Szczaw, czyli o zupie prosto z łąki
Na dzieciach robi to ogromne wrażenie! Można zerwać kilka listków na trawniku lub łące i od razu zjeść. Roślinka jest kwaśna, delikatnie szczypie w język i wykrzywia buzię. Sama w sobie nie jest zbyt atrakcyjna, za to powstają z niej całkiem ciekawe potrawy.
I jak to w kuchni bywa: ma tyle samo zagorzałych zwolenników, co przeciwników. Jednak wielu z nas bez szczawiu nie wyobraża sobie polskiej kuchni.
Szczaw, kiedyś zbierany głównie na łąkach i przy polach, teraz doczekał się także swojej wersji ogrodowej. Świeże listki, wymyte i porcjowane można kupić w większości marketów spożywczych. Szczaw polny, dziko rosnący, jest bardziej kwaśny od tego, który uprawiamy w ogrodzie. Ten drugi jest bardziej delikatny w smaku, jego liście są większe i bardziej soczyste. Jeśli chodzi o kuchnię, to w Polsce szczaw jest przede wszystkim składnikiem popularnej zupy szczawiowej, podawanej na ogół z jajkiem na twardo.
Dzięki temu, że szczaw udaje się przechowywać mrożony, lub konserwowany w słoikach, to zupą taką możemy cieszyć się przez cały rok. Jedni lubią, gdy w zupie pływają całe listki szczawiu, inni natomiast preferują rodzaj szczawiowego przecieru. Wówczas zupa przypomina bardziej krem zaprawiony śmietaną. Nie ma się co jednak oszukiwać, zupa szczawiowa to dość specyficzny, rodzimy wynalazek. Wśród moich zagranicznych znajomych nie znalazłem nikogo, kto by ją polubił. Dla wielu obcokrajowców nawet delikatny żurek jest nie do zniesienia, a co dopiero kwaśna jak ocet zupa ze szczawiu.
Poza zupą w naszej kuchni prawie nie istnieją potrawy, w których wykorzystuje się szczaw. Niektórzy dodają go do sałatek. Wówczas lekko wyostrza i odświeża ich smak. Może być stosowany jako uzupełnienie lub podkreślenie smaku dressingu z octem lub cytryną. Dlatego też można siekanym szczawiem delikatnie posypywać np. grillowaną rybę lub filety z kurczaka. Szczaw sprawdza się również jako jeden ze składników dipów na bazie jogurtu lub kefiru. Niektórzy smakosze dodają go także - w minimalnych ilościach - do chłodników, zapiekanek z grzybami, lub farszów z wieprzowiną.
W starych, polskich książkach kucharskich dominuje oczywiście zupa szczawiowa przyrządzana na kilka sposobów, zawsze jednak ze sporą ilością masła do smażenia szczawiu, rosołu, lub warzywnego bulionu (wersja postna) . Oczywiście nieodzowne są też w tym wypadku jajka - faszerowane albo gotowane na twardo. Dawniej proponowano także szczaw jako jarzynę podawaną do kotletów cielęcych. W tym wypadku świeży szczaw należało udusić na maśle, a następnie przyprawić solą, cukrem i śmietanką. W czasach, gdy nie znano jeszcze lodówek, szczaw można też było z powodzeniem marynować, kisić, lub suszyć na zimę.
Co ciekawe dawne gospodynie domowe stosowały szczaw nie tyle w gotowaniu, co w rozmaitych pracach domowych. Podkreślano, że liście świeżego szczawiu świetnie myją i odświeżają dłonie. Ponadto szczaw doskonale nadaje się do usuwania plam z atramentu, rdzy i pleśni. Można go było stosować do odplamiania pościeli, odświeżania wikliny, ale głównie - razem z delikatnym popiołem - do szorowania sreber.
Gdyby jednak ktoś miał zamiar szczaw podjadać, to warto pamiętać, że pomaga on w perystaltyce jelit, zmniejsza stany zapalne przewodu pokarmowego i łagodzi dolegliwości wątroby. Niestety jednocześnie mocno pobudza apetyt. Jeśli jesteś na diecie, zapomnij o szczawiu!
(mk)/(kg)