Blisko ludziTa kobieta to twarz reżimu. Kim jest Ri Chun Hi?

Ta kobieta to twarz reżimu. Kim jest Ri Chun Hi?

Gdy 6 stycznia Korea Północna przeprowadziła test bomby wodorowej, oczy całego świata skierowały się na tę jedną dziennikarkę. Zachodnie media mówią o niej jako o jednej z najważniejszych twarzy północnokoreańskiego reżimu.

Magdalena Drozdek

08.01.2016 | aktual.: 08.01.2016 16:54

Gdy 6 stycznia Korea Północna przeprowadziła test bomby wodorowej, oczy całego świata skierowały się na tę jedną dziennikarkę. Zachodnie media mówią o niej jako o jednej z najważniejszych twarzy północnokoreańskiego reżimu. Jej teatralny głos to od lat tajna broń Kimów. Kim jest Ri Chun Hi i dlaczego jest tak ważna dla przywódców Korei Północnej?

Studio telewizji KCTV w Pjongjang było świadkiem wszystkich przełomowych momentów w historii Korei. Ri Chun Hi ubrana w tradycyjne, różowe chima jeogori zakomunikowała światu swoim teatralnym głosem, że Korea Północna przeprowadziła testy bomby wodorowej. Z pasją, dumą i przekonaniem mówiła o tym, że dzięki temu wydarzeniu „świat spojrzy na ich silny kraj”.

Ri Chun Hi to żywa historia koreańskiego dziennikarstwa. Urodziła się w 1943 roku, w biednej rodzinie robotników. Rząd od zawsze doceniał wszystkich tych, którzy doświadczyli skrajnego ubóstwa. Dla nich to znak, że dana osoba będzie lojalna. Nigdy nie skończyła dziennikarstwa. Studiowała za to sztuki teatralne na Uniwersytecie w Pjongjangu. Jej zapał do pracy został zauważony przez pracowników KCTV. Tak zaczął się nowy rozdział w jej życiu.

W telewizji zaczęła pracować w 1971 roku, szefem prezenterów została trzy lata później. Wskazówek udzielał jej podobno sam Kim Ir Sen. Koreański miesięcznik „Chosun” pisał przed laty, że przywódca „okazał jej ciepło i zaufanie”. Z biegiem lat jej pozycja rosła w siłę. Przez 40 lat dostarczała Koreańczykom najważniejsze informacje, do każdej wiadomości dobierając odpowiedni ton. Potrafiła być ciepła i spokojna, gdy mówiła o stosunkach z Chinami, w innym wypadku agresywna. Dla świata jest symbolem dyktatury i północnokoreańskiej agresji, dla mieszkańców godnym zaufania rzecznikiem partii.

- Za każdym razem, gdy czyta wiadomości, widzowie są poruszeni. Kiedy Ri ogłasza kluczowe raporty i oświadczenia, wrogowie trzęsą się ze strachu – pisały koreańskie media.

Żywa legenda

Ri Chun Hi wprowadzała Koreańczyków w najważniejsze momenty historii kraju. Takimi były śmierć Kim Ir Sena w 1994 roku, a później jego syna, Kim Dzong Ila w 2011 roku. Za każdym razem wybuchała histerycznym płaczem na wizji. Śmierć przywódców wstrząsnęła całym społeczeństwem, które wychowało się w przekonaniu, że obaj Kimowie są bóstwami. Jej łzy na ekranie miały utwierdzać Koreańczyków w przekonaniu, że zdarzyła się prawdziwa tragedia.

Za 40 lat pracy w mediach była wielokrotnie nagradzana najważniejszymi odznaczeniami państwowymi. Reżim ogłosił ją nawet „bohaterką narodu”.

Rok po śmierci Kim Dzong Ila ogłosiła, że przechodzi na emeryturę. Z mediów nie zrezygnowała całkowicie. Odsunęła się za kulisy, gdzie wciąż szkoli nowe pokolenie dziennikarzy. W jedynym z wywiadów przyznała, że jest mnóstwo młodych i pięknych prezenterek, które powinny ją wreszcie zastąpić. Czasem mówi się, że jest tajną bronią rządu. Wraca przed kamerę w kluczowych momentach, gdzie nawet głos prowadzącego ma znaczenie. A Ri Chun Hi wciąż nie ma sobie równych. Wygląda na to, że Kim Dzong Un nie jest gotowy zrezygnować z ulubienicy swoich poprzedników.

- To klasyczna propaganda. Reżim opowiada ludziom pewną bajkę, a ona ją symbolizuje. Jest przykładem „prawdziwego Koreańczyka”. Nosi tradycyjne stroje, jest przecież kobietą, a te najczęściej przypisuje się do gospodarstw domowych. Mimo wszystko wciąż cieszy się szacunkiem i władzą – dodaje David Kang, dyrektor USC Korean Studies Institute.

- Gdyby coś jej się stało, Koreańczycy nie wiedzieliby, co ze sobą robić – przyznaje jeden z ekspertów ds. Korei Północnej.

Lukratywna współpraca

Odznaczenia państwowe to nie jedyny przywilej dziennikarki. Wielu pracowników tamtejszych mediów było zwalnianych z błahych powodów, „reedukowanych”, ale nigdy nie ona. Ci, którzy nie identyfikowali się z linią partyjną, byli wysyłani do obozów pracy. – Jest blisko z północnokoreańską machiną propagandową. To, że wciąż pojawia się na ekranach to też próba pokazania, że reżim ma się dobrze – komentuje Martyn Williams z North Korea Tech.

Ten, kto działa na rzecz reżimu, może w Korei Północnej liczyć na sowite wynagrodzenia. Nie inaczej jest w jej przypadku. 72-letnia dziennikarka za współpracę z rządem dostała już luksusowy dom i samochód. Ma dostęp do rozrywek dla elity, mody z najwyższej półki, wszystkiego tego, co jest nieosiągalne dla przeciętnego Koreańczyka.

md/ WP Kobieta

Zobacz także
Komentarze (72)