FitnessSzczęście mimo smutku

Szczęście mimo smutku

Świat nie był przygotowany na gwiazdę tak utalentowaną i do tego skromną. Subtelna i skryta zwykle broni swojej prywatności. Lecz nowy album zdradza osobiste sekrety artystki. Podobnie jak niektóre jej komentarze do tekstów z tej płyty: „Czekanie to najbardziej żałosne uczucie na świecie. Człowiek czuje się jak pies godzinami patrzący na drzwi…”

Szczęście mimo smutku
Źródło zdjęć: © AFP

18.12.2009 | aktual.: 25.06.2010 14:31

Świat nie był przygotowany na gwiazdę tak utalentowaną i do tego skromną. Subtelna i skryta zwykle broni swojej prywatności. Lecz nowy album zdradza osobiste sekrety artystki. Podobnie jak niektóre jej komentarze do tekstów z tej płyty: „Czekanie to najbardziej żałosne uczucie na świecie. Człowiek czuje się jak pies godzinami patrzący na drzwi…”
TEKST DANIEL WYSZOGRODZKI

Norah Jones wywołała największą – jak dotąd – muzyczną sensację XXI wieku. Dziewczyna bez przeszłości zadebiutowała płytą, która w samych Stanach sprzedała się w ponad dziesięciu milionach egzemplarzy (na całym świecie w ponad 20 milionach). Jednak jej sukces nie był wyłącznie komercyjny – album „Come Away with Me” (2002) zebrał większość branżowych nagród, w tym osiem Grammy Awards, wyrównując rekord dzielony wcześniej przez Michaela Jacksona i Carlosa Santanę. A to zapowiadało karierę obiecującą i trwałą. Sukces mojego debiutu stworzył ogromne napięcie, ale jednocześnie był bardzo motywujący. Oczywiście świetnie się z tym czułam, ale jedyne, czego naprawdę chciałam, to iść dalej, grać muzykę. To było najważniejsze – mówi Norah podczas naszej rozmowy.

Świat nie był przygotowany na gwiazdę tak skromną. Z tym większą uwagą przyglądał się więc temu, jak cicha i niepozorna 23-latka (Norah ma 155 cm wzrostu) radzi sobie z presją sukcesu. Do legendy przeszedł jej wywiad ze znaną dziennikarką telewizyjną Katie Couric po ceremonii rozdania nagród Grammy: „Poczułam się, jakbym zjadła cały tort na nie swoim przyjęciu urodzinowym. I nie zostawiła nawet kawałeczka dla nikogo innego”.

Miała tylko jeden kłopot – czy będzie w stanie robić dalej to, co chciała, nie ulegając presji sukcesu. Unikała pułapek sławy, jeżdżąc jak wcześniej metrem po Nowym Jorku i występując w małych klubach z nieznanymi zespołami (The Little Willies, Puss N’ Boots, El Madmo). Tymczasem pierwsze trzy albumy artystki osiągają dzisiaj wynik sprzedaży ok. 36 milionów na całym świecie.

Centrum jazzu

Styl muzyczny Norah Jones prowokował pytanie: skąd ona się wzięła? Album wydała prestiżowa wytwórnia Blue Note, co zrodziło wątpliwości, czy to jest jazz. Inspiruje mnie wiele gatunków muzyki. Jazz, country, folk i blues – najchętniej powiedziałabym, że w równym stopniu. To słychać. Urodziła się w 1979 roku w Nowym Jorku. Jest córką tancerki Sue Jones i… mistrza sitara, legendarnego muzyka hinduskiego Raviego Shankara. Ojciec szybko odszedł z domu, nie miał wpływu na dorastanie dziewczyny, która zamieszkała z matką w Teksasie. Teksas to niezwykła mieszanina wpływów. Ona bez przerwy nas otacza – w samochodzie, w domu, na ulicy.

Norah dzięki matce nasiąkała najlepszą amerykańską muzyką, bo w domu słuchało się artystów takich, jak: Billie Holiday, Etta James, Aretha Franklin, Joni Mitchell, Ray Charles i Bill Evans, gwiazd country: Hank Williams i Willie Nelson. Śpiewała w chórze i uczyła się grać na fortepianie, a także na gitarze. Na Uniwersytecie Północnego Teksasu zdobyła licencjat z fortepianu, jednak nie dokończyła studiów.

