GwiazdyTak się mści perfekcjonizm

Tak się mści perfekcjonizm

W ciągu ostatnich lat pozycja kobiet w biznesie znacznie się zmieniła; coraz więcej pań obejmuje kierownicze stanowiska, zakłada własne firmy i zajmuje się dużymi projektami. Z drugiej strony, badania wskazują, że coraz więcej kobiet czynnych zawodowo cierpi z powodu stresu, bólów głowy i napięcia nerwowego.

Tak się mści perfekcjonizm
Źródło zdjęć: © wp.pl

14.04.2009 | aktual.: 25.05.2010 23:13

W ciągu ostatnich lat pozycja kobiet w biznesie znacznie się zmieniła; coraz więcej pań obejmuje kierownicze stanowiska, zakłada własne firmy i zajmuje się dużymi projektami. Z drugiej strony, badania wskazują, że coraz więcej kobiet czynnych zawodowo cierpi z powodu stresu, bólów głowy i napięcia nerwowego.

Jednym z powodów jest fakt, że współczesne kobiety biorą na siebie zbyt wiele obowiązków i wszystkie chcą wykonywać w sposób perfekcyjny. Nie dość, że współczesne społeczeństwo, o patriarchalnych przecież korzeniach, wymaga od wszystkich doskonałości i najwyższego profesjonalizmu, to same feministki mówiąc kobietom, że mają być we wszystkim równie dobre jak mężczyźni, przemycają nakaz ciągłej pogoni za perfekcją. A przecież nikt nie jest doskonały we wszystkim i każdy ma prawo do wad – bez względu na płeć i światopogląd.

Skutki tego dążenia są opłakane. Osoba dążąca za wszelką cenę do doskonałości jest łatwym celem do wykorzystania. Czy to w pracy, czy w domu, branie na siebie nadmiaru obowiązków powoduje, że inni przyzwyczajają się do tego. Do tego podejmujemy się zadań szczególnie trudnych, których nikt nie chce wykonać. Wkrótce więc firma, czy rodzina, będą funkcjonować tak, że już będziemy musiały wykonywać te dodatkowe zadania, bo inaczej wszystko się posypie. To prowadzi do stresu. Czujemy, że wiele zależy od nas, że musimy wszystkiemu podołać.

W rezultacie pracujemy coraz więcej, ale za to spada nasza efektywność, co przekłada się na brak satysfakcji z pracy i kolejne frustracje. Widząc swoje mniej lub bardziej urojone niepowodzenia, coraz bardziej boimy się krytyki. Każda niepochlebna opinia nas dołuje, odbiera chęć do pracy i odwagę podejmowania ryzyka. W ostatecznym efekcie, pomimo poświęceń, tracimy sympatię otoczenia. Nie jest tajemnicą, że większość ludzi woli mieć do czynienia z ludźmi wesołymi – nawet, jeśli mają nieco niefrasobliwy stosunek do swoich obowiązków – niż ze sfrustrowanymi, toksycznymi sztywniakami, którzy obnoszą wkoło swoje cierpienie. Nie mówiąc o tym, że w obecności perfekcjonisty każdy czuje się na cenzurowanym, więc stara się takiego towarzystwa unikać.

Co ciekawe, problem tzw. pułapki perfekcjonizmu nie jest tylko widoczny w życiu zawodowym. Psychologowie wskazują na to, jak wielką wagę przykłada się do samokontroli i perfekcji w rodzinach bulimicznych. Dziewczęta próbują nadzwyczaj sumiennie przestrzegać obowiązujących reguł i norm; chcą być bardziej idealne, niż wzorce obowiązujące w społeczeństwie, przy czym wpadają w pułapkę perfekcjonizmu. Dodatkowo, śpieszne tempo życia żąda dynamiczniejszego wypełniania norm ograniczając ich zakres do tych, które są konieczne do bycia się w czołówce; czyli perfekcjonizmu, umiejętności samokontroli, czego zewnętrznym wyrazem może być szczupłość sylwetki.

Również, gdy w rodzinie pojawia się dziecko młodzi i ambitni rodzice zaczynają żyć jak maszyny. Mają swoją misję daną od Boga, a misją tą jest wychowanie perfekcyjnych dzieci, w doskonałych warunkach bytowych. Pary takie są tak pochłonięte tym zadaniem, że, pomimo widocznych poświęceń w imię rodziny, tak naprawdę zaniedbują potrzeby własne, partnera, rodziny, przyjaciół a nawet samego dziecka. Normy perfekcjonizmu, które młode kobiety starają się wypełniać w pracy zawodowej, przekładane są na życie rodzinne, na to, jakimi są matkami i żonami. Satysfakcja z pracy pochodzi z osiągania założonych celów, w przypadku wychowywania i zajmowania się maluchem satysfakcja ta nie jest tak oczywista. Pieluchy, karmienie, wyrzeczenia raczej nie dają poczucia spełnienia, jakie kobieta zna z pracy. W konsekwencji, młoda kobieta pracuje w domu na jeszcze większych obrotach, by tylko poczuć zadowolenie i zaspokoić potrzebę doskonałości. To, oczywiście, prowadzi do jeszcze większego zmęczenia, frustracji i niezadowolenia – co
odbija się i na mężu i na dziecku. Mąż z drugiej strony, od którego tradycyjnie wymaga się bycia perfekcyjnym obrońcą rodziny i dostarczycielem dóbr wszelakich, pracuje coraz więcej. Jednak w domu nie otrzymuje żadnej gratyfikacji od sfrustrowanej żony i nieświadomego niczego malucha, co tylko pogłębia niezadowolenie z samego siebie. A przecież wystarczyłoby nie przekładać na życie rodzinne nawyków, których nauczył nas „wyścig szczurów”.

Nawet w kwestiach religijnych pojawia się kwestia nadmiernego dążenia do perfekcjonizmu. Ludzie tkwiący w pułapce doskonałości zamiast skupiać się na Bogu, koncentrują się tylko na tym, by nie zgrzeszyć. Zamiast ufności i miłości w stosunku do bliźnich odczuwają strach przed krytyką i ośmieszeniem; są głęboko przekonani, że akceptację ze strony wspólnoty i Boga osiągną jedynie wtedy, