Blisko ludziSeniorzy buntują się przeciwko obostrzeniom. "Nie dam się zamknąć w domu"

Seniorzy buntują się przeciwko obostrzeniom. "Nie dam się zamknąć w domu"

Premier Mateusz Morawiecki przedstawił listę nowych obostrzeń. Polityk zaapelował do seniorów, aby w miarę możliwości pozostawali w domach. - Komunikaty naszych polityków są sprzeczne, ja nie do końca im ufam. Zresztą, co miałabym zrobić, gdyby dzieci mieszkały na drugim końcu Polski? Miałabym liczyć na pomoc państwa? Chyba prędzej bym umarła - mówi pani Basia w rozmowie z WP Kobieta.

Seniorzy powyżej 70. roku życia powinni unikać wychodzenia z domów w czasie pandemii
Seniorzy powyżej 70. roku życia powinni unikać wychodzenia z domów w czasie pandemii
Źródło zdjęć: © East News
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk

23.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na piątkowej konferencji ogłoszono nowe obostrzenia, które mają pomóc w zahamowaniu przenoszenia się COVID-19. Premier Mateusz Morawiecki zaapelował do seniorów powyżej 70. roku życia, aby unikali wychodzenia z domów w czasie pandemii. Wyjątkami są przemieszczanie się w celach zawodowych, do kościoła, czy wówczas, gdy musimy załatwić coś np. u lekarza. Jak na te decyzje zapatrują się seniorzy? Zdania są podzielone.

Seniorzy o nowych obostrzeniach rządu

Pan Henryk ma 80 lat i nie wyobraża sobie, aby pozostać kilka tygodni w domu. Ponad trzy lata temu stracił żonę i od tego momentu codziennie jeździ na cmentarz rowerem.

- Nie dam się zamknąć w domu. Kto pojedzie na cmentarz i zapali znicz mojej żonie? Zresztą ja już mam swoje lata i niejedno przeżyłem. Nie będę się nikogo słuchał i zrobię po swojemu. Przecież jadąc rowerem na cmentarz, z nikim nie rozmawiam i nikogo nie spotykam… A żonę muszę odwiedzić. Byliśmy razem ponad 50 lat – mówi w rozmowie z WP Kobieta pan Henryk.

Zakupy i podstawowe sprawunki pan Henryk też załatwia sam.

- Dzieci mieszkają dwie ulice ode mnie, ale ja chcę być samodzielny. Sam robię zakupy, staram się chodzić do sklepu między 10-12, ale czasami się zagapię i pójdę później. Żona syna przynosi mi ugotowane obiady i proponuje zakupy, ale co ja będę ją wykorzystywał. Dzieci, wnuki pracują, a ja nie mam do kogo się odezwać w czterech ścianach. Mnie ten wirus niestraszny… W swoim życiu więcej przeżyłem, a na coś trzeba umrzeć – kwituje pan Henryk.

Podobnego zdania jest babcia Doroty. Kiedy dziewczyna zadzwoniła do niej i spytała, jak zapatruje się na nowe wytyczne rządu, odpowiedź była krótka.

- Ja się nie dam zamknąć w domu. Żaden dziad z Warszawy mnie nie zamknie. Co ja mam robić? Patrzeć na nich w telewizji, zamiast iść na spacer?! Niech ten "pisior" z domu nie wychodzi, jak taki mądry.

- Myślę, że postawa seniorów wynika z tego, w jakiej sytuacji się znajdują. Często nie mają po prostu kogo poprosić o pomoc, bywa też, że wolą utrzymać niezależność niż poprosić o przysługę. Pragmatyczne problemy są najbardziej kluczowe. Seniorom jest też trudno przebywać cały czas w domu w samotności. To wyjście z domu pomaga nie tylko rozprostować kości, ale i utrzymać higienę psychiczną - powiedziała w rozmowie z WP Kobieta psycholog Katarzyna Kucewicz.

Chaos komunikacyjny

Nieco bardziej stonowane przemyślenia ma 73-letnia pani Barbara, która prowadzi własną kwiaciarnię. Do pracy jeździ autobusem kilkanaście przystanków. Podobnie jak pan Henryk ma już dorosłe dzieci i wnuki, a praca jest dla niej okazją, aby spotkać się z ludźmi i porozmawiać.

