Różczka wzruszająco o porzuconych dzieciach. Zaskakujące wyznanie aktorki
Magdalena Różczka unika blasku fleszy i wynurzeń na łamach prasy. Bardzo chroni swoją prywatność. W rozmowie z "Urodą Życia" skupia się na otwockim ośrodku preadopcyjnym, gdzie jest wolontariuszką.
10.08.2017 | aktual.: 10.08.2017 17:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Prasa brukowa nie dała mi żyć, tworzyli telenowelę niemającą nic wspólnego z moim życiem, a raniącą mnie i moich bliskich – przyznaje na początku wywiadu aktorka. W sieci nie brakowało więc plotek o jej prywatnych sprawach. Była żoną operatora Michała Marca, jakiś czas temu para się rozwiodła - na sądowych korytarzach po piętach deptali jej paparazzi. Potem szukali sposobu, by sfotografować ją z obecnym partnerem Janem Holoubkiem. Jednak to, na czym chce się skupić najbardziej to działalność charytatywna. Opowiada o Interwencyjnym Ośrodku Preadopcyjnym w Otwocku. Jak zaczęła się jej współpraca z placówką?
- To się odbyło zupełnie prozaicznie. Miałam dziecięce łóżeczko do oddania i akurat nikt nie był zainteresowany. Niania, która u mnie pracowała, powiedziała mi, że jest takie miejsce w Otwocku, gdzie przydaje się wszystko, więc zrobiłam wielką paczkę (…) – opowiada o początkach współpracy. Sam ośrodek nazywa "najpiękniejszym miejscem, jakie w życiu zobaczyła". Kto by pomyślał? – Po brzegi jest wypełnione miłością, dobrą energią, zapachem niemowląt, spokojem i dobrocią – wyjaśnia Różczka.
Z wywiadu dowiadujemy się, że aktorka stara się bywać w Otwocku jak najczęściej. – Jeżdżę raz na jakiś czas, na pół dnia – mówi. Te regularne odwiedziny zainspirowały ją do napisania scenariusza filmu. Wkrótce jego wyprodukowaniem zajmie się stacja TVN, a Różczka zagra w nim główną rolę, dyrektorki ośrodka. A na pytanie, czy sama chciałaby adoptować dziecko, widząc pragnące ciepła maluchy, odpowiada: - Czuję, że strasznie bym chciała. Podziwiam osoby, które to zrobiły. Zobaczę.