Spotkanie wigilijne w pracy
Obecnie ponad 50% polskich pracodawców organizuje takie spotkania świąteczne, a niektórzy organizują także, sylwestry firmowe lub bale bożonarodzeniowe. Takie świąteczne imprezy firmowe, są okazją do bezpośredniego kontaktu z pracownikami i tworzenia firmowej tradycji.
16.12.2008 | aktual.: 28.06.2018 14:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Obecnie ponad 50% polskich pracodawców organizuje takie spotkania świąteczne, a niektórzy organizują także, sylwestry firmowe lub bale bożonarodzeniowe. Takie świąteczne imprezy firmowe, są okazją do bezpośredniego kontaktu z pracownikami i tworzenia firmowej tradycji.
Święta w firmie to odświętna atmosfera i uroczysty wystrój naszych biur. W pokojach, holach, stawiane są choinki, wieszane lampki, a kolorowe Mikołaje stoją na naszych biurkach, a wszystko to, po to, byśmy w pracy, poczuli się jak w domu. Dodatkowo nasi pracodawcy coraz częściej urządzają przyjęcia wigilijne i mimo kryzysu, znajdą zaskórniaki na premie i rozmaite prezenty, gratis, bony.
Wszystko to, robią po to, by lepiej związać nas z firmą, zmotywować do lepszej pracy i polepszyć atmosferę w zespole. I tak szefowie organizują, kolację wigilijną, czasami nawet z wielką pompą, w drogim klubie gdzie, najdroższe dania i wytworne wina serwowane są nam bez ograniczeń. Z głośników radiowych słychać kolędy i wszyscy stają się dla siebie nieco milsi. Nawet szef, który zawsze ma zły humor, na ten czas zaczyna być bardziej ludzki, a Pani Kasia, księgowa, która zawsze krzyczy na wszystkich, też stała się spokojniejsza. Jednym słowem, atmosfera odświętnej życzliwości, zapanowała w naszych biurach.
W firmach, które dbają o kulturę pracy i dobre relacje z pracownikami, Wigilia firmowa, jest kultywowana i organizowana od kilku lub kilkunastu lat. To już tradycja, do której pracownicy, po prostu się przyzwyczaili i traktują ją, jako coś oczywistego oraz nie wyobrażają sobie, że mogłoby jej nie być. Często też sami pracownicy, przygotowują potrawy wigilijne, pieką ciasta, przystrajają salę w której ma odbyć się Wigilia itd. To dobry zwyczaj, dzięki któremu pracownicy z własnej woli dbają o dobre relacje pomiędzy sobą, wiążą się emocjonalnie z miejscem pracy, a tym samym, rzadziej myślą o odejściu i z ochotą pracują w takiej firmie.
Jeśli jednak w firmie, na co dzień, panuje atmosfera wzajemnej rywalizacji, wrogości i pretensji, to organizowana raz na rok Wigilia firmowa nic nie zmieni. Bo jeśli miłe słowa i nagrody są rozdawane tylko raz w roku przed świętami, to pracownicy, owszem przyjadą na przyjęcie, ale będą robić „dobrą minę do złe gry”. Wigilia będzie wtedy traktowana jako obowiązkowa „nasiadówka”, gdzie wszyscy z ponurymi minami, będą na siłę się uśmiechać, a po kryjomu zerkać na zegarki, odliczając pozostały do wyjścia czas. Taka sztywna i wymuszona Wigilia z obowiązkowym „cmokaniem się” i reklamówką z czekoladkami dla rodziny, naprawdę niewiele wniesie do firmy, no może oprócz nerwów i stresu.
Kolejnym „gadżetem” Wigilii firmowej jest opłatek. Kojarzony tradycyjne z rodziną i najbliższymi, a obecnie coraz częściej wprowadzany na grunt zawodowy, jako obowiązek dzielenia się nim z przełożonymi, kolegami i koleżanki w pracy. Nie ma nic gorszego niż zmuszanie ludzi do składania sobie życzeń z opłatkiem w ręku. Wymusza to konieczność składania życzeń wszystkim, łączenie z tymi osobami z którymi mamy nieciekawe relacje, dzielą nas rozmaite konflikty, lub po prostu ich nie znamy. Taka sytuacja rodzi w nas poczucie dyskomfortu psychicznego i niechęć do uczestnictwa w Wigilii firmowej. Z jednej strony wiemy, że według dobrych manier, nie wypada odmówić i należy przełamać się opłatkiem, a z drugiej czujemy, że nie mamy na to ochoty.
Na siłę składając życzenia, czujemy złość od siebie i innych, ponieważ uważamy, że nieszczere życzenia, kłócą się z ideą świąt Bożego Narodzenia. I tak wewnętrznie rozdarci, trzymamy opłatek w ręce i mamy ochotę uciec jak najszybciej do domu, byle tylko pozbyć się wewnętrznego dyskomfortu. Opłatek firmowy, wprowadzany coraz częściej przez przełożonych, przez wielu jest odbierany jako przykry obowiązek, nawet wtedy, gdy rozumiemy, że jest organizowany z dobrą intencją.
Kolejną kwestią na Wigilii firmowej, są prezenty typu: premia, dodatkowa „gotówka”, bony zakupowe, nagrody indywidualne, paczki ze słodkościami itd. Okazuje się, że z nadzieją oczekujemy na prezenty pod firmową choinką i chociaż zdarza się nam na nie narzekać, to uważamy, że one się nam, po prostu należą. Jesteśmy przekonani, że powinniśmy być nagrodzeni i docenieni przez naszych przełożonych. Jednak część z nas uważa, że prezenty rozdawane na polu zawodowym, nie są dawane z czystymi intencjami. Podejrzewamy naszych pracodawców, że robią to tylko i wyłącznie, po to, byśmy jeszcze cięższą pracą odwdzięczyli się za te podarki w nowym roku.
Na polu zawodowym na pewno ciężko jest o bezinteresowne prezenty, bo bardzo często otrzymujemy lub dajemy prezent po to, żeby „coś” załatwić i by to „coś” potem przełożyło się na naszą korzyść. Ale patrząc z drugiej strony, otrzymywanie i dawanie prezentów jest przyjemne, a i wspólna kolacja w pracy bywa radosna. Pomimo naszych „ale”, spróbujmy z ochotą pójść na Wigilię firmową, a jeśli naprawdę nie mamy na nią ochoty, to pomyślmy, że musimy to robić tylko raz na rok!