Wygrywała za to kolejne studenckie konkursy na najlepszą wokalistkę, a nawet na oryginalną kompozycję. Kiedy skończyła 16 lat, skróciła – podobno bez sprzeciwu ojca – nazwisko o człon: Shankar. W wieku 20 lat przeprowadziła się do Nowego Jorku. To światowe centrum jazzu. Jest nim co najmniej od pół wieku. Poznawała klubową scenę, z czasem zaczęli ją otaczać bardzo zdolni młodzi muzycy i autorzy, m.in. gitarzysta Jesse Harris oraz basista Lee Alexander.

Nowy Jork to czujne miasto, które słucha własnego pulsu przez całą dobę. Dość było kilku miesięcy muzycznej aktywności w jego klubach, a 20-latki z Teksasu słuchali szefowie koncernu EMI. Jej nagrania trafiły do oddziału Blue Note, ponieważ był to szczytowy okres popularności gatunku smooth jazz i wydawało się, że każda produkcja firmowana tym oksymoronem daje gwarancję powodzenia. Szukano nowych talentów. A kiedy były ślicznymi, egzotycznymi brunetkami o zmysłowym głosie – podpisywano z nimi kontrakty. Fortepian i własny repertuar nie pozostawały bez znaczenia – ta mała miała potencjał. I dowiodła tego już pierwszymi singlami: „Don’t Know Why” (autorem był Harris), „Feelin’ the Same Way” (autorem był Alexander), „Come Away with Me” (autorka to sama Norah Jones).

Bollywood, czyli czasem słońce, czasem deszcz

Niemal z dnia na dzień przestała być osobą anonimową. Przekonała się o tym boleśnie, kiedy zaczęto wkraczać w jej prywatność. Mówienie na mój temat rzeczy, które nie mają ze mną nic wspólnego, jest zwykłym kłamstwem – ucinała sprawę. Lecz nie wszystko, co mówiono, było nieprawdą.

Nazwisko jej ojca znane jest w zachodnim świecie, odkąd w latach 60. Beatlesi zainteresowali się muzyką hinduską. Pierwszym uczniem Raviego Shankara, wirtuoza sitara, był George Harrison. Jednak osobiste życie starego mistrza nie należy do przykładnych. Jego pierworodny syn urodził się w Indiach już w 1941 roku. Ale muzyk miał nawyk zostawiania swoich kolejnych partnerek dla kobiet młodszych, którymi – jak w przypadku Sue Jones – często bywały tancerki. Prasa wydobyła te fakty, a pikanterii dodało sytuacji odkrycie kolejnego utalentowanego dziecka artysty – dwa lata po narodzinach Norah na świat przyszła Anoushka Shankar, jeszcze młodsza egzotyczna piękność grająca na sitarze.

Okazało się więc, że Norah Jones ma przyrodnią siostrę i to nagrywającą płyty już od 1998 roku. Dopiero na albumie Anoushki „Breathing under Water” (2007) siostry wystąpiły razem, a w dodatku obok tak niecodziennych gości jak Sting oraz… ich tata. Oczywiście, że lubię muzykę indyjską. Jest bogata i zmysłowa. Słucham jej tylko okazjonalnie, ale jest stale obecna w moim życiu – deklaruje Norah. A jak czuła się w obecności krewnych, którzy pozostawali daleko od jej życia, zanim stała się sławna? To rodzina. Rodzina przede wszystkim. Tata to tata, prawda? I tak, i nie. Norah nie może powiedzieć o ojcu wiele dobrego, ale źle mówić nie chce.

A sytuacja zmusiła oboje do współdziałania. W 2003 roku reżyser indyjski Dev Anand postanowił zrealizować w Bollywood film o skomplikowanych relacjach rodzinnych Norah i jej ojca. Był już nawet – jakże bollywoodzki – tytuł roboczy: „Pieśń życia”. Koalicja córki i ojca (w takiej kolejności, jako że to Norah była teraz większą gwiazdą) zagroziła procesami, które miały (i podobno mogły) wstrząsnąć hinduskim przemysłem filmowym. Artystka powtarzała, że „oboje z ojcem są wściekli i że reżyser nie ma najmniejszego pojęcia o charakterze ich relacji”. A w naszej rozmowie dodała: Dobrze się stało, że porzucono ten projekt w Bollywood.

