Sen pracy letniej. Wielu nastolatków budzi się z niego z krzykiem
Łukasz przez pracę wakacyjną stracił palce. Milena uciekła, kiedy podrywał ją potencjalny gwałciciel. Ewelina pracę wakacyjną wspomina dobrze, choć nie zawsze było różowo. Młodzi chcą zarabiać latem. Nie zawsze dobrze się to kończy.
Praca i zabawa
Wakacje to nie tylko czas odpoczynku, ale dla wielu młodych ludzi moment, kiedy mogą dorobić do swojego kieszonkowego. Nastolatki szukają dorywczej pracy w restauracjach, przy roznoszeniu ulotek lub zbiorze owoców. Dla wielu z nich jest to lekcja dorosłego życia. Czasami bardzo brutalna.
Ewelina, odkąd poszła do liceum, pracowała przy zbiorze wiśni w gospodarstwie niedaleko jej rodzinnego domu. Wstawała bladym świtem, wsiadała na rower i cały dzień spędzała wśród drzewek owocowych. Wspomina to jako najlepsze wakacje życia. – Pracowałam tam ja i dwie moje koleżanki z klasy. Nie dość, że mogłyśmy naprawdę dobrze zarobić, bo prawie 90 zł dziennie, to jeszcze było zabawnie, bo byłyśmy razem. Gospodarze też byli w porządku. Zawsze dostawałyśmy kanapki, ciepły obiad i herbatę albo kompot w termosie. Chyba dopiero wtedy nauczyłam się wartości pieniądza – tłumaczy dziś 24-letnia pracownica administracji.
Zobacz też: Kopią się w brzuch, biorą narkotyki. Tak nastolatki pozbywają się niechcianej ciąży
Czy zdarzały się trudne momenty, kiedy miała dość? – Pewnie że tak. Kiedy np. było zimno, zbieranie owoców przez dziewięć godzin nie było najprzyjemniejsze. Albo kiedy przychodziło się do pracy po wieczornej posiadówce z kolegami. Praca fizyczna na kacu to nie jest dobry pomysł. Na szczęście nie zdarzało się to często. Przy wiśniach pracowałam przez pięć wakacji z rzędu, a trudne chwile mogę policzyć na palcach jednej ręki – wspomina Ewelina.
Od trzynastego roku życia
Zgodnie z polskim prawem nastolatki mogą podjąć się pracy zarobkowej już od trzynastego roku życia, za zgodą rodziców lub prawnych opiekunów. W wieku lat szesnastu mogą podpisać umowę o pracę i zacząć zarabiać na pełen etat. Mimo to, ze statystyk prowadzonych przez Państwową Inspekcję Pracy wynika, że większość młodych ludzi woli dorabiać sobie "na czarno". To oznacza dla nich większe zarobki, brak podatków i regulacji. Tylko czy większa swoboda oznacza większe bezpieczeństwo?
Dwa palce
Boleśnie przekonał się o tym Łukasz z małej miejscowości pod Łodzią. W wieku siedemnastu lat zaczął pracować na magazynie jednej z firm kurierskich. Nie miał podpisanej umowy. Sam nie chciał, bo chciał więcej dorobić. Swojej decyzji pożałował, kiedy doszło do wypadku.
- Z małego wózka spadła mi na stopę paleta z paczkami. Zmiażdżyło mi dwa palce, trzeba było je amputować. Firma, dla której pracowałem, nie chciała wypłacić mi odszkodowania. Straciłem i pracę, i palce. Straszne bagno. Miała być fajna wakacyjna fuszka, a skończyło się słabo – mówi Łukasz w rozmowie z WP Kobieta.
Nadmorskie amory
Niebezpieczne sytuacje zdarzają się nie tylko nastolatkom pracującym bez umowy. Milena w szkole średniej dorabiała, sprzedając gofry w budce przy promenadzie w Kołobrzegu. W ciągu dnia praca, wieczorem imprezy – wydawało jej się, że złapała Boga za nogi. – Kto w wieku szesnastu lat nie chciałby spędzić dwóch miesięcy bez rodziców, imprezując na plaży i do tego zarabiając na swoje zachcianki? – pyta Milena.
Pierwszy miesiąc był dla dziewczyny superzabawą. W sierpniu wydarzyła się sytuacja, nazywana przez młodą kobietę "incydentem". – Przez tydzień każdego dnia do mojej budki przychodziło dwóch chłopaków. Byli kilka lat starsi, studenci z Warszawy. Fajnie nam się gadało, jednemu chyba wpadłam w oko. W końcu zebrał się na odwagę, żeby zaprosić mnie na imprezę z jego znajomymi – zaczyna opowieść Milena.
Chłopak miał odebrać ją z budki, kiedy skończy pracę w piątkowy wieczór. Mieli iść prosto na plażę, gdzie odbywało się studenckie ognisko. – Niestety facet okazał się agresywnym chamem. Po drodze na imprezę chciał siłą zaciągnąć mnie do parku obok promenady. Raczej nie po to, żeby porozmawiać. Wyrwałam się i uciekłam. Bałam się, że będzie mnie nękał, ale na szczęście dał spokój – wspomina.
Co roku próbuje
Ze strony pracodawców nastolatki szukające wakacyjnego zarobku również bywają trudnym towarzystwem. Pan Krzysztof co roku przyjmuje kilkoro do pracy przy zbiorze owoców. Niestety, mimo wielu prób, nie trafił jeszcze na młodych ludzi, którzy jego zdaniem byliby godni zaufania.
- Przychodzą spóźnieni po kilka godzin, często pijani, narzekają, cały czas robiliby sobie przerwy, a to ich główka boli, a to rączka. Jak z dziećmi. Rozumiem, że nie są przyzwyczajeni do pracy, ale w takim razie niech znajdą coś lżejszego na początek. Co roku liczę, że w końcu trafi się ktoś uczciwy i pracowity. Może teraz się uda – tłumaczy gospodarz spod Grójca.
Top zawód
Zgodnie z danymi portalu "InfoPraca" najpopularniejsze wakacyjne prace to właśnie zbiórka owoców, roznoszenie ulotek, praca konsultantki kosmetycznej czy pomoc kuchenna w restauracjach. Nie mniejszą popularnością cieszą się także handel obnośny czy praca dostawcy jedzenia. Czego młodzież nie chce robić w wakacje? Na pewno zamykać się w biurze. To najrzadziej wybierana przez nich ścieżka wakacyjnej kariery.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl