Sylwester na zawołanie
Noc sylwestrowa jest wyjątkowa, bo bawią się wszyscy. Czy jednak na pewno nie ma takich, którzy bojkotują przymus zabawy? Czy pójście spać o 23 w noc kończącą stary i rozpoczynającą nowy rok to nowa moda, dziwny bunt, czy po prostu efekt wolnego wyboru i kwestia charakteru?
20.12.2007 | aktual.: 28.12.2011 15:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Noc sylwestrowa jest wyjątkowa, bo bawią się wszyscy. Czy jednak na pewno nie ma takich, którzy bojkotują przymus zabawy? Czy pójście spać o 23 w noc kończącą stary i rozpoczynającą nowy rok to nowa moda, dziwny bunt, czy po prostu efekt wolnego wyboru i kwestia charakteru? Przecież nie wszyscy chcą się bawić akurat w tę noc!
Znajomi pytają o sylwestrowe plany już we wrześniu. Cóż ma więc zrobić osoba, która w tę noc ma ochotę porządnie się wyspać, albo wypić tylko symboliczną lampkę szampana o północy, przytulić się do męża i zasnąć? Zazwyczaj ma dwa wyjścia. Może iść na imprezę, na którą iść nie chce, ale czuje, że powinna, albo udawać, że ma wielkie plany, wyjeżdża daleko poza miejsce swojego zamieszania, a w sylwestrową noc cieszyć się samotnością. Na niektórych odwieczne pytanie „Gdzie spędzasz w tym roku Sylwestra” działa jak przysłowiowa płachta na byka.
CAŁA PRAWDA O OCZYSZCZANIU Jak to nie chcesz?!
W towarzystwie postawa „anty-sylwestrowa” nie jest zazwyczaj dobrze postrzegana. Ktoś kto twierdzi, że w Sylwestra nigdzie nie idzie, nikogo widzieć nie chce i nie ma ochoty bawić się, tylko dlatego, że wszyscy to robią jest traktowany z przymrużeniem oka. Pojawiają się podejrzenia, że pewnie nie ma z kim albo za co dobrze się bawić, a może uważa się za kogoś lepszego, kto nie chce bawić się jak „plebs”?
Ale z czego tu się cieszyć?
Wiele osób powtarza, że bawi się tak często, że w sylwestrową noc woli odpocząć. Nie każdy czuje też magię wchodzenia w nowy rok, nie jest to dla nich żadna zmiana poza tą w kalendarzu. Co tu świętować? - zastanawiają się. Są tacy, dla których zmiana numeru kolejnego roku nie jest powodem do radości. Wolą hucznie cieszyć się ze zdanego egzaminu, ślubu przyjaciół czy otrzymania nowej pracy niż przemijania.
Bo jestem sama
Są również tacy, dla których Sylwester nie jest powodem do radości bo z jakiś względów muszą spędzić go samotnie. Nie jest to łatwy czas dla wszystkich osamotnionych, cierpiących, owdowiałych czy po prostu żyjących w pojedynkę. Przymuszanie ich do zabawy to może być prawie sadyzm. Nie każdy przecież musi się cieszyć bo wszyscy inni to robią. Są tacy, którzy nie mają czym się radować, więc lepiej pozwolić im przeżyć tę noc na rozmyślaniach czy po prostu śnie niż zmuszać do sztucznych uśmiechów i wznoszenia toastów.
Nie mam pieniędzy
Niektórzy niechętnie podejmują temat sylwestrowych szaleństw bo sami z jakiś względów nie będą mogli sobie na nie pozwolić. Przeszkoda może być banalna, jak brak środków finansowych na uczestniczenie w imprezie, na którą pójdą najbliżsi znajomi. Przyznać się do tego zazwyczaj trudno. Są jednak tacy, którzy nie tyle nie mają, co nie chcą wydawać pieniędzy na jedną noc, która i tak będzie skutkować przede wszystkim kacem i niewyspaniem.
Coraz starsi
Wielu osobom Sylwester kojarzy się z upływem czasu, co nie jest dla nich miłą perspektywą. Mija kolejny rok, czują się starsi, mają wrażenie, że nieubłaganie zbliżają się do starości, śmierci. To może być raczej noc smutnych, żeby nie powiedzieć – ponurych refleksji niż niepohamowanej zabawy. Cóż radosnego jest, według nich, w przypominaniu sobie, że czas mija, a my się starzejemy. Takie przemyślenia nie nastrajają do dobrej zabawy, raczej upicia się na smutno i jak najszybszego pójścia spać.
Abstynentom ciężko
Sylwester w polskiej świadomości to noc, w czasie której pić nie tylko wypada, ale wręcz trzeba. Ktoś, kto nie pije, bo nie lubi, albo, co gorsza, nie może, nie będzie czuć się dobrze wśród podchmielonych znajomych. Picie w czasie tej nocy jest niejako wpisane w dobrą, huczną zabawę. Abstynent może się czuć wykluczony i niezrozumiany, a znaleźć kilku niepijących to może być trudna sztuka!
Bo jestem za gruba
Kobiety, które źle czują się w swojej skórze również wolą unikać hucznych imprez. Uważają, że żadna sukienka nie przykryje ich niedoskonałości, a udawać, że jest się szczęśliwą w gronie atrakcyjnych, zgrabnych koleżanek nie zawsze przychodzi im z łatwością. Wszystkim ludziom z kompleksami może być ciężko odnaleźć się w tę noc, w czasie której trzeba przecież wyglądać olśniewająco i wyjątkowo.
Sylwester to tylko jedna noc. Dla jednych wyjątkowa, dla drugich, przeciętna. Najważniejsze, by każdy mógł spędzić ją według własnego uznania, a nie na przymusowej zabawie z nielubianymi ludźmi... Bo to przecież jest najważniejsze – dobre samopoczucie i świadomość, że robimy to, co chcemy.