Tajny agent w klasie. Nauczyciele wprowadzają kontrowersyjną metodę

Jeśli uczniowie dokazują na lekcji, nauczyciel losuje tzw. tajnego agenta i dzięki temu cała klasa ucisza się nawzajem, żeby zdobyć na koniec dobrą ocenę. Opinie nauczycieli są podzielone, a niektórzy z nich uważają, że to metoda rodem z XIX wieku.

Uczniowie stęsknili się za swoim towarzystwem
Uczniowie stęsknili się za swoim towarzystwem
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach

09.09.2020 15:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Powrót do nauki stacjonarnej jest wyzwaniem dla nauczycieli nie tylko pod względem reżimu sanitarnego. Po kilku miesiącach izolacji uczniowie mają problemy z koncentracją w klasie oraz łakną swojego towarzystwa i zamiast skupiać się na przerabianym materiale, wolą plotkować lub dokazywać.

Tajny agent coraz popularniejszą metodą dyscyplinowania uczniów

Nauczyciele skarżą się, że nie są w stanie zapanować nad rozemocjonowaną klasą, a niektórzy zaczynają tęsknić za nauczaniem online, gdzie można było, chociażby wyłączyć mikrofon osobie, która przeszkadzała. "Jestem na etapie szoku, bo klasa, która była w zeszłym roku megagrzeczna, spokojna, zaangażowana, ambitna i pracująca, w tym roku jest zupełnie inna. Jakby ktoś mi podmienił ich na złego brata bliźniaka. Niby te same dzieci, a praca z nimi to mordęga" – żali się w mediach społecznościowych jedna z nauczycielek.

Upominanie i proszenie o ciszę nie zawsze się sprawdza, dlatego w ostatnich dniach coraz popularniejsza staje się metoda "tajny agent". Zasady są proste. Nauczyciel na początku lekcji losuje karteczkę z nazwiskiem jednego z uczniów i nie zdradza, na kogo trafiło. Później przez całą lekcję obserwuje zachowanie tzw. tajnego agenta i jeśli pod koniec zajęć stwierdzi, że zachowywał się dobrze, to wpisuje całej klasie dobre oceny lub plusy.

Dzięki temu, że uczniowie nie wiedzą, czyje nazwisko było na wylosowanej karteczce, to wzajemnie się uciszają i kontrolują. "Zabawa spotkała się z wielkim entuzjazmem wśród uczniów, którzy naprawdę starali się, by wypaść jak najlepiej, a ja mogłam poprowadzić lekcję bez większego wysiłku. Polecam agenta od porządku w klasie" – zachwala inna nauczycielka.

Natomiast historyk Radosław Grzelak, który pracuje w jednej ze szkół na Lubelszczyźnie, nie pochwala nagradzania uczniów tylko za to, że potrafili wysiedzieć w ciszy. – Po pierwsze, oficjalnie nauczyciele nie mogą wystawiać ocen za zachowanie, tylko ewentualnie uwagi i ocenę proponowaną z zachowania na semestr czy koniec roku. Po drugie, to jest tak, jakby ktoś nie zrobił pracy domowej, ale tłumaczył się, że złą ocenę może dostać tylko za zrobienie jej źle, a nie jej brak – wyjaśnia. – Moim zdaniem za coś, co powinno być standardem, czyli dobre zachowanie, można co najwyżej klasę pochwalić – dopowiada.

Zupełnie inne zdanie ma Anna Równy, nauczycielka, która jest jednocześnie konsultantką w ośrodku doskonalenia nauczycieli. Jej zdaniem zastosowanie metody nie tylko ułatwi pracę nauczycielowi, ale również będzie rozwijało w uczniach miękkie kompetencje. – Odpowiedzialność za grupę, umiejętność pracy w zespole, szacunek do pracy innych – wylicza.

