Suknia ślubna, która pamięta cztery wesela. "To wyraz jej miłości do mody i rodziny"
Takiej historii jeszcze nie słyszeliśmy. Początki niezwykłej sukni ślubnej sięgają 1932 roku. Teraz poszła w niej do ołtarza już 4 osoba z rodziny. Zjawiskowa, złota i oryginalna robi wrażenie i nie przestaje być modna. I wszystko wskazuje na to, że jeszcze nie raz ją zobaczymy, jak zmierza w niej do ołtarza kolejna panna młoda. A wszystko dzięki talentowi babci.
1932 rok. Wtedy to Maria del Pena poślubiła w złotej sukni Manuela Moreno. Oboje urodzili się i spędzili dzieciństwo w Meksyku, jednak już jako nastolatkowie wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych i tam się poznali. Maria była bardzo zdolna, jeśli chodzi o ręczne robótki. Wypatrzyła sobie suknię w salonie na ulicach Los Angeles, a potem skopiowała pomysł i ręcznie wyszyła najdrobniejsze elementy. Na suknię babci Marta Prietto O'Hara trafiła przypadkiem i zupełnie niespodziewanie zapoczątkowała piękną, rodzinną tradycję.
"Kiedy zaręczyłam się w 1982 roku, planowałam założyć suknię ślubną mamy, którą również zrobiła babcia. Niestety, okazało się, że ta zjawiskowa kreacja z rodzinnej fotografii z 1957 roku jest zniszczona. Chemia, której użyto do jej czyszczenia, spowodowała wybarwienia. Wtedy mama przypomniała sobie, że ma gdzieś przechowaną suknię babci. Wcześniej widziałam ją tylko na czarno-białych zdjęciach, więc nie mogłam jej sobie wyobrazić. Zobaczyłam piękną, grubą tkaninę, a jednocześnie miękką i jedwabistą. I ten kremowo-złoty kolor. Gdy tylko ją przymierzyłam, wiedziałam, że to ją założę na swój ślub" – opowiada Marta na facebook'owej grupie Love What Matters.
Babcia nie mogła uwierzyć, że sukienka jest w tak świetnym stanie. Wspólnie z mamą Marty przeprowadziły drobne poprawki i 14 maja 1983 roku Marta poszła w niej do ołtarza. Czemu ze wzruszeniem przyglądali się dziadkowie. Potem sukienka wróciła do pudełka. Jednak Elena, najmłodsza siotra Marty, również się nią zachwyciła i stwierdziła, że jeśli będzie wychodziła kiedyś za mąż, to tylko w kreacji babci.
Marta ma dużą rodzinę. Jedna z jej sióstr brała ślub rok później, ale miała swoją wizję sukni i babcia z mamą zrobiły jej nową, białą suknię. Kolejna jej siostra Anita, chciała ubrać suknię babci, ale babcia się nie zgodziła. Powiedziała, że jej wnuczce bardziej będzie pasowała biała i taką jej zrobi. Jak opowiada Marta, babcia znała się na modzie jak mało kto i miała świetne wyczucie stylu. Zrobiła dla Anity nową, białą kreację, w której poszła do ołtarza w 1990 roku. Potem przechwyciła ją kolejna siostra, Maria.
Najmłodsza Elena pamiętała złotą suknię babci. I tak jak zdeklarowała się jako nastolatka, tak wyszła w niej za mąż w 1997 roku. Minęło 10 lat i ponownie ją odpakowano z kufra rodzinnych skarbów. "Pokazałam ją córce. Pilar ją przymierzyła i podobnie jak ja ponad 30 lat temu, zakochała się w niej. Prócz guzików, które musiałyśmy zmienić bo były bardzo zniszczone, nic się w niej nie zmieniło od początku jej powstania" - opowiada Marta i dodaje, że jej córka i jej wybranek pobrali się we wrześniu 2017 roku.
Cała wcześniejsza trójka próbowała odtworzyć bukiet, jaki babcia miała w 1932 roku, ale udało się to dopiero Pilar. Ponadto, cztery siostry Marty, ona sama i jej córka, w dniu ślubu miały na sobie naszyjnik z pereł po babci.
Marta podsumowuje: "Ta sukienka to tak naprawdę historia zwykłej meksykańskiej kobiety o wspaniałym wyczuciu klasy i stylu. Jej miłości do mody i rodziny. Z upływem lat uświadamiamy sobie, jak bardzo jest cenna i jak wspaniale łączy nas z babcią. Nasza rodzina jest duża i istnieje duże prawdopodobieństwo, że znów będzie noszona. Babcia byłaby zawstydzona, ale też bardzo szczęśliwa, gdyby wiedziała, że jej ręcznie robiona suknia stała się tak popularna. Zmarła w 2008 roku w wieku 98 lat. "