Sztuka chwytania dnia. "Chcemy sprawić, aby drobne rytuały zastąpiły rutynę"

Sztuka chwytania dnia. "Chcemy sprawić, aby drobne rytuały zastąpiły rutynę"

Źródło zdjęć: © materiały partnera
18.08.2023 14:03, aktualizacja: 18.08.2023 16:54

Marka Rituals jest obecna na rynku od 22 lat. Przesłanie Rituals zawiera się w trosce o to, by celebrować każdy dzień i cieszyć się z małych przyjemności. Marka wychodzi też naprzeciw ekologii – to jedna z niewielu firm posiadających certyfikat B CorporationTM, który potwierdza, że firma stawia na przyszłościowe rozwiązania, dbając o środowisko naturalne.

Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Jaki jest pana przepis na udane życie?

Raymond Cloosterman, założyciel marki Rituals: Och, zaczynamy od trudnych pytań! (śmiech). Dla mnie jest to życie spędzone wśród ludzi, których kocham. Gdy odchodzisz, to właśnie bliscy pozostają z tobą do końca. Dlatego bardzo ważne jest, aby budować relacje, zadbać o nawiązanie prawdziwych przyjaźni, tworzyć wspólne historie. Kiedyś przeczytałem, że w życiu nie chodzi o gromadzenie pieniędzy, a o kolekcjonowanie wspomnień. To bardzo piękna myśl.

Raymond Cloosterman, założyciel marki Rituals
Raymond Cloosterman, założyciel marki Rituals© materiały partnera

Skoro jesteśmy przy wspomnieniach – marka Rituals czerpie inspiracje ze starożytnych tradycji Azji. Dlaczego obrano właśnie ten kierunek?

Kiedy zaczynałem tworzyć Rituals, miałem wizje zbudowania marki kosmetycznej, które pozwolą na podarowanie klientom luksusowego doświadczenia w przystępnej cenie. Nie chciałem jednak zaczynać tworzenia produktów od etapu laboratorium. Najważniejsza była dla mnie filozofia, która będzie przyświecać temu projektowi i stanie się znakiem rozpoznawczym marki.

Jestem wielkim fanem Azji – wiele podróżuję i zdecydowanie mogę powiedzieć, że jest to moja ulubiona część świata. Przede wszystkim ze względu na bogatą kulturę pełną rytuałów, które opierają się na szacunku dla przeszłości i jednoczesnym patrzeniu w przyszłość. To właśnie tam znalazłem historie, które chciałem połączyć z produktami.

Poszukiwanie inspiracji zaprowadziło mnie do Indii, gdzie wciąż ważne jest holistyczne podejście do życia, znane nam jako ajurweda. To wywarło na mnie duże wrażenie i zdecydowałem, by tworzyć produkty Rituals na bazie naturalnych składników. Posiadając już pewną wiedzę, udałem się do perfumiarza z prośbą, by na podstawie tych składników stworzył coś wyjątkowego. Tak rozpoczęła się historia marki Rituals.

Od tego czasu minęło ponad 20 lat. Czy pana wizja wciąż jest taka sama jak na początku?

Tak, choć nie można powiedzieć, że przez ten czas nic się nie zmieniło. Mówiąc nieco metaforycznie, wciąż naszym głównym celem jest przekształcanie codziennych czynności w chwile, które mają znaczenie. I tu zachodzi pewien paradoks. Budowanie takiej marki wiąże się z produkcją opakowań, tworzeniem nowych zapachów, kolejnych pięknych elementów i designu. Z kolei zrównoważony rozwój, który jest dla nas równie ważny, polega głównie na ograniczaniu produkcji. Kilka lat temu powiedzieliśmy sobie, że chcemy pokazać, że te dwie kwestie można ze sobą połączyć.

…i w 2022 roku Rituals zyskał certyfikację BCorp. Co to znaczyło dla marki, a co dla pana?

Dla mnie było to jedno z najważniejszych wydarzeń w ciągu ostatnich 10 lat – zarówno prywatnie jak i zawodowo. Jestem już starszy, mam troje dzieci i przez te wszystkie lata stałem się zdecydowanie bardziej świadomy tego, ile błędów my, ludzie, popełniliśmy w kwestii dbania o środowisko. Jednym z celów, jakie postawiliśmy sobie w Rituals, było, aby chociaż w pewien sposób to nadrobić. Dlatego tak ważnym momentem było uzyskanie certyfikacji B Corp – to znaczy, że zmierzamy w dobrym kierunku.

Uważam, że bardzo ważne jest, aby tworząc brand patrzeć w przyszłość – jednak nie tylko z perspektywy własnej marki, ale także z myślą o tym, jaką rolę odgrywa ona w społeczeństwie. Zdajemy sobie sprawę, że przyszłość naszej planety jest ogromnym zmartwieniem nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla młodszych pokoleń. Jeśli marka kosmetyczna nie dostrzega tego problemu i nie stara się robić wszystkiego, aby go rozwiązać, to nie jest wiele warta. Musi liczyć się z tym, że dorastające pokolenia konsumentów widzą to i z pewnością będą o tym pamiętać, dokonując swoich codziennych wyborów. Tak to wygląda z biznesowej perspektywy.

A jak to wygląda w praktyce?

Mówiąc w skrócie – staramy się z każdym dniem stawać się lepsi. A konkretnie stopniowo ulepszamy nasze formuły i dbamy o to, aby składniki produktów w co najmniej 90 procentach były pochodzenia naturalnego. Tam, gdzie to było możliwe, stworzyliśmy wymienne wkłady do poszczególnych artykułów, a każdy z nich można poddać recyklingowi. Jednak na tym się nie zatrzymujemy i wciąż staramy się szukać kolejnych praktycznych rozwiązań. Uważam, że pod tym względem prześcigamy innych producentów z branży beauty.

Kolejnym ważnym aspektem, oprócz wprowadzania innowacyjnych rozwiązań, jest to, że jako marka angażujemy się wspierając wiele organizacji pozarządowych. Współpracujemy z kilkoma fundacjami, których celem jest m.in. dbanie o dobrostan psychiczny. Pomagamy też wspaniałej fundacji znajdującej się w Indiach – Tiny Miracles. Jedną z rzeczy, które sprawiają, że fundacja ta jest wyjątkowa, jest to, że ma holistyczne podejście do dawania tym, którzy mają mniej szczęścia, narzędzi potrzebnych do wyrwania się z cyklu ubóstwa. Dosłownie zabiera matki z dziećmi z ulicy, oferując im schronienie w domach. Kształci je, a potem, co najważniejsze, tworzy i daje miejsca pracy, aby rodziny stanęły na nogi, stając się niezależne i samowystarczalne. Fantastycznie być częścią tego projektu.

Wspomniał pan o innowacyjności – czy któraś była szczególnie przełomowa dla marki?

Jeśli popatrzymy 20 lat wstecz, największą innowacją są nasze kultowe pianki pod prysznic – żel pod wpływem wody zamienia się w aksamitną piankę. To był przełomowy produkt, który niejako zmienił rytuał kąpieli pod prysznicem. Kolejnym przełomem były patyczki zapachowe – wprowadziliśmy je jako jedna z pierwszych marek w Europie.

© materiały partnera

Jedną z rzeczy, z których jestem szczególnie dumny, jest kolekcja The Ritual of Namaste, zawierająca 98 procent składników pochodzenia naturalnego. No i to piękne opakowanie, przypominające marmurowy słoiczek. Wieczko wykonane jest z drewna, a w środku, gdy naciśniesz w odpowiednim miejscu, wyskakuje wymienny zbiornik, który po zużyciu jest poddawany recyklingowi. Gdy produkt się skończy, wyjmujesz tę część i kupujesz kolejny wkład, który jest też o 10-15 procent tańszy od całego nowego pojemnika. To świetny przykład luksusowego, a zarazem ekologicznego produktu.

20 lat – to naprawdę długa historia! Rituals jest pierwszą marką, która wprowadziła na rynek zarówno kosmetyki do pielęgnacji ciała, jak i produkty domowe. Skąd pomysł na takie połączenie?

Moim marzeniem było wtedy stworzenie globalnej marki beauty z innowacyjną perspektywą. Od samego początku kierujemy się kilkoma głównymi zasadami, a nasza filozofia traktuje o tym, by zmienić codzienną rutynę w drobne rytuały. Wiele osób często zapomina, by cieszyć się z drobiazgów, doceniać każdą chwilę. My o tym przypominamy.

Pragniemy, aby dzięki naszym produktom każdy mógł stworzyć swoją unikatową przestrzeń. Sprawić, by dom stał się azylem, miejscem do wypoczynku. W obecnych czasach wszyscy jesteśmy poddawani praktycznie nieustającej presji. Życie w ciągłym biegu powoduje, że gdy chcemy na chwilę się zatrzymać, uciec od obowiązków, mamy ku temu dwie w zasadzie bezpieczne przestrzenie: siebie samych i nasze domy. To otworzyło mi oczy. Zdałem sobie sprawę, że nie ma na rynku firmy z branży beauty, która podjęłaby się zagospodarowania obu tych obszarów. Są takie, które zajmują się wyłącznie produktami self-care oraz te skupiające się na wnętrzach.

Kiedy połączysz te dwie kategorie, zadbanie o siebie nabierze innego wymiaru. Dzięki takim produktom jak m.in. świece zapachowe, kremy do ciała, żele pod prysznic, które łączy linia zapachowa, każdy może stworzyć, i to w zaciszu własnego domu, wyjątkowy rytuał pielęgnacyjny.

Dlaczego dbanie o siebie powinno być formą rytuału?

