Szturm na siłownie. Pracownicy narzekają na "świeżaków"

- Panie przychodzą w pełnym makijażu, nie zmywają go do ćwiczeń. Zostawiają plamy po pudrze na matach. Najgorsze odbywa się w szatniach – opowiada Katarzyna, recepcjonistka w klubie fitness. - Śmierdzi potem, wszędzie walają się śmieci. Ludzie notorycznie załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne pod prysznicami – dodaje. Kluby fitness w styczniu przeżywają prawdziwe oblężenie.

W styczniu siłownie przeżywają oblężenie; fotografia ilustracyjna
W styczniu siłownie przeżywają oblężenie; fotografia ilustracyjna
Źródło zdjęć: © East News
Marta Kosakowska

11.01.2023 | aktual.: 11.01.2023 18:29

- Sporo już widziałam. W styczniu zawsze jest to samo – opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Katarzyna, która od kilku lat pracuje jako recepcjonistka w niewielkim klubie fitness. - Na początku stycznia telefony się urywają, listy na zajęcia zapełniają się w okamgnieniu. Pojawiają się nowe osoby, zwykle w nowych, markowych ciuchach i z gadżetami do ćwiczeń. Panie zwykle przychodzą małymi grupkami, panowie – sami – opowiada. - Po tylu latach pracy na pierwszy rzut oka potrafię już ocenić, kto zostanie, a kto się wykruszy po kilku tygodniach. Widać, że wielu przychodzi tylko "dla lansu", bo tak robią wszyscy, lub pod wpływem presji otoczenia – relacjonuje.

Jej słowa potwierdza Hanna, która od kilkunastu lat pracuje jako instruktorka fitness. - Co roku w styczniu jest to samo: nawał nowych ludzi. Widać, że postanowienia noworoczne wchodzą w życie. Ludzie zapisują się hurtem na wszystkie możliwe zajęcia, często nie czytając wcześniej, na czym polegają oraz jaki jest ich poziom zaawansowania. Wszystkie miejsca znikają w moment, razem z listą rezerwowych. Także zapał jest! - śmieje się. - Styczniowe zatrzęsienie widać nie tylko na siłowni, ale już przed nią. Brakuje miejsc parkingowych przed budynkiem, w szatniach jest mnóstwo osób.

Dla instruktorów to mnóstwo dodatkowej pracy, bo nowo przybyłym ćwiczącym trzeba poświecić więcej uwagi. Trzeba ich też edukować na temat techniki i poprawności wykonywania ćwiczeń, żeby uchronić przed kontuzjami, ale też zatrzymać nowych jak najdłużej, co nie jest łatwe.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Obraz siłowni w styczniu to pole po bitwie"

Rekomendacje Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dotyczące zalecanej dawki podejmowanej aktywności fizycznej, która pozytywnie wpływa na zdrowie to: umiarkowana aktywność - minimum 150 minut tygodniowo lub intensywna - minimum 75 minut tygodniowo, albo też ekwiwalent kombinacji wysiłków umiarkowanych i intensywnych. Z badań przeprowadzonych przez Ministerstwo Sportu i Turystyki w 2021 roku odsetek Polaków w wieku 15-69 lat, którzy spełniają normy WHO dotyczące poziomu aktywności fizycznej w czasie wolnym (nie uwzględniając spacerowania), wynosi 33,1 proc.

Motywacja, by więcej się ruszać, zwykle przychodzi wraz z nowym rokiem. Najbardziej oczywistym wyborem okazuje się kupienie karnetu do klubu fitness lub na siłownię. Pracownicy placówek rekreacyjnych co roku obserwują to samo. - Widać, które osoby to "świeżaki", które przychodzą na fali postanowień noworocznych – opowiada Ewelina (imię zmienione), trenerka siłowni w niewielkim mieście. - Te osoby chciałyby ćwiczyć, ale nie za bardzo wiedzą jak. Zwykle okupują maszyny do treningu cardio, bo słyszały, że "ponoć spala tłuszcz szybciej" - mówi.

Podobne doświadczenia ma Malwina Dmowska, trenerka personalna, psycholożka, założycielka firmy MIND YOUR BODY. - Rzeczywiście w styczniu na siłowniach trwa festiwal noworocznego folkloru. Z perspektywy trenera, który pracuje przez cały rok i ma swoich stałych klientów, styczeń to zmora. Nie można przeprowadzić sensownego treningu, panuje chaos, jest tłoczno, tworzą się kolejki do sprzętów, nie brakuje też przepełnionych koszy na śmieci i walających się butelek po napojach - mówi. - Obraz siłowni w styczniu wygląda jak pole po bitwie. Między innymi z tego powodu bardzo cieszymy się, że od kilku lat prowadzimy treningi jedynie we własnych studiach treningowych – dodaje.

- W styczniu w internecie jest wysyp zabawnych filmików, na których widać, jak "świeżaki" ćwiczą na maszynach niezgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem – opowiada Dmowska. - Na przykład na maszynie typu pulley przeznaczonej do wzmacniania pleców, próbują trenować mięsień brzuchaty łydki. Takie przykłady można mnożyć. Stali bywalcy siłowni mają wtedy niezłe pole do popisu w zakresie żartów i złośliwych komentarzy. W dobrych klubach fitness pełniący dyżur trener ratuje przed tym nieszczęśników.

Koniec stycznia, koniec zapału

Część z nowych osób odpada już pod koniec stycznia. - W czwartym tygodniu nowego roku zapał zdecydowanie słabnie. Kończy się zryw noworoczny – twierdzi Malwina Dmowska. - To przeczy temu, że nawyk wyrabia się w 21 dni. Ktoś, kto wytrwał w ćwiczeniach trzy tygodnie, teoretycznie powinien już zostać i kontynuować przygodę z aktywnością fizyczną, zazwyczaj jednak tak się nie dzieje. Powodem może być to, że ćwiczący oczekują szybkich efektów, których nie widzą. Albo co gorsza, nabawiają się kontuzji. Wtedy ciąg nawykowy zostaje przerwany, bo spada motywacja lub zdrowie odmawia posłuszeństwa - mówi założycielka firmy MIND YOUR BODY.

- W lutym zwykle większość nowych osób się wykrusza i wszystko jest już po staremu – potwierdza jej słowa Ewelina. Jak wskazuje wielu trenerów, to właśnie wtedy najlepiej zacząć ćwiczyć. Trenerka zachęca, by zamiast pracować nad krótkoterminową "formą do lata", skupić się na budowaniu kondycji na lata. - Warto przeczekać ten styczniowy boom, zacząć od lutego lub marca. Ważne, aby pomyśleć o tym, na czym nam naprawdę zależy i czego potrzebuje nasze ciało. Bo może ważniejsze od sześciopaka i dużych pośladków, czy bicepsów okaże się to, żeby nie bolał nas kręgosłup? - pyta Malwina Dmowska.

Gorsze niż brak zapału? Brak higieny

- Ale brak zapału to nie wszystko, z czym musimy się mierzyć jako pracownicy siłowni. Znacznie gorszy jest brak higieny – twierdzi Katarzyna. - Panie przychodzą od razu po pracy, w pełnym makijażu i nie zmywają go do ćwiczeń. Gdy się pocą, makijaż im spływa. Zostawiają plamy po pudrze lub szmince na matach, przyrządach. Ale to jeszcze nic. Najgorsze rozgrywa się w szatniach – przekonuje recepcjonistka.

- Po całym dniu śmierdzi potem, wszędzie walają się śmieci. Ludzie notorycznie załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne pod prysznicami. To jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, bo w łazience są toalety. Za każdym razem, kiedy te osoby wchodzą do klubu, zastanawiam się, kto z nich to robi. Przychodzą elegancko ubrani, a później okazuje się, że to brudasy. W styczniu, gdy jest najwięcej nowych klientów, jest najgorzej.

- Bywa, że nowi klienci obwieszają się gadżetami. Widać, że mają nowe ubrania, za to rzadko mają ze sobą ręcznik do wytarcia potu – opowiada Ewelina. - Kiedy schodzą z bieżni, wszystko się klei. Później, tacy spoceni, idą do stanowiska z ciężarami, którego również po sobie nie sprzątają. Nie wycierają potu, nie przecierają płynem do dezynfekcji. Tam też wszystko się klei - dodaje.

- Inny aspekt jest taki, że ludzie nie dbają o higienę, więc na siłowni często unosi się odór potu. Przodują w tym niestety nastolatki płci męskiej. Czasem, kiedy wchodzę na siłownię wypełnioną młodymi chłopcami, smród jest taki, że aż szczypie w oczy – twierdzi. - I niby wszyscy wiedzą, jak zadbać o higienę. Ale jak zwracasz uwagę, by się myli też przed przyjściem na siłownię, bo po prostu nie pachnie przyjemnie, to mają gromy w oczach - mówi trenerka.

Brak higieny na siłowni może przynieść nie tylko konsekwencje towarzyskie, ale też zdrowotne. - Temperatura i wilgotność panujące na siłowni, wynikające z aktywności ćwiczących (pocenie, wydzielanie większej ilości ciepła w czasie wysiłku) mogą sprzyjać rozwojowi bakterii oraz grzybów na sprzętach, jakich używamy - tłumaczy dr Agnieszka Barchnicka.

- Stąd prosta droga np. do zakażeń skóry u zdrowych osób bądź zakażeń bakteryjnych u osób z osłabioną odpornością (np. w trakcie lub po infekcji wirusowej, lub z innych przyczyn). Aby zminimalizować to ryzyko, trzeba pamiętać o dezynfekcji sprzętu, którego używamy (maszyny, bieżnie, ciężarki itp.). W klubach powinny być dostępne środki odkażające do dezynfekcji rąk oraz do odkażania sprzętu, pomieszczenia powinny być wietrzone lub optymalnie – klimatyzowane – radzi lekarka.

Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)