Słowa, których mężczyźni nie powinni usłyszeć
Myślisz, że facet to twój najlepszy przyjaciel i możesz z nim o wszystkim porozmawiać? To świetnie! Nie każda kobieta jest taką szczęściarą. Okazuje się jednak, że dobrze by było pewne kwestie zachować dla siebie. I tym razem nie chodzi o to, o czym faceci nie chcą słuchać (nowy podkład, twój eks, wizyta u mamy) tylko o to, co na dłuższą metę zamiast pomóc, może ci zaszkodzić.
12.03.2013 | aktual.: 12.03.2013 11:33
Myślisz, że facet to twój najlepszy przyjaciel i możesz z nim o wszystkim porozmawiać? To świetnie! Nie każda kobieta jest taką szczęściarą. Okazuje się jednak, że dobrze by było pewne kwestie zachować dla siebie. I tym razem nie chodzi o to, o czym faceci nie chcą słuchać, tylko o to, co na dłuższą metę zamiast pomóc, może ci zaszkodzić.
Wydaje ci się, że miło jest wrócić do domu i podczas smacznej kolacji zdać relację z tego, co dzisiaj się wydarzyło. Pewnie, że tak. Jeśli twój facet jest dla ciebie oparciem i widzisz w nim swojego przyjaciela, to znaczy, że to ten. Możesz do niego zadzwonić podekscytowana, gdy wydarzy się coś dobrego, poskarżyć się, gdy coś jest nie tak, podzielić obawami i różnymi przemyśleniami. Pamiętaj jednak, że są tematy, które lepiej przemilczeć. Rzucone raz na jakiś czas, nie mają znaczenia, ale powtarzane często i na każdym kroku, mogą przynieść efekt odwrotny od zamierzonego.
„Jestem za gruba”
Fakt, każda z nas ma takie momenty. Czasem rzeczywiście przytyjemy kilka kilogramów podczas zimowego lenistwa, a czasem po prostu mamy takie dni, kiedy wydajemy się sobie grubsze niż w rzeczywistości jesteśmy. Bez względu na to, czy wyglądamy jak modelka czy nie, naszemu wybrańcowi się podobamy, skoro tylko jedno mu w głowie. Jeśli chcesz ponarzekać na temat boczków, brzucha czy ud, pogadaj z koleżanką, a najlepiej po prostu rusz się! Zacznij regularnie uprawiać sport, zdrowo się odżywiaj, a od razu poczujesz się lepiej i nabierzesz pewności siebie. Narzekanie nic nie da i nie sprawi, że zaczniesz lepiej wyglądać, a już na pewno nie w oczach swojego faceta:
- To jest tak. Na początku komplementuję jej ciało, mówię, że nie jest za gruba. Traktuję to jako normalną kobiecą zaczepkę, coś na zasadzie: „Powiedz mi coś miłego” – opowiada 24-letni Łukasz. – Z czasem jednak to może się stać naprawdę irytujące. Spotykałem się kiedyś z jedną dziewczyną, która bardzo mi się podobała. Nie była za gruba, uprawiała sport. Miała fajną, kobiecą sylwetkę. Ciągle jednak powtarzała, że ma za duże uda, pupę. Wskazywała na konkretne części ciała i mówiła mi, jak bardzo chciałaby, by wyglądały inaczej. Na początku mi to nie przeszkadzało, ale z czasem sam zacząłem się przyglądać i tak bardzo zmęczyło mnie to narzekanie i szukanie dziury w całym, że chemia gdzieś się ulotniła – dodaje.
- Lubię kobiety pewne siebie. Myślę, że to pociąga większość mężczyzn. Tak naprawdę nikt z nas nie jest idealny, chodzi o to, by akceptować siebie. To się czuje – wyjaśnia 29-letni Tomek. - Kiedy ktoś za dużo narzeka na temat swojego wyglądu, pracy, umiejętności, sprawia, że ja też zaczynam postrzegać tę osobę jako mniej interesującą. Wiadomo, nie chodzi o to, by przesadzać z tą pewnością siebie, umiar jest w cenie, ale narzekanie to naprawdę słabe rozwiązanie – dodaje.
„Nie wiem, co założyć”
Budzicie się rano, jecie razem śniadanie, pijecie kawę. Jest miło, sympatycznie, a uśmiechy nie schodzą z waszych twarzy. Do momentu, kiedy stajesz przed szafą i w nerwach szukasz tego, co masz na siebie włożyć.
- Staram się wtedy iść pod prysznic albo po prostu wcześniej wyjść. Uwielbiam spędzać czas z moją dziewczyną. Razem chodzimy i na treningi, i na piwo. Można z nią wszystko robić i zawsze jest świetna zabawa. Ale kiedy przychodzi czas porannego ubierania, zmienia się nie do poznania. Szybko się irytuje, zaczyna wyrzucać różne rzeczy z szafy, marudzić i przebierać się kilka razy. Nie wiem co w nią wstępuje – opowiada Bartek. „Źle w tym wyglądam”
Temat garderoby ogólnie nie jest łatwy. 26-letni Paweł nie narzeka na poranne przebieranki, ale zmaga się z innym problemem: nie znosi robić zakupów ze swoją dziewczyną.
- Ogólnie nie jestem jakimś typem, który nie lubi chodzić po sklepach. Zawsze chętnie się przyłączam, kiedy znajomi wybierają się na zakupy. Sam wolę robić to w towarzystwie, żeby przy okazji zapytać kogoś o zdanie – mówi Paweł. – Ale moja dziewczyna jest tak irytująca podczas chodzenia po sklepach, że już po pierwszym mierzeniu mam dość. „Źle w tym wyglądam”, „Mam za krótkie nogi do tej sukienki”, „Grubo wygląda mój brzuch w tej bluzce”, a we wszystkim, co na siebie zakładała, wyglądała świetnie! – mówi Paweł. – Nie wiem, jak mam wtedy zareagować, przecież to, że powiem: „Co Ty mówisz! Wyglądasz genialnie!” wcale nie pomoże. Dlatego wolę unikać wspólnych zakupów i na spokojnie oglądać rzeczy, które już przedyskutowała z koleżanką, kupiła i przyniosła do domu – dodaje.
„Tamtędy będzie szybciej”
Niby wszyscy o tym wiedzą, a jednak wielu z nas wciąż zdarza się strzelić gafę i pouczać ukochanego na temat tego, jak powinien zachowywać się na jezdni.
- Nigdy nie mam problemu z tym, żeby podwozić koleżanki. Wręcz lubię to robić, bo wtedy czuję się taki męski – śmieje się Rafał. – Ale moja dziewczyna kilka razy dała mi już tak ostro popalić, że czasem naprawdę odechciewa mi się po nią przyjeżdżać do pracy: „Tamtędy będzie szybciej”, „No źle teraz pojechałeś”, „Skręć w prawo na kolejnym skrzyżowaniu, będzie mniejszy korek”. Czuję się tak, jakbym w samochodzie miał wyjątkowo upierdliwy GPS – żartuje sobie Rafał, ale faktycznie coraz rzadziej chce jeździć po ukochaną.
I co? Zamierzasz dziś wieczorem ponarzekać trochę stojąc prze lustrem i oglądając swoje nogi?