Strategia latających małp. "Donieśli partnerowi, że jestem toksyczna"
Osoby te są podatne na wpływy. Często nie zdają sobie sprawy, że zostały uwikłane w gierkę, której celem jest wyeliminowanie kogoś, kto tak naprawdę sam jest ofiarą. Przez to sami, zazwyczaj nieświadomie, przyczyniają się do rozsiewania manipulacji.
27.01.2023 | aktual.: 27.01.2023 17:18
Wstawiają się za manipulatorem, wierzą w wymyślone historyjki na temat naszej relacji. Mogą też pod wpływem zwierzeń osoby, która próbuje przejąć nad nami kontrolę, nastawiać przeciwko nam innych wspólnych znajomych czy nawet członków rodziny. "Latające małpy" możemy spotkać w każdym środowisku. W skrajnych sytuacjach jedyną metodą na odcięcie się od wpływu samego manipulatora, jak i jego wianuszka jest odcięcie się od tych osób raz na zawsze.
"Mieli zostać chrzestnymi mojej córki. Donieśli partnerowi, że jestem toksyczna"
Basia przeprowadziła się do swojego partnera, który mieszkał w innym mieście, gdzie ona sama nie miała znajomych. Od razu zaczęli spotykać się z przyjaciółmi mężczyzny; dwiema parami, z którymi znał się od lat. Wspólnie spędzali dużo czasu i nic nie wskazywało na to, co stało się potem.
- Obie pary znają się z moim partnerem około ośmiu lat. Początkowo pierwsza z nich wychodziła z inicjatywą, aby się spotkać. Nasze relacje były na tyle bliskie, że mieli zostać chrzestnymi mojej córki z poprzedniego związku. Do tego jednak nie doszło, gdyż nie mają ślubu kościelnego. Dodatkowo nasza znajomość zaczęła się rozluźniać, a w końcu kontakt się urwał - wspomina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Partner kobiety już wcześniej informował, że jedna z kobiet z tej paczki jest dużą atencjuszką i lubi być w centrum uwagi. 36-latka nie sądziła jednak, że dojdzie do takiej sytuacji.
- Kiedy przestali się do nas odzywać, partner zapytał wprost, co się stało. Nie lubi niewyjaśnionych sytuacji. Okazało się, że ta atencjuszka przychodziła do wspólnych znajomych i przekazywała niestworzone historie, które rzekomo jej opowiadałam na ich temat. Wtedy para, która jeszcze niedawno deklarowała się do roli chrzestnych, doniosła partnerowi, że jestem toksyczna i ograniczam jego kontakty towarzyskie.
Wszelkie historie zostały wyssane z palca. Partner Basi nie uwierzył w historie przedstawione przez znajomych, którzy niestety obstawiali przy swoim, przez co cała paczka nie ma już ze sobą dobrych, bliskich relacji.
- Sama sprawczyni zamieszania wszędzie mnie poblokowała. Jak mnie gdzieś widzi, mieszkamy w dość małej miejscowości, ucieka na drugą stronę ulicy.
"Zaprzyjaźnił się z moją mamą, a ze mnie zrobił wariatkę"
Były partner Weroniki, świetnie znając jej czuły punkt, dla własnych korzyści nastawił przeciwko kobiecie jej własnych rodziców.
- Zaprzyjaźnił się z moją matką. Tak silnie, że za jej pomocą, układając swoją wersję, uzyskiwał, co chciał. Wiedział, że nie umiem się jej przeciwstawić. Ja wychodziłam na wariatkę, on był złoty. Rodzice byli przekonani, że jeśli coś było nie tak w naszym związku, to wszystkiemu winna byłam ja - tłumaczy Weronika.
Dodaje, że manipulator świetnie wyczuł również słaby punkt jej matki, jakim była chęć kontroli nad córką.
- Mówił jej o każdym moim kroku, studiach, wyjściu ze znajomymi. Wszystko. Początkowo nie zauważyłam. To, co do historii nie pasowało, ukrywał, to, co pasowało - mówił.
Skłócenie z bliskimi, odcięcie od znajomych doprowadziło u Weroniki do depresji. Dopiero nakłonienie przez osobę z zewnątrz do odwiedzenia specjalisty pomogło kobiecie w uwolnieniu się od toksycznych wpływów partnera i podjęciu decyzji o odejściu. Wcześniej wielokrotnie słyszała z ust rodziców o tym, że terapia jest jej niepotrzebna i stwarza sobie nieprawdziwe problemy. Czar prysł, gdy bliscy usłyszeli fragment rozmowy.
- A klapki spadły, kiedy go przypadkiem poniosło. Zapomniał się rozłączyć z moją matką, kiedy mnie wyzywał - wspomina.
Kiedy "latające małpy" wykraczają poza bajki dla dzieci
Psycholożka i psychoterapeutka Magdalena Dolot przypomina bajkę o Czarnoksiężniku z krainy Oz. W opowieści ów zły czarnoksiężnik wystawiał główną bohaterkę na próby, często działając za pośrednictwem latających małp, które wykonywały jego polecenia. Dokładnie w ten sposób działają "latające małpy" w naszym świecie.
- Powieść fantasy stała się inspiracją do określania terminem "latające małpy" osoby będące w bezpośrednim i bliskim otoczeniu kogoś toksycznego, często manipulanta, patrzącego na relacje interesownie i wykorzystującego innych do osiągania własnych celów - tłumaczy specjalistka.
Ekspertka podkreśla, że na "latające małpy" należy patrzeć w szerokim kontekście. Choć najczęściej osoby takie padły ofiarą manipulanta, zdarza się, że uwikłały się w takiej relacji z różnych powodów.
- Należy wziąć także pod uwagę szereg czynników osobowościowych oraz kontekstualnych, które sprawiły, że ta osoba w ogóle dała się uwikłać w relację z kimś przekraczającym granice. Każdy z nas wchodzi w różne relacje, ale podtrzymuje te, z których czerpie pewne korzyści, nawet nieświadome - dodaje psycholożka.
Zdemaskowanie manipulatora. Jak sobie pomóc?
Specjalistka podkreśla, że każdy z nas komunikuje się i działa w pewnych schematach, które są wyznaczane przez emocje, poczucia i potrzeby. O tym, że relacje międzyludzkie, a szczególnie te bliskie, rodzinne, są niejako systemem strategii i gier, pisał m.in. amerykański psychiatra Eric Berne. Kiedy zauważymy, jaki schemat działa w naszej relacji, pierwszym krokiem będzie szczera rozmowa, otwarte nazwanie swoich spostrzeżeń i namowa do zmiany sposobu funkcjonowania.
- Prośba może być oczywiście odrzucona przez toksycznie funkcjonującą osobę. Jednak niewątpliwie będzie bodźcem skłaniającym manipulanta do zastanowienia się, jeśli nie w celu zmiany na lepsze, to choćby do prób zmiany strategii. Jeżeli mimo podejmowanych działań, nazywania trudnych zachowań, informowania o przekraczanych granicach, łamanych wartościach, własnych trudnych w przeżywaniu emocjach, nie zmienia się nic w schemacie funkcjonowania, należy poszukać profesjonalnej pomocy i skorzystać ze wsparcia psychoterapeuty - dodaje Magdalena Dolot.
Nasze emocje "podpowiadają nam", kiedy pojawia się dysonans między tym, jak chcemy, aby wyglądało nasze życie, a tym, jak naprawdę wygląda rzeczywistość. W momencie kiedy zdamy sobie sprawę, że nasze działania nie są do końca takie, jak byśmy tego chcieli, warto zastanowić się, czy nie padliśmy ofiarą manipulacji.
Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl