Skazana na śmierć chrześcijanka będzie miała nowy proces
Meriam Yahya Ibrahim, skazana w Chartumie na karę śmierci przez powieszenie za apostazję z islamu będzie miała nowy proces. Taką decyzję podjął sąd najwyższy Sudanu pod naciskiem międzynarodowej opinii publicznej.
19.05.2014 | aktual.: 02.10.2018 12:55
- Każdego roku wiele osób jest zabijanych, jeśli nie przez państwo, to przez własne rodziny. Jeśli ktoś publicznie przyzna się do porzucenia islamu, to musi zostać zabity. Taka jest zasada islamskiego prawa - wyjaśnia egipski jezuita ks. Khalil Samir w wypowiedzi dla agencji Asianews.
Meriam Yahyę Ibrahim, 27-letnią mieszkankę Sudanu w ósmym miesiącu ciąży, sędzia zapytał, czy jest gotowa wrócić do islamu. Kobieta odpowiedziała, że jest chrześcijanką i ta odpowiedź zdecydowała o wydaniu wyroku śmierci. Wzbudziło to liczne protesty polityków i organizacji na całym świecie.
Ojciec skazanej był muzułmaninem. Według islamskiego prawa szariatu, przyjętego na początku lat 80. do kodeksu karnego Sudanu, oznacza to, że jego córka jest automatycznie muzułmanką. Meriam powiedziała w sądzie, że ojciec porzucił jej matkę chrześcijankę, gdy ona była dzieckiem. Matka wychowała ją w swojej wierze. Meriam uważa więc, że nigdy nie była muzułmanką. W 2011 roku wyszła za mąż za chrześcijanina. Obecnie przebywa w więzieniu razem z dwuletnim synkiem.
Ponieważ według szariatu Meriam jest muzułmanką, sąd uznał jej małżeństwo za nieważne, a pożycie za cudzołóstwo. Z tego powodu przed wykonaniem wyroku śmierci za apostazję przez powieszenie otrzyma jeszcze 100 uderzeń biczem. Jej mąż Daniel Wani po ogłoszeniu wyroku, który ma być wykonany po urodzeniu dziecka, powiedział: - Nie wiem, co mam robić, tylko się modlę.
Danielowi Wani zabroniono opiekować się dwuletnim synem. Jeżeli wyrok sądu się nie zmieni, mężczyzna nie będzie miał także prawa zajmować się swoim nienarodzonym jeszcze dzieckiem, tylko dlatego że jest on chrześcijaninem. Wyrok nie jest prawomocny.
Rzecznik prasowy sekretarza generalnego ONZ, Stéphane Dujarric wezwał Sudan, aby „wypełnił obowiązki wynikające z prawa międzynarodowego co do wolności religijnej”.
Ponieważ kobieta jest w ciąży, wyrok miał być być wykonany dopiero za dwa lata. Jest jednak nadzieja, że do tego nie dojdzie, ponieważ pod wpływem innych państw i organizacji międzynarodowych sąd najwyższy w Sudanie orzekł, że jej proces ma ruszyć od nowa.
Wyrok ten jest sprzeczny z zasadą wolności religii, którą przewiduje sudańska konstytucja z 2005 r. i zarówno w kraju, jak na całym świecie kierowane są prośby do prezydenta Omala Hassama el Bashira, który może to uczynić w świetle prawa, o cofnięcie wyroku. W Sudanie tylko jeden raz został wykonany wyrok śmierci za apostazję i w każdym razie nie może być wykonany na kobiecie w ciąży. W tym wypadku egzekucja byłaby możliwa dwa lata po urodzeniu drugiego dziecka kobiety, matki 20-miesięcznego dziecka, które przebywa z nią w więzieniu.
Źródło Radio Watykańskie/(gabi/mtr), kobieta.wp.pl