"Sexy pink" i podkolanówki, czyli wpadki na szczytach władzy
Polacy lubią, kiedy odwiedzają nas przywódcy światowych mocarstw. Bardziej chyba ci Polacy, którzy nie mieszkają w Warszawie i dzień wizyty nie oznacza dla nich logistycznego koszmaru. Miło jest przecież popatrzeć na serdeczne gesty, poklepywanie się po plecach, piękne kreacje. Miło, choć wielu z nas z zapartym tchem wyczekuje wpadek. Bo to o nich opowiada się latami.
Wpadki, wtopy, niezręczności. Wszelkie mniejsze i większe grzechy przeciwko protokołowi dyplomatycznemu, modzie i zdrowemu rozsądkowi. Przydarzają się wszystkim politykom i towarzyszącym im osobom. Z lewicy i z prawicy. Z mniejszych i z wielkich krajów. Tym razem, na tapet weźmiemy panie. Politycy mężczyźni niestety mniej mają okazji, by "zabłysnąć". U pań sprawa nie jest prosta, bo w grę wchodzi coś więcej niż tylko dobór dodatków do klasycznego garnituru. O sukcesie lub porażce decydują centymetry, drobiazgi i detale. Sami zobaczcie.
Sexy, pink i love z wizytą u cesarza
Wystarczy wpisać do wyszukiwarka hasło "Aleksandra Miller", by naszym oczom ukazała się słynna już kreacja w odcieniach bieli i różu. Żona byłego premiera Leszka Millera zapewne chciałaby wymazać z pamięci dzień, w którym wybrała tę sukienkę. Pani Aleksandra w letniej kreacji pojawiła się na spotkaniu z cesarzem Japonii. Długość była stosowna, kolory nienajgorsze, stylizację pogrzebały napisy. Nadrukowane na sukience słowa to: miłość, róż, sexy, śliczna. Wszystkie po angielsku oczywiście, dzięki czemu wpadka odbiła się szerokim echem, bo z takimi niepoważnymi napisami na ubraniu do cesarza wybierać się oczywiście nie wypada.
Słowa na biuście, kroki na dywanie
Dekolt pani kanclerz
Nie tylko Niemcy wypominają swojej kanclerz nudne garsonki. Angela Merkel słynie z tego, że z uporem maniaka zakłada kostiumy uszyte na jedną modłę różniące się jedynie kolorami. Mamy więc spódnice do kolan i proste żakiety z lekko zaokrąglonymi klapami w odcieniach żółci, czerwieni, granatu, błękitu, zieli, fioletu i tak dalej. Raz jeden niemiecka kanclerz postanowiła zaszaleć. I to tak, że wszystkim kapcie pospadały z wrażenia. Merkel pojawiła się w operze w Oslo w długiej sukni z ogromnym dekoltem. Nagłówki gazet następnego dnia donosiły o chlubie Niemiec i radośnie wołały: "Oh la la, pani kanclerz". Nie jesteśmy pewne, czy o takim rozgłosie marzyła Angela Merkel.
Najsłynniejsze kanapki RP
Wierzymy, że kanclerz Merkel miała dobre intencje, może trochę zabrakło jej dobrego doradcy lub wyobraźni. Podobnie jak Marii Kaczyńskiej, która na pokład lecącego do USA prezydenckiego tupolewa weszła z fioletową reklamówką. Dziennikarze zaczęli snuć domysły, co tak ważnego znajdowało się w foliowej siatce, że pierwsza dama nie mogła się z nią rozstać przed podróżą. Wygrała wersja o własnej roboty kanapkach z jajkiem, które ponoć lubił jadać prezydent. Pierwsza dama słynęła z czułych gestów wobec męża – poprawiała mu kołnierzyk, strzepywała z marynarki niewidoczne gołym okiem okruszki, pewnie mogła zrobić mężowi na drogę kanapki. Nie zdradziła jednak, co było w reklamówce, a jednemu z dziennikarzy utarła nosa. Dostał od pierwszej damy kanapki ze specjalną dedykacją. "Proszę nie nakruszyć" – napisała w liściku Maria Kaczyńska, udowadniając, że z każdej niezręczności da się wyjść z wdziękiem.
Podkolanówki, których nie było
Problemy mogą sprawić nie tylko te akcesoria czy elementy garderoby, które są, ale również te, których nie ma. Przekonała się o tym Beata Szydło, która swego czasu gościła prezydenta Niemiec Joachima Gaucka i tuż przed spotkaniem przebierała się ze spodni w spódnicę. Skąd wiemy o zmianie garderoby? Tuż pod kolanami pani premier można było zauważyć dwa poprzeczne ślady po podkolanówkach. Nylonowe podkolanówki generalnie trącą myszką i coraz więcej kobiet z nich rezygnuje, a widoczny odciśnięty ślad po nich jest już wyjątkowo nieelegancki. Ale byli i tacy, którzy wzięli polską premier w obronę. Odczepić się od harującej ciężko polityk radziła między innymi Karolina Korwin-Piotrowska, która tłumaczyła, że nie można do premiera przykładać celebryckiej miary.
Odkryte ramiona, czułe gesty
Zbyt daleko idącą "celebryckość" prasa zarzucała Michelle Obamie, która na kolację do królowej Elżbiety wybrała długą suknię odkrywającą ramiona i plecy. Na takie modowe szaleństwa nie pozwala etykieta, a wyglądające spod ubrania części ciała mogą być na królewskim dworze uznane za wysoce niestosowne. Na domiar złego była już pierwsza dama USA zapomniała o nakryciu głowy. Większy skandal wybuch jednak podczas pierwszego spotkania Obamów z królową. Michelle pozwoliła sobie objąć Elżbietę II w odpowiedzi na jej przyjazny gest. Królowa nie dała po sobie poznać, że coś jest nie tak, ale przypuszczamy, że mogła być w dużym szoku, bo Jej Królewskiej Mości w ten sposób nie dotyka nikt poza rodziną.
Księżna Kate jak Marylin Monroe
Królewska rodzina też zresztą nie jest wolna od wpadek. Na zakończenie galerii postanowiliśmy wybrać tę, którą uznaliśmy za najbardziej uroczą i która przytrafiła się chyba wielu kobietom. Księżna Kate zapomniała zdaje się sprawdzić przed wyjściem prognozy pogody. Wiatr i rozkloszowana sukienka zawsze oznaczają kłopoty. Biała kreacja księżnej fruwała bardzo wysoko, odkrywając przed światem zgrabne uda księżnej.