Sutki pod bluzką nadal bulwersują? Okazuje się, że tak
Blogerka Segritta w najnowszym wpisie na Facebooku poruszyła ważny dla kobiet temat. Rzecz dotyczy brodawek sutkowych, które czasami widać przez bluzki. Okazuje się, że dla niektórych nadal jest to temat mocno problematyczny.
- Pojechałam na rower i pokazałam się na stories w tej koszulce. Bo w niej pojechałam na rower. A ponieważ ostatnio świat odkrył, że kobiety mają brodawki sutkowe (ale jeszcze nie umie sobie z tym poradzić i nie wie, co o tym myśleć), postanowiłam za każdym razem, gdy te moje brodawki sutkowe odznaczają się pod koszulką, dodatkowo dawać temu werbalny wyraz. Żeby nie było wątpliwości, że zdaję sobie sprawę z tego, że mam brodawki sutkowe – zaczęła swój wpis blogerka.
Problematyczne sutki pod bluzkami
W dalszej części Segritta pisze, że w związku z zamieszczoną relacją dostała wiele wiadomości od oburzonych internautów, których zniesmaczyły jej odstające brodawki.
"Załóż koszulkę z wszytym stanikiem", "Widać ci brodawki sutkowe", "Ja bym się wstydziła" – przytoczyła niektóre wiadomości.
Kobieta postanowiła nie rozdrabniać się na pojedyncze maile i prywatne odpowiedzi, zamieściła obszerniejszy wpis na Facebooku.
- Tak, kobiety - podobnie jak mężczyźni - mają brodawki sutkowe, które zazwyczaj są ciemniejsze od skóry wokół, czasem twardnieją, no generalnie zachowują się tak samo, jak te męskie - choć mają dodatkową funkcję karmienia piersią, a nie tylko erogenną. Ponieważ rzeczone brodawki sutkowe są ciemniejsze od sutków i czasem twardnieją, czasem widać je pod ubraniem. Tak samo, jak czasem widać kształt penisa pod kąpielówkami – napisała.
Zobacz także: "Pierwszy gwałt był brutalny. Drugi przeszłam prawie nieprzytomna". Gwałty w związkach dzieją się bez krzyku i świadków
Nie powinnyśmy się wstydzić!
Dalej Segritta dodała, że nie wstydzi się tego, że czasami widać przez koszulkę jej sutki.
- Nie, nie wstydzę się tego, że mam brodawki sutkowe i że je czasem widać. Generalnie nie wstydzę się niczego, co w naszej kulturze nie jest obiektem wstydu u połowy społeczeństwa. Może gdyby wszyscy, niezależnie od płci, ukrywali fakt posiadania brodawek sutkowych, to bym się ich wstydziła. Ale tak nie jest, więc się nie wstydzę.
Następnie napisała, że jeśli któraś z kobiet chce się wstydzić, to niech tak robi.
- Ty możesz się ich wstydzić. Możesz się wstydzić absolutnie tego, czego chcesz. Możesz tę część ciała ukrywać, możesz się krępować, nosić staniki, gorsety, chusty, serio - droga wolna. Ja bym się wstydziła czego innego: gdyby mi kiedyś wpadło do głowy podejść do ubranej kobiety i zasugerować, żeby się rozebrała, "bo mnie jest gorąco". Dlatego tego nie robię. Jest 2021 rok, a ja zajmuję się normalizowaniem kobiecych brodawek sutkowych (…). I my chcemy podbijać kosmos? - żartobliwie zakończyła wpis Segritta.
Komentarze internautek
Pod postem pojawiło się sporo komentarzy.
"Odkąd zaszłam w ciążę i teraz karmię piersią, nie miałam założonego normalnego stanika i chyba nie zamierzam do nich wracać, jak tak jest wygodniej!", "Ja bym podeszła i powiedziała, że zazdroszczę takich piersi, bo dzieci nie mam, a te brodawki sutkowe u mnie tak wysoko nie są. Noszę staniki z cienkiego materiału i przez niego też często je widać... Ale w sumie, co z tego? Pozdrawiam i szanuję", "Miałam przed chwilą dyskusję z mamą właśnie odnośnie tego, że wychodzę z domu w niewyprasowanej bluzce, bez stanika, w krótkich spodenkach i z nieogolonymi nogami. Dla niej to oczywiście koniec świata - bo niechlujnie, bo się odbijają sutki, bo jakiś mężczyzna będzie się na mnie ślinił. Jak dobrze nie przejmować się takimi rzeczami" – piszą pod postem kobiety.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl