Straciła dorobek życia. Wiadomo, jak radzi sobie dzisiaj

Straciła dorobek życia. Wiadomo, jak radzi sobie dzisiaj

Anna Maruszeczko nie tęskni za blaskiem fleszy
Anna Maruszeczko nie tęskni za blaskiem fleszy
Źródło zdjęć: © AKPA
10.08.2023 08:36, aktualizacja: 10.08.2023 10:24

Anna Maruszeczko zdobyła ogromną sympatię widzów, prowadząc na antenie TVN program "Wybacz mi". Ostatecznie telewizja ją rozczarowała "Nie chciałam być malowaną lalą do pokazywania" - przyznaje. 10 sierpnia prezenterka skończyła 59 lat. Dekadę temu spłonął jej dom.

Największą popularność zyskała dzięki stacji TVN. "Mój długi romans z TVN rozpoczął się w 1999 roku: talk show "Wybacz mi", magazyn "Zielone Drzwi" oraz społeczna praca w Zarządzie Fundacji TVN Nie jesteś sam. Z czasem romans przerodził się w trwały związek" - napisała w swojej książce "Kobieta na zakręcie".

Choć planowała, że zestarzeje się na wizji, ostatecznie telewizja bardzo ją rozczarowała. Czym zajmuje się teraz?

Jej dom spłonął w pożarze

Anna Maruszeczko od wielu lat jest związana z Andrijem Maruszeczko, który pochodzi z Ukrainy. Na początku jej rodzice nie byli zadowoleni z partnera swojej córki, ale ostatecznie pokochali jak własne dziecko. To właśnie dzięki niemu Maruszeczko wybrała studia podyplomowe z dziennikarstwa. Wcześniej studiowała polonistykę. "Nie chciał mieć w domu belfra" - mówiła żartobliwie o partnerze w wywiadzie dla "Twojego stylu". Zakochani doczekali się dwójki dzieci: 17-letniej córki Sofiji i prawie 20-letniego Andrija.

W 2013 roku ich dom się zapalił. "Mieliśmy szczęście, że pożar nie zastał nas śpiących. Dobrze, że straciliśmy tylko pieniądze" - wspominała Anna.

W gaszeniu i ratowaniu dobytku pomagali sąsiedzi i znajomi właścicieli. Dom był dosyć duży, kryty trzciną. Ratownicy medyczni udzielili pomocy Annie i jej rodzinie, którzy długo przebywali w dymie. Choć stracili dobytek życie, po latach udało im się odbudować dom.

Nie chciała być "malowaną lalą"

W roli prowadzącej czuła się jak ryba w wodzie. W pewnym momencie Maruszeczko zdała sobie sprawę, że nie jest to zawód na całe życie. Kiedy usłyszała od producentki jednego z programów TVN, że powinna zainwestować w botoks, powiedziała dość.

- Nie chciałam być malowaną lalą do pokazywania. Planowałam, że zestarzeję się na wizji. Miałam nadzieję, że nigdy nie dołączę do klubu dziewczyn z identycznymi ustami. Rozumiem jednak, że telewizja może nie być na całe życie - mówiła w "Twoim Stylu".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Stwierdziła, że potrzebuje zmiany i zrobi coś nowego. Podjęła współpracę z ośrodkiem Dojrzewania Róż. Później została redaktorką naczelną w magazynie "Uroda Życia".

"Zawodowo: trzymam kilka srok za ogon, co daje mi poczucie bezpieczeństwa, lepszą orientację w świecie i zdrowy dystans do tego, co akurat robię. A prywatnie: jestem starą mężatką i ciągle młodą matką" - pisała w mediach społecznościowych.

Teraz stara się skupić na swojej rodzinie. Od 7 lat prowadzi swoją firmę. Oprócz tego pisze książki oraz prowadzi warsztaty dla wielu kobiet. Obecnie nie wyobraża sobie siebie przed kamerą w telewizyjnym studiu i nie tęskni już za blaskiem fleszy.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta