Seks tak, zostawanie na noc - nie
Seks tak, zostawanie na noc - nie. „Idziemy na spacer?” – zaproponował o 4 nad ranem. „O tej porze?” - Karolina spojrzała na niego z niedowierzaniem. Spędzili ze sobą cały wieczór i noc. Zaczęło się od wina na mieście, potem przyszła pora na wspólny film w domu. Seksu nie było, tylko przytulanie i inne pieszczoty. „Gdybym teraz został, to by dla mnie dużo znaczyło” – odpowiedział i zaczął zakładać buty. Czy noc spędzona razem zbliża bardziej niż seks? Tym razem rozmawiam wyłącznie z mężczyznami... Żonatymi!
01.07.2011 | aktual.: 08.03.2019 15:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
„Idziemy na spacer?” – zaproponował o 4 nad ranem. „O tej porze?” - Karolina spojrzała na niego z niedowierzaniem. Spędzili ze sobą cały wieczór i noc. Zaczęło się od wina na mieście, potem przyszła pora na wspólny film w domu. Seksu nie było, tylko przytulanie i inne pieszczoty. „Gdybym teraz został, to by dla mnie dużo znaczyło” – odpowiedział i zaczął zakładać buty. Czy noc spędzona razem zbliża bardziej niż seks? Tym razem rozmawiam wyłącznie z mężczyznami... Żonatymi!
- Dzisiaj otwarcie potrafimy mówić o seksie, nie tylko jako o zachowaniu "prokreacyjno-więziotwórczym", ale i w wymiarze wyłącznie "hedonistyczno-fizjologicznym". W związku z tym seks może niekiedy zyskiwać rangę masturbacji - mówiąc dosadnie - co ma niewiele wspólnego z budowaniem intymności – wyjaśnia seksuolog, Arkadiusz Bilejczyk.
Nie trzeba szukać daleko. Każdy w swoim otoczeniu znajdzie przynajmniej jedną osobę, która deklaruje chęć poznania kogoś wyłącznie na jedną noc. Jak się okazuje, nawet nie na całą noc – na kilka godzin. Bo co będzie, jak się razem obudzimy, a ona jeszcze zaproponuje wspólne śniadanie? Strach pomyśleć!
Bartek, 32 lata, niedawno się ożenił. Jest przystojnym, wykształconym mężczyzną, który nigdy nie narzekał na brak zainteresowania ze strony kobiet.
Seks tak, zostawanie na noc nie?
Powiem tak: rzadko bywało, że po seksie dziewczyna zostawała u mnie na noc, na przykład na śniadanie. To rozwiązanie uważam jest korzystne dla obu stron.
Dlaczego?
Bo mamy jasność sytuacji.
A co w przypadku, kiedy jechaliście do niej ?
Zamawiałem taxi.
Nawet wtedy, kiedy chodziło Ci o związek?
Mnie nigdy nie chodziło o związek. Zawsze mówiłem to wprost, zanim do czegokolwiek doszło. Dzięki temu nikt nie miał później żalu do nikogo.
Ale miewałeś dziewczyny...
Tak, ale to było zupełnie co innego. Zazwyczaj najpierw chciałem je poznać. Potem zawsze spaliśmy razem: ja u nich, one u mnie. Wtedy po prostu chciałem zostać nie tylko na śniadanie, ale i na obiad.
Piotrek, 28 lat, żonaty od kilku miesięcy
Kiedy sobie randkowałeś na luzie, miało to dla Ciebie znaczenie czy jechało się do dziewczyny czy do Ciebie?
Myślę, że to kwestia techniczna, która nie ma większego wpływu... idziemy tam, gdzie bliżej, gdzie wygodniej albo gdzie nie ma męża/żony/chłopaka/dziewczyny/rodziców/dziadków... wszystko zależy od podejścia konkretnej osoby do tej drugiej i nawzajem. Ja byle kogo do chaty nie wpuszczam... chyba, że to listonosz z rentą babci. Dlatego ja dziewczyny na jedną noc nie zaprosiłbym do siebie. Ja lubię zwiedzac, a nie sprzątać. Zaproponowałbym jej jazdę do niej lub jakiś seks w plenerze. Z drugiej strony, jakby się okazała piękną, mądrą i cudowną, to mógłbym się już nie wynieść... Myślisz, że wspólne spanie, ale bez seksu, może być bardziej intymnym doznaniem?
Samo spanie, bez seksu, może być bardziej podniecające niż seks... napięcie etc. To kazus piersi pod bluzką... dopóki ich nie widzisz, są interesujące, jak zobaczysz gołe, już myślisz o następnych. Z drugiej strony ja spałem w jednym łożku z tyloma dziewczynami, że jakbym miał do wszystkich coś czuć, to miałbym prawdziwy harem.
Boimy się bliskości?
Czasami mówimy wprost: przelotny romans tak, związek - nie. Szukamy partnerów na jedną noc, twierdzimy, że chodzi nam jedynie o zaspokojenie potrzeb seksualnych. W wielu sytuacjach faktycznie tak jest. Czasem jednak nie zdajemy sobie sprawy z faktu, że podświadomie staramy się znaleźć coś więcej. Intymność, która zaczyna powoli dawać o sobie znać podczas wspólnej nocy, zaczyna nas przerażać...
- Zostawanie u kogoś na noc (pomijając sytuacje poimprezowe - "wpadniesz do mnie na kawę maleńka"?) wręcz wymaga nawiązania się jakiejś więzi emocjonalnej – wyjaśnia seksuolog. - Zazwyczaj taki wieczór to wspólne oglądanie filmu, gotowanie, oglądanie zdjęć z dzieciństwa, gorąca kąpiel i masaż itd., a to siłą rzeczy buduje specyficzną atmosferę intymności pomiędzy partnerami. No i co ciekawe, faktycznie może się to obejść bez seksu, przynajmniej na początku znajomości. W ten sposób rzeczywiście spanie razem i zostawanie u siebie na noc może samo w sobie być bardziej intymne niż seks – dodaje Bilejczyk.
Taką noc można pamiętać dużo dłużej niż najbardziej dziki seks... – Namówiłem kiedyś jedną dziewczynę, żeby została u mnie na noc. Miałem cichą nadzieję, że uda mi się ją przekonać do czego innego – śmieje się 34-letni Krzysiek. – Obydwoje mieliśmy na siebie ochotę, ale ona twierdziłą, że jest zakochana w innym facecie. Zrobiłem jej kolacje, dałem swój T-shirt i bokserki, obejrzeliśmy razem film. Zasnęliśmy w jednym łóżku, wtuleni w siebie. To było jakieś 4 lata temu, a ja do dziś pamiętam na jakiej ulicy mieszkała, choć nawet nigdy tam nie byłem.