A co, jeśli na koniec lekcji okazuje się, że tajny agent nie sprawował się dobrze i później klasa ma do niego o to pretensje? – Klasa jako grupa powinna wyciągnąć z tego wnioski i przygotować plan działania na przyszłość. To uczy odpowiedzialności i dojrzałości emocjonalnej. Oczywiście mogą temu towarzyszyć różne emocje, dlatego warto, żeby nauczyciel wcześniej omówił z nimi ewentualne sytuacje – podkreśla Anna Równy.

Metoda z XIX wieku?

Poprosiliśmy o komentarz Pawła Lęckiego, popularnego w sieci polonistę. Nauczyciel od razu przyznaje, że jest sceptycznie nastawiony wobec grania z uczniami w "tajnego agenta". – Nie jest to metoda wychowawcza oparta na relacji i zaufaniu, w miarę dojrzałej umowie społecznej, ale jest to po prostu tresura. Zachowujesz się dobrze, więc dostaniesz nagrodę. Jak piesek. Dla mnie wszystkie metody, które dzieci traktują jak dzieci, a nie równorzędnych partnerów edukacyjnych, przy całym zrozumieniu, że trzeba ustalać granice i je respektować, nie uczą niczego ważnego o życiu, a są po prostu kolejnym elementem XIX wieku w XXI wieku polskiej szkoły – twierdzi.

Lęcki postanowił jednak zapytać swoich uczniów o ich zdanie, żeby sprawdzić, czy może jednak to on się myli. Jego klasa zwróciła uwagę na ciekawą kwestię. – Powiedzieli, że w dłuższej perspektywie prowadzi to budowania atmosfery zagrożenia, wiecznej nieufności i może być podstawą do konfliktów klasowych – relacjonuje nam.

Psycholog dziecięcy radzi, aby nauczyciel, który zdecyduje się zagrać w "tajnego agenta", nie zdradzał nazwiska wylosowanej osoby. Niezależnie od tego, jak się zachowywała. – Dzięki temu uniknie się ewentualnych sprzeczek czy piętnowania tej osoby – wyjaśnia Justyna Święcicka w rozmowie z WP Kobieta.

Ekspertka dodatkowo zauważa, że wymaganie od uczniów, aby byli grzeczni, jest zbyt ogólne i często niesprawiedliwe. – Dla jednego dziecka dane zachowanie może być niewłaściwie, a drugie nie dostrzeże w nim nic złego. Sugeruję, żeby wcześniej spisać zasady, omówić je z uczniami i poprosić, żeby podpisali się pod listą – wyjaśnia.

Jak zapanować nad uczniami?

Nasuwa się pytanie, w jaki sposób nauczyciele mają poradzić sobie z rozemocjonowaną grupą kilkunastu, a czasem kilkudziesięciu uczniów, którzy nawet nie próbują skupić się na omawianym materiale? Radosław Grzelak, który uczy w szkole podstawowej, pochwala inną metodę dającą uczniom więcej swobody niż "tajny agent".

Sposób polega na zapisywaniu na tablicy pojedynczych liter ze słowa "test" i robieniu kartkówki, jeśli pojawi się cały wyraz na tablicy. – Uczniowie po prostu muszą czasem wykorzystać energię i sobie pogadać, to jest normalne – zwłaszcza u młodyszy dzieci. Można więc pozwolić im, żeby trzy razy się tak wyszaleli, natomiast przy czwartej literce nawet oni wiedzą, co ich będzie czekać i za wszelką cenę będą starać się zachowywać poprawnie – uważa historyk.

Jest to ulepszona wersja karnej kartkówki. – W normalnej sytuacji uczniowie wiedzą, że mogą za karę pisać kartkówkę, ale nie wiedzą, na ile jeszcze mogą sobie pozwolić, zanim nauczyciel straci cierpliwość, więc próbują swojego szczęścia. W tej metodzie zasady są jasne i przejrzyste – doprecyzowuje.

Źródło artykułu:WP Kobieta
szkołapowrót do szkołynowy rok szkolny
Komentarze (201)