Skazali ich za "próbę podjęcia współżycia przedmałżeńskiego". Dramat młodych Afgańczyków. Fragment książki
"Ta książka ma być ogniwem swego rodzaju systemu wczesnego ostrzegania. Zebrane w niej teksty, powstałe w latach 2010–2017, opowiadają o miejscach, w których nasz świat się rozpada albo już się rozpadł" – pisze w przedmowie Wolfgang Bauer, autor książki "Nocą drony są szczególnie głośne. Reportaże ze stref kryzysu" o Afganistanie. Przedstawiamy jej fragment.
20.02.2020 | aktual.: 21.02.2020 13:27
Poznają się ludzie, którzy dawniej nigdy nie mogliby się poznać. Część młodzieży na nowo definiuje pojęcie szczęścia. Sami chcą wybierać przyszłych małżonków, zawód czy choćby sposób układania włosów. Inni młodzi kurczowo trzymają się starych zwyczajów, przy pomocy słów, kijów, noży i broni palnej strzegą tradycji.
– Jesteśmy świadkami szokującego wzrostu przemocy – skarży się Suraya Subhrang, rzeczniczka Afgańskiej Niezależnej Komisji Praw Człowieka. W Afganistanie trwa wojna, ale nie tylko ta, o której wie cały świat, przeciw talibom. Druga, cicha wojna toczy się w rodzinach. Fronty przebiegają przez życie prywatne i rzadko są zauważane. Ta wojna dopiero się zaczęła. Nie widać jej końca.
– Nie posłuchałeś mnie – mówi brat Rafiego. Siedzą ze zwieszonymi ramionami na betonowym podwórzu więzienia w Heracie. Rafi unika jego wzroku. Patrzy w niebo nad murem, za samolotami NATO ciągną się smugi kondensacyjne. – Matka płacze co noc. Złości się na młodsze siostry za najdrobniejsze przewinienia. Plan, który miał dać Rafiemu i Halimie wolność, zaprowadził ich za mury poprawczaka.
Jest koniec października. Od chwili, gdy para została zatrzymana przez motłoch w Jabreel, upłynęły cztery miesiące. Ci sami policjanci, którzy wówczas ich uratowali, przyprowadzili ich tu w kajdankach i łańcuchach na nogach. "Złamaliście prawo" – powiedziano im. Zostali skazani z paragrafu 29 kodeksu karnego za "próbę podjęcia współżycia przedmałżeńskiego". Od tamtego czasu mieszkają w tym samym budynku, lecz w różnych skrzydłach, dzielą ich tylko ściany. Nie widzieli się od aresztowania.
Poprzedniego dnia sąd apelacyjny w Heracie wydłużył karę więzienia dla obojga z sześciu miesięcy do roku. Przestępstwo jest wyjątkowo ciężkie, ponieważ sprawcy spotykali się potajemnie przez dwa lata.
– Myślisz, że ona już wie? – pyta Rafi brata. – Boję się, jak zareaguje.
– Najlepiej byłoby, gdybym umarła – szepce Halima. Siedzi pięćdziesiąt metrów od Rafiego, w skrzydle dla dziewcząt. Patrzy na czubki palców, ręce złożyła na kolanach. O wyroku dowiedziała się rano. – Mówią, że jesteśmy przestępcami. Ale nie jesteśmy. W korytarzu za jej plecami rozbrzmiewają krzyki innych dziewcząt. Jest ich tu trzydzieści cztery. Wciąż wybuchają kłótnie. Stłoczone na małej przestrzeni, młode kobiety ciągną się za włosy, piszczą, biją się po twarzach, szamocą ze strażniczkami. Strażniczki wyzywają je od k...w (cenzura naniesiona przez redakcję – przyp. red.).
Większość osadzonych popełniła podobne przestępstwo. Zakochały się w niewłaściwych chłopakach. Jest tu piętnastolatka zmuszona do małżeństwa z pięćdziesięciolatkiem, która potem zadurzyła się w równolatku. Inną ojciec przyłapał na wymianie esemesów z kolegą. Co wystarczyło sędziom, by skazać ją na rok. Chłopcy, z którymi dziewczęta utrzymywały kontakty, także zostali umieszczeni w poprawczaku, jednak pod naciskiem rodzin odżegnali się od nich. Wszyscy z wyjątkiem Rafiego. On cały czas powtarza: "Kocham ją, ale ona kocha mnie dziesięć razy bardziej".
