- Po kilku sekundach od otwarcia okna drzwiczki się blokują i nikt nie może ich już otworzyć od strony ulicy. Ten mechanizm ma zabezpieczać przed ewentualnym wyjęciem dziecka z okna przez kogoś postronnego. Jeśli ktoś znajdzie się w środku, to nie może z niego wyjść, dopóki ja nie odblokuję alarmu. Ludzie są wtedy bardzo zdziwieni - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską siostra Macieja Miozga ze zgromadzenia sióstr boromeuszek, która pracuje we wrocławskim oknie życia przy ul. Rydygiera 22-28.