Kiedy mężczyzna opuszcza kobietę

Dziewczyny wychowane bez ojców miewają tendencje do związków stabilnych i trwałych. Ten z Lee Alexandrem, basistą jej zespołu, był wzorcowy. Przystojny, wysoki mężczyzna u boku delikatnej gwiazdy zdawał się opoką i odgrywał taką rolę przez prawie osiem lat. Paradoksalnie to on nie wytrzymał. Ciśnienia? Chyba tak, chociaż był współtwórcą jej piosenek i sukcesu. Opuścił ich mieszkanie przed samą Gwiazdką 2007 roku. Brukowce donosiły, jak zalewa smutki, imprezując w nowojorskich klubach. Norah i Lee zachowali dyskrecję wobec mediów.

Co nie oznacza, że brakowało materiału do spekulacji. Norah rozstała się bowiem nie tylko z basistą, ale z całym zespołem The Handsome Band, który towarzyszył jej od początku kariery. Odcięła się. Ostatni wspólny album pary to „Not too Late” (2007). Słuchacze zauważyli, że nastrój tej płyty nie był aż tak refleksyjny jak dwóch poprzednich. Jak każdy człowiek podlegam zmiennym nastrojom i mam rozmaite refleksje. Sukces zupełnie tego nie zmienia. Jak również fakt, że mam szczęśliwe życie. Piosenki powstają często właśnie w takich bardziej refleksyjnych momentach. Norah „tłumaczy się” ze smutnego nastroju swoich utworów, bo złośliwi nadali jej przydomek „Norah Snorah” („Nora usypiacz”). Ale wszystko się zmieniło. Na nowym albumie artystka pokazała pazur, a treść piosenek nie pozostawia wątpliwości, kto był ich adresatem. Nie kamuflowały tego nawet tytuły, takie jak „You’ve Ruined Me” („Zniszczyłeś mnie”). Norah autorka odkrywała pokłady szczerości: „Gdybym potrafiła dotykać się tak, jak ty mnie dotykałeś, nie
potrzebowałabym ciebie” („I Wouldn’t Need You”). Płytę o wieloznacznym tytule „The Fall” (2009) – jesień, schyłek, upadek – zamykają dwa utwory wypełnione gniewem i… ironią.

Piosenka „Tell Yer Mama” odsyła do niedoszłych teściów: „Powiedz im, jak cię wychowali – dlaczego wychowali cię tak, że mnie skrzywdziłeś!?”. Jak na ironię „najważniejszym facetem” („Man of the Hour”) okazuje się… bernardyn, pies artystki. Najwierniejszy (sic!) przyjaciel nie tylko zdobi okładkę albumu, ale do niego należy ostatnie słowo. A raczej szczeknięcie zamykające pełną goryczy płytę.

Norah odmawia komentowania tekstów piosenek. Ucieka w muzykę: Na najnowszej płycie jest zdecydowanie więcej rytmu, gra fantastyczna sekcja. Są także eksperymenty z brzmieniem charakterystyczne dla sceny niezależnej. To, że zmieniła się moja muzyka, było naturalną potrzebą. Nie oznacza to jednak, że przestałam się interesować country czy jazzem. I tylko na temat piosenki „Waiting” powiedziała wprost: „Czekanie to najbardziej żałosne uczucie na świecie. Człowiek czuje się jak pies godzinami patrzący na drzwi…”. Tak mówi kobieta opuszczona. Przyciśnięta argumentem, że ostatnie piosenki nie składają się na wesołą układankę, odpowiada: W zasadzie jestem szczęśliwa, lecz to nie chroni mnie przed smutnymi myślami. I śmieje się nerwowo.

Serce prezydenta

Nieskalanie wrażliwa, skryta i subtelna w sprawach osobistych, nie obawia się zajmowania stanowiska w kwestiach politycznych. Dla milionów fanów zaskoczeniem była piosenka „My Dear Country” („Mój drogi kraj”) z tekstem: „Nic nie przeraża mnie bardziej niż dzień wyborów”. Napisałam tę piosenkę w roku 2004, podczas poprzednich wyborów. To był okres głębokiej frustracji dla bardzo wielu ludzi. Ostatnie wybory i nowy prezydent bardzo mnie ucieszyli. Już się nie boję – deklaruje otwarcie.

I bardzo chętnie pozostaje przy temacie nowego prezydenta: Obama ma do pokonania wiele przeszkód, ale z pewnością zacznie je pokonywać. Nie mam pewności, czy zdoła dokonać wielkich zmian, ale nastrój jest nieporównanie lepszy. Prawdziwe, głębokie przeobrażenia wymagają wiele czasu. Wydaje mi się, że Obama ma serce we właściwym miejscu. I mam nadzieję, że ono tam pozostanie, bo prezydent ma zalety, od jakich większość polityków już dawno nas odzwyczaiła. Chciałabym, żeby sobie poradził, pamiętajmy jednak, że polityka to brudny interes…

Norah Jones przygląda się ludziom uważnie, jakby starała się ich wyczuć. I wszystko wskazuje na to, że ma dobrą intuicję (może nie licząc basistów). Pamiętam koncert w Polsce – powiedziała mi niepytana. – Pamiętam, że to wyjątkowe miejsce i że publiczność była bardzo przyjazna. Dobrze mi się u was grało. Jej niezapomniany występ w Operze Leśnej (Sopot, 2007) sprawił, że publiczność zgromadzona w amfiteatrze pod gołym niebem czuła się jak w intymnym, kameralnym klubie. Jej muzyka może podlegać krytyce – zbyt monotonna, smutna, wolna? Zgoda. Ale Norah Jones jest absolutną mistrzynią nastroju.

Naturalnie naturalna

Najbardziej liczy się to, żeby dotrzeć do słuchacza. Nie tworzymy dla siebie. Wszystko inne – popularność, sprzedaż płyt – to dodatek. Nora wie, że ludzie nie przyjmują fałszu. Jest naturalna. Wydaje mi się, że rozwijam się jako muzyk i jako autorka. A także jako wokalistka. Na szczęście coraz mniej o tym myślę. Najważniejsza jest dla mnie naturalność – mówi.

To właśnie ta jej zaleta wzbudziła zainteresowanie uznanego reżysera filmowego Wong Kar-Waia. Kiedy zaproponował artystce współpracę przy nowym filmie, była przekonana, że chodzi o muzykę. Myliła się. Chodziło o rolę. Spanikowana nie chciała się zgodzić, zasłaniając się zupełnym brakiem doświadczenia. „To nic nie szkodzi” – odpowiedział reżyser. – Jesteś naturalna i to mi się w tobie podoba”.

Film, w którym Norah Jones wystąpiła obok Jude’a Lawa, Natalie Portman i Rachel Weisz, miał tytuł „My Blueberry Nights” („Jagodowa miłość”) i nie zdobył powszechnego uznania. Chwalony przede wszystkim za piękno wizualne dał jednak pojęcie o aktorskim potencjale młodej piosenkarki i bardzo ładnie ją pokazał, zresztą zaufała reżyserowi właśnie dlatego, że jego poprzednie filmy „zostały tak pięknie nakręcone”. A na planie było ciekawiej, niż się spodziewała. Przede wszystkim Wong Kar-Wai zakazał jej brania lekcji aktorstwa. „Są ci zupełnie niepotrzebne” – wyrokował. Mogła więc robić to, co lubi najbardziej, czyli być sobą.

Największą zmianą nawet nie w stronę luksusu, lecz wygody, była w jej życiu przeprowadzka z Greenwich Village (tam napisała „Come Away with Me” w „mieszkaniu o rozmiarach szafy”) do przestronnego apartamentu na Manhattanie. Ostatnio wróciła do prowadzenia samochodu: Samochód nie jest w Nowym Jorku potrzebny, ale nie chcę zapomnieć, jak się go prowadzi. Najgorsze, że jeżdżę jak starsza pani, a wszyscy na Manhattanie cały czas gnają. Częściej też występuję z gitarą. Dziewczyna przy fortepianie to nadal aktualny wizerunek. Jedno nie wyklucza drugiego. Ale zawsze ma instrument, bo inaczej nie wie, co zrobić na scenie z rękami.

Niezmiennie natomiast pisze smutne piosenki. Smutne jest piękne i nigdzie chyba nie widać tego lepiej niż w muzyce. Ale to nie znaczy, że jestem melancholiczką. Mam na to zbyt wiele energii. A więc smutne piosenki, wesoła dziewczyna? Tak! – dopiero teraz wybucha śmiechem: Lepiej tak, niż gdyby miało być odwrotnie.

Norah Jones - (ur. w 1979 r.) nieślubna córka Raviego Shankara. Jej debiutancki album „Come Away with Me” (2002) stał się fonograficzną sensacją i przyniósł jej sławę. Piosenkarka i autorka. Stała się światową gwiazdą smooth jazzu; w muzyce łączy folk, country i jazz. W 2007 roku zadebiutowała jako aktorka w filmie „Jagodowa miłość”.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)