To trzyma Halimę przy życiu. Po raz pierwszy zobaczyli się w fabryce lodów, gdzie oboje pracowali. "Jego oczy" – mówi ona. "Jej poczucie humoru" – zachwyca się on. Halima pochodzi z biednej rodziny, matka osierociła ją, gdy dziewczyna miała siedem lat. To nieszczęście łączy ją z Rafim. Jego ojciec został zamordowany osiem lat temu, chłopiec nie miał jeszcze dziesięciu. Ojciec Halimy ożenił się powtórnie, ale jego nowa żona nie lubiła pasierbicy. Ciągle się kłóciły. Praca w fabryce była dla dziewczyny prawdziwym wybawieniem, pozwoliła swobodnie odetchnąć.
Po aresztowaniu policjanci zawieźli Halimę do szpitala, gdzie zmuszono ją do poddania się badaniu ginekologicznemu. Lekarz dwoma palcami rozsunął jej wargi sromowe, sprawdził, czy błona dziewicza jest nienaruszona, naciskał na ścianki waginy, żeby sprawdzić elastyczność mięśni. To relacja pracownicy sądu. Podobne badania traktowane są na świecie jako naruszenie godności. W afgańskim systemie prawnym to wciąż codzienność. Halima i Rafi mieli szczęście, że lekarz poświadczył jej dziewictwo. W przypadku innej diagnozy sąd prawdopodobnie podwyższyłby karę do pięciu lat więzienia. W historii Halimy i Rafiego tyle samo jest szczęścia, co nieszczęścia. Największym szczęściem jest Jamila Khisrawi, adwokatka Halimy. Ma dwadzieścia siedem lat, należy do nowego pokolenia pewnych siebie prawniczek.
– Trzy lata temu sędziowie jeszcze na mnie krzyczeli, wyrzucali z sali obrad. – Śmieje się w charakterystyczny sposób, bezgłośnie. – Mówili: jako kobieta, jesteś zbyt emocjonalna jak na ten zawód.
Ale Khisrawi i trzy jej koleżanki w końcu wypracowały sobie uznanie sądów. Zatrudnia je Medica Mondiale, niemiecka organizacja wspierająca prawa kobiet. Biuro prawniczki znajduje się w centrum Heratu, ale jest anonimowe, na drzwiach nie ma tabliczki.
– Bez przerwy dostajemy groźby, śmierci też – wyjaśnia. Adwokatki nigdy same nie wychodzą na ulicę, zawsze są w stałym kontakcie telefonicznym. Siedemdziesiąt procent ich klientek trafia przed sąd z powodu moral crimes, przestępstw przeciwko obyczajności. A to prowadzi ich obrończynie w głąb ciemnego serca Afganistanu. Khisrawi ma coraz więcej spraw, liczba procesów przed sądami rodzinnymi podwoiła się w ciągu ostatniego roku.
Reprezentuje dziewczęta, które zostały wydane za mąż jako dzieci, a po paru latach zakochały się w rówieśnikach i z nimi uciekły. Sądy skazują je na dwa, trzy lata więzienia za zdradę małżeńską. Broni kobiet, które zostały uprowadzone, były miesiącami gwałcone, a później zostały skazane na wieloletnie więzienie, znów za zdradę. Rzadko się zdarza, że przed sądem staje oprawca, skarży się, prawie zawsze jest to kobieta, która uciekła od męża. Mężczyźni unikają aresztowania, bo wiedzą, jak przekupić policjantów, w przeciwieństwie do zamkniętych w domach kobiet. Jamila Khisrawi studiowała prawo wbrew woli rodziny, została adwokatką, nie zważając na liczne głosy sprzeciwu.
– Czasem już nie wiem, co robić – mówi. Pewna kobieta dzwoniła do niej przez wiele dni. Mąż zamykał ją w pokoju. Groził śmiercią. – Ostatnim razem powiedziała nagle, że słyszy jego kroki. Odłożyła słuchawkę. Od tamtej pory się nie odezwała. – Khisrawi nie mogła jej pomóc. Dom, w którym była przetrzymywana, stoi poza Heratem, na terenie kontrolowanym przez talibów. Nie może tam pojechać. – Myślę, że ją zabił.
Fragment książki "Nocą drony są szczególnie głośne. Reportaże ze stref kryzysu" Wolfganga Bauera wydawnictwa Czarne – do polskich księgarń trafiła19 lutego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl