Spotkała Hakiela w sklepie. Jest oburzona jego zachowaniem
"Nawet kobieta będąca z panem prosiła, aby pan zakończył ten monolog" - takimi słowami jedna z internautek opisała sytuację, której miała być świadkiem w sklepie. Do sprawy odniósł się sam Marcin Hakiel. Jak się tłumaczy?
03.04.2023 | aktual.: 03.04.2023 08:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po rozwodzie z Katarzyną Cichopek, Marcin Hakiel zaczął układać sobie życie z nową partnerką. Od kilku miesięcy coraz chętniej dzieli się w mediach społecznościowych zdjęciami z ukochaną. Choć wcześniej rzadko zabierał głos w przestrzeni publicznej, po zakończeniu małżeństwa jest dużo bardziej aktywny, zarówno w mediach tradycyjnych, jak i na Instagramie.
Coraz więcej osób zaczęło interesować się jego życiem prywatnym. Ale sława ma też swoje ciemne strony, o czym Hakiel przekonał się, gdy jedna z internautek wypomniała mu "skandaliczną sytuację w sklepie". Tancerz próbował się bronić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spotkała Marcina Hakiela w sklepie. Jest zażenowana jego zachowaniem
Pod jednym z postów na Instagramie, w którym tancerz postanowił podzielić się filmikiem z treningu, wywiązała się dyskusja. Jedna z klientek opisała sytuację z udziałem Hakiela, której była świadkiem.
"Słuchając dzisiaj Pana tekstów w sklepie na ul. Ostrobramskiej, osoby stojące w kolejce były mocno zażenowane. I dodatkowo ten śmiech pod nosem, nawet kobieta będąca z Panem prosiła, aby Pan zakończył ten monolog" - napisała.
Internauci zaczęli spekulacje. Niektórzy dopytywali kobietę, co się stało. Inni zaś mieli jej za złe, że bezpodstawnie oskarża tancerza. "Gdybyś miała odrobinę klasy, to byś zostawiła dla siebie tę sytuację ze sklepu" - odniosła się do słów klientki jedna z komentujących.
Afera w sklepie? Marcin Hakiel się tłumaczy
W końcu sprawę skomentował Marcin Hakiel. "Przepraszam, jeśli Panią uraziłem, tj. Pani napisała prowadziłem monolog. Pani ekspedientka reagowała uśmiechem :) Dobrego dnia!" - tak odpowiedział na zarzuty klientki. Widać, że dokładnie zdawał sobie sprawę, o którą sytuację chodzi.
Kobieta jednak nie dała za wygraną. Jak możemy się domyślać, przeprosiny wcale jej nie usatysfakcjonowały. "Sarkastycznym uśmiechem reagowała, co później odpowiednio skomentowała. Miło że Pan wie, o czym mowa. Te teksty nie były na miejscu. (...) może to będzie nauczka, że w miejscach publicznych nie wygłasza się takich tekstów, nawet żartem" - odpowiedziała.
Hakiel ponownie odniósł się do sprawy: "Z całym szacunkiem, ale nic złego nie powiedziałem ani nikogo nie obraziłem. Z sarkazmem opowiedziałem swoją historię, notabene zgodną z prawdą :)".
Internauci z uwagą przyglądali się tej wymianie komentarzy między klientką sklepu a tancerzem. "Czy on zachowywał się agresywnie, kpiąco, czy żartował, komentował?" - dopytywali. "Czy miał zastrzeżenia odnośnie pracy tych pań? Czy mogłaby pani choć wskazać, który z czynników zaważył że jest pani tak bardzo oburzona?" - nie chcieli dać za wygraną.
Część osób jednak zauważyła, że kobieta powinna zwrócić uwagę osobiście, a nie prać brudy w sieci. "Odwagi zabrakło? Jesteśmy tylko ludźmi!" - mogliśmy przeczytać w jednym z komentarzy.
Jak myślicie, co dokładnie wydarzyło się w sklepie?
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!