Szary rozwód – dlaczego ludzie rozstają się po kilkunastu latach?
„Rozwód w waszym wieku?!” Gdy sześćdziesięcioletnia Maria usłyszała od syna, że jest nieodpowiedzialna, egoistyczna oraz że się błaźni na stare lata, następnego dnia złożyła pozew w sądzie. Tego samego dnia wykupiła wycieczkę do Paryża dla siebie i koleżanki. – W końcu chciałam spełnić swoje wielkie marzenie – wyznaje.
„Rozwód w waszym wieku?!” Gdy sześćdziesięcioletnia Maria usłyszała od syna, że jest nieodpowiedzialna, egoistyczna oraz że się błaźni na stare lata, następnego dnia złożyła pozew w sądzie. Tego samego dnia wykupiła wycieczkę do Paryża dla siebie i koleżanki. – W końcu chciałam spełnić swoje wielkie marzenie – wyznaje.
Milan Kundera w powieści „Nieśmiertelność" zastanawia się, czy jeśli po śmierci mielibyśmy szansę żyć na ziemi raz jeszcze i moglibyśmy wybrać tego samego partnera życiowego na kolejne 40 lat, czy zrobilibyśmy to? Ci, którzy odpowiedzą, że tak, to szczęściarze. Ci, którzy nie: ostatnio coraz częściej, zamiast życia razem, wybierają rozwód. Okazuje się, że w ostatnich latach rozwodzą się nie tylko sfrustrowani niepowodzeniami w związku, młodzi ludzie.
Amerykanie, którzy zdążyli nazwać już to nazwisko mianem „gray divorce” (siwy rozwód) uważają, że to szczególny znak czasów. Rozwody małżeństw z długim stażem nie budzą już takiego zdziwienia, jak kiedyś. Zastanawiające jest to, że sporo polityków wybiera tę opcję, nie bacząc, że rozwód może kiepsko wpłynąć na polityczny image. Wiceprezydent Al Gore rozwiódł się z żoną po 40 latach małżeństwa. Całe Włochy żyły rozstaniem państwa Berlusconich. W Polsce na taki krok zdecydował się Jerzy Buzek, który rozwiódł się z żoną Ludgardą mając siedemdziesiąt lat.
Pani Michalina opowiada, że decyzję o rozstaniu się z mężem po trzydziestu trzech latach małżeństwa przyspieszyła sprawa rozwodowa koleżanki z pracy. „Mam całe życie pokutować za złe decyzje młodości?” pytała Michalinę, gdy obie panie zostały po godzinach. Michalina zaprzecza, jakoby decyzja o rozwodzie podyktowana była kobiecą solidarnością – To zupełnie inne historie: ona na początku swej drogi życiowej, ja z dużym bagażem doświadczeń – zaznacza.
Michalina potwierdza, że o rozwodzie myślała już w przeszłości, tylko że za każdym razem wypomniała sobie, że przesadza, że może za dużo od życia oczekuje, że to może jej wina, te ciche dni i pełne pretensji kłótnie. No i zawsze były przecież dzieci – Dziś Darek ma dwadzieścia siedem lat, a Zuzanna trzydzieści. Oboje mają swoje rodziny, swoje życie, dobrą pracę i własne plany. - Ja też chciałam mieć nareszcie tylko swoje plany. Nie chciałam być kolejną smutną emerytką, patrzącą ze zdumieniem, jak końcówka życia przecieka jej przez palce – mówi Michalina.
Według zeszłorocznych danych statystycznych polskiego GUS na wszystkie małżeństwa zawarte na dany rok notuje się 1/3 rozwodów i tendencja ta rośnie. Rozwiedzieni małżonkowie przeżywają ze sobą średnio 13 lat, a ich wiek w momencie rozstania to ok. 45 lat wśród mężczyzn, a kobiety są o około 10 lat młodsze. Okazuje się więc, że w Polsce ludzie w średnim wieku oraz ci dojrzali nierzadko decydują się na rozwód, który nie jest już uważany za fanaberię.
Późny rozwód czasami skazuje na samotność, lecz czasem daje też nowe siły do życia. Amerykańska agencja AARP, która kilka lat temu zbadała zjawisko rozwodów Amerykanów po czterdziestce, stwierdza w wynikach swych analiz, że ludzie w wieku 60-70 lat doceniają życie po rozwodzie bardziej niż inni i często odnajdują wiele satysfakcji w poszukiwaniu nowej tożsamości.