- Wiem, jak wirus jest groźny i jakie mogą być konsekwencje niestosowania się do zaleceń. To nie jest tak, że ja cały tydzień jeżdżę do pracy, bo mam dni, kiedy gorzej się czuję. Wtedy nad wszystkim czuwają moi pracownicy. Czasami jednak moja obecność jest konieczna w kwiaciarni – opowiada pani Basia.

Pani Basia jest w stałym kontakcie ze swoimi wnuczkami i dziećmi. Może liczyć na ich wsparcie i skorzystała wiele razy z ich pomocy w czasie pierwszego lockdownu. Wówczas zamknęła swój biznes i spędzała czas w domu.

- Rząd zaapelował o pozostawanie w domu, ale ja już nie wiem, co traktować poważnie, a co nie. Komunikaty naszych polityków są sprzeczne, ja nie do końca im ufam. Zresztą, co miałabym zrobić, gdyby dzieci mieszkały na drugim końcu Polski? Miałabym liczyć na pomoc państwa? Chyba prędzej bym umarła. Działam według własnego wyczucia – dodaje pani Basia.

- Seniorom też, tak jak nam wszystkim, daje się we znaki chaos komunikacyjny. Komunikaty, które do nas napływają, są sprzeczne, my ich nie rozumiemy, nikt nam nie wyjaśnia, o co chodzi z tą pandemią. Raz nam się mówi, że pokonaliśmy pandemię, za chwilę, że jednak nie. To wszystko może sprawiać, że seniorzy, którzy nie mają często siły i chęci do szukania naukowych opracowań w sieci, czują się bardzo zagubieni. Zagubienie sprawia, że przestajemy mieć zaufanie do tego, co słyszymy i zaczynamy przyjmować postawę ze jakoś sobie damy radę skoro zawsze w życiu sobie radziliśmy –ocenia Kucewicz.

Pani Małgosia prowadzi osiedlowy sklep spożywczy w Warszawie. Większość klientów seniorów kojarzy, bo zaopatrują się głównie u niej w podstawowe produkty.

- Muszę przyznać, że seniorzy tak średnio przestrzegają godzin wyznaczonych na zakupy. Praktycznie robią zakupy od rana do zamknięcia sklepu. Niektórzy potrafią przyjść nawet trzy razy dziennie po pojedyncze rzeczy. Ale są też tacy, którzy starają się przestrzegać godzin dla seniorów i kupują sobie jedzenie na 2-3 dni. Jednak jest to znacznie mniejsza grupa – opowiada pani Małgosia.

"Mnie to nie dotyczy"

Psycholog Katarzyna Kucewicz zauważa, że seniorzy, jak i przedstawiciele innych grup wiekowych, mają często problem ze zrozumieniem tego, że pandemia koronawirusa dotyczy każdego z nas i że wspólnie musimy dbać o bezpieczną przestrzeń.

- Wiele osób, nie tylko seniorów, ma przekonanie, że ich to na pewno nie spotka, że to jest coś, co ich nie dotyczy. Jest też grupa seniorów, którzy są depresyjni, mają różnego rodzaju odmiany zaburzeń nastroju charakterystycznych dla tej grupy wiekowej. W takich depresyjnych myślach seniorów pojawiają się często przekonania, że nie mają po co żyć, że trudno, na coś trzeba umrzeć. Tzw. depresja starcza to jest bardzo duży problem, o którym mało się mówi w mediach, a który przysparza dużo cierpienia starszym ludziom.

Katarzyna Kucewicz podkreśla, że taka postawa dotyczy nie tylko seniorów. Wielu młodych ludzi również nie stosuje się do zaleceń.

- Nawet młodzi ludzie mają często opory przed tym, aby założyć maseczkę na twarz, zachowywać dystans, myć ręce. Wielu ludziom bez względu na wiek trudno się dostosować do panujących realiów i życia w pewnym zdyscyplinowaniu. Są takie typy charakterów, marzyciele, artystyczne dusze, które ciągle zapominają, które są chaotyczne, które nie umieją się dostosować do reguł, bo im uwierają ramy. Takim ludziom bez względu na wiek będzie ciężko żyć w nakazach – podsumowuje ekspertka.

Źródło artykułu:WP Kobieta
koronawirusizolacjaseniorzy
Komentarze (442)