Rosjanie, a nie kiedy także Marokańczycy czy Turcy, biorą kostki cukru do ust i popijają herbatą, chwaląc wyrazisty smak spożywanego w ten sposób napoju.
Na słono i z korzeniami
Dodatki mogą być oczywiście różne, zależnie od tradycji i gustu. Tybetańczycy doprawiają herbatę mlekiem jaków, masłem i solą, Chińczycy w niektórych prowincjach – korzennymi przyprawami typu kardamon, cynamon czy imbir. Z kolei Anglicy preferują mocny napar z mlekiem.
Ciesz się smakiem :-)
Rzecz jasna, niezależnie od tego, który wariant wybierzemy, chodzi przede wszystkim o to, aby smakował. Poeksperymentujmy więc trochę z herbatą, szukając tej jednej ulubionej.