To trudne pytanie, ale postaram się odpowiedzieć na nie ze swojej perspektywy. Nasz czas na tej planecie jest ograniczony i tylko od nas zależy, czy będzie on wartościowy. Powinniśmy dbać o rodzinę, przyjaciół, ale też upewnić się, że tworzymy środowisko, które przyczynia się do tego, że jesteśmy szczęśliwi. Dla mnie częścią tego wszystkiego jest dbanie o siebie.

Self-care to nie tylko troska o zdrowie, lecz także o to, w jaki sposób spędzamy czas, czym się otaczamy. Kocham tworzyć piękne, stylowe przedmioty. Kiedy na nie patrzysz, korzystasz z nich, jest to forma przyjemności. To wszystko nadaje życiu większej pasji. Dzięki temu kreujemy pewne doświadczenie, a życie zyskuje dodatkowy wymiar. Oddajemy się małym rytuałom, a proste czynności wykonujemy bardziej świadomie. Dotyczy to np. porannej pielęgnacji twarzy, kąpieli czy makijażu – podchodzimy do nich z większą uważnością. To wszystko sprawia, że czujemy się lepiej, zyskujemy pewność siebie, a dzięki temu z większą łatwością podchodzimy do codziennych obowiązków. Naprawdę sam w to wierzę i osobiście również pielęgnuję własne rytuały. Przykładowo każdy dzień zaczynam od zimnego prysznica. Wymaga to trochę odwagi, ale świetnie pobudza zarówno ciało, jak i umysł.

W jaki sposób w ciągu ostatnich lat zmieniło się to, jak postrzegamy self-care?

W ostatnim czasie self-care stał się niezaprzeczalnie trendem. Wydaje mi się, że został on bardzo wzmocniony przez pandemię COVID-19. Nagle znaleźliśmy się sami w domach, a świat wywrócił się do góry nogami. Zaczęliśmy zwracać większą uwagę na dobre samopoczucie. Zadziałały też media społecznościowe, poprzez które możemy wymieniać się wskazówkami i pomysłami, w jaki sposób można troszczyć się o siebie. Wciąż jednak wiele osób mierzy się z problemami natury psychologicznej, co również ma wpływ na to, jak będzie zmieniać się potrzeba rozwoju self-care.

Jedną z największych ambicji Rituals jest stać się wiodącym graczem w wellbeingu. W naszej ofercie znajduje się aplikacja, zawierająca lekcje oddychania, medytacji oraz jogi – My Rituals. W Amsterdamie stworzyliśmy wyjątkowe miejsce, the House of Rituals, gdzie górne piętro zajmuje specjalnie zaprojektowana przestrzeń "mind SPA". Można tam skorzystać z wielu ciekawych zabiegów, w tym z tzw. masażu dla mózgu. To wyjątkowe doświadczenie rozpoczyna 15-minutowa medytacja oddechowa. Dzięki specjalnie skomponowanej muzyce oraz wibracjach krzesła, w mózgu wytwarzane są fale theta. 30 minut spędzone w tej specjalnej kapsule jest równoważne trzem godzinom głębokiego snu. To nasze pierwsze kroki w stronę wellbeingu; odkrywanie zalet technik oddechowych, medytacji, zdrowego snu.

Rituals ma wiele oryginalnych kolekcji. Któraś z nich jest szczególnie ważna dla pana? Czy którąś z nich szczególnie cenią konsumentki?

Moją ulubioną wciąż jest kolekcja The Ritual of Hammam, która trafiła na rynek jako jedna z pierwszych 20 lat temu. Lubię ten zapach i jego funkcjonalność, a także wszystkie produkty z tej linii, m.in. chłodzący peeling do ciała i piankę pod prysznic w żelu. Z kolei najlepiej sprzedającym się ulubieńcem klientów jest kolekcja The Ritual of Sakura. W składnikach produktów tej kolekcji znajdziemy mleko ryżowe i kwiat wiśni, o bardzo subtelnym zapachu.

kolekcja The Ritual of Sakura
kolekcja The Ritual of Sakura© materiały partnera

A jakim typem konsumenta, pana zdaniem, jest współczesna kobieta?

Myślę, że nowoczesne kobiety patrzą przede wszystkim na skuteczność artykułów, zwracają dużą uwagę na stosunek jakości do ceny. To jest wymiar funkcjonalny, ale istnieje też ten emocjonalny. Pragną produktów, które przyniosą im poczucie szczęścia, sprawią, że poczują w sobie większą pasję. Choć nie zauważamy tego jeszcze na polskim rynku, w innych częściach świata widzimy, że kobiety szukają także luksusowych produktów beauty, które zostały wykonane w sposób przyjazny dla środowiska. W ciągu kilku ostatnich lat kwestia zrównoważonej produkcji stała się niezwykle ważna. Firmy kosmetyczne powinny poświęcać na to zagadnienie dużo więcej czasu i uwagi.

Źródło artykułu:Materiał Partnera