Z badań przeprowadzonych przez Martę Styrc z Zakładu Demografii Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej wynika, że w Polsce oficjalnymi, podawanymi najczęściej w aktach rozwodowych przyczynami rozpadu małżeństw są: niedochowanie wierności, niezgodność charakterów, nadużywanie alkoholu przez partnera oraz nieporozumienia finansowe małżonków.
Marta Styrc zauważa, że prawdopodobieństwo rozwodu w Polsce od 1991 roku wzrosło z 15 proc. do 30 proc. - Nie oznacza to jednak, że od tego czasu zmieniła się jakość związków - zaznacza demograf. Jej zdaniem, na takie zjawisko wpływ mają m.in. zmiany postaw i norm społecznych czy zmiany prawne, które ułatwiają lub też utrudniają zakończenie związku w sądzie. Styrc zwraca uwagę, że jeśli w roku 1991 r. rozwód trwał 5 miesięcy, to dziś - trochę ponad 3 miesiące.
- Nasza sprawa rozwodowa przebiegła dość szybko i bardzo dobrze – wspomina pan Karol Ryk, rozwiedziony dwa lata temu. - Po wszystkim poszliśmy na sushi: byliśmy głodni, a to była najbliższa knajpa przy sądzie. Okazało się, że oboje zawsze chcieliśmy spróbować japońskiej kuchni, ale jakoś nie wyszło przez te wszystkie lata. Pamiętam, że to było w Walentynki i kelnerka myślała, że zakochani przyszli na lunch – opowiada.
Karol wzrusza ramionami, gdy mówi, że kocha byłą żonę - Przeżyliśmy wspólnie dwie dekady, pochowaliśmy razem naszych rodziców, przechodziliśmy przez nowotwór żony i moje dwa zawały. Poza tym, nadal razem prowadzimy firmę, a Ewa jest fajną dziewczyną – twierdzi.
Rozwód Ewy i Karola był konsekwencją romansu kobiety - Ewa drugi raz wyszła za mąż. Jest chyba szczęśliwa i wygląda świetnie – opowiada Karol – Ja myślałem, że po rozwodzie pojeżdżę po świecie, zawsze chciałem zobaczyć Nowy Jork, pożyję kawalerskim życiem. Tymczasem miesiąc po moim rozwodzie wprowadził się do mnie syn z wiadomością, że się rozwodzi i czy może tymczasowo zamieszkać w pokoju na górze. Sąd przyznał mu opiekę nad córką, więc teraz jestem dziadkiem na pełen etat i czuję się z tym świetnie.
Szarzy rozwodnicy, którzy decydują się na rozstanie z partnerem, dzielą się na dwie grupy. Niektórzy dostają przysłowiowego „wiatru w żagle”, przeżywają drugą młodość, decydując się na rzeczy, których do tej pory nie robili i spełniają najskrytsze marzenia. Chcą nadrobić czas, który, jak uważają, zmarnowali lub zaprzepaścili w długoletnim związku. Inni, ci dla których rozwód okazał się nieprzewidzianym ciosem, zamykają się w sobie, dopisując rozstanie z partnerem do puli niepowodzeń życiowych. – Mój były mąż zakochał się i zażądał jak najszybszego rozwodu – wspomina Anna Karska, która czasem spotyka się ex-partnera np. w kościele, gdzie przychodzi z nową rodziną.
Początkowo były mąż pani Anny chciał, aby rozwód przebiegł jak najszybciej w ugodowej atmosferze, dlatego planował zostawić żonie dom, samochód i sporą część wspólnie zgromadzonych oszczędności. – Narzeczona męża miała jednak inne plany i teraz mieszkam w kawalerce i utrzymuję się z renty – wspomina kobieta. Dla Anny rozwód nie był „wiatrem w żagle”: leczy się na depresję i cierpi w samotności, bo syn jest na kontrakcie w Kanadzie i przyjeżdża do matki raz w roku – Z ojcem zerwał stosunki, za co obwinia mnie mój były mąż. – wspomina kobieta.
Anna mówi, że nie była przygotowana na rozwód w wieku lat pięćdziesięciu sześciu i wszystkie jego konsekwencje – Mam teraz dużo czasu by na tym pomyśleć. Mam go coraz więcej…
(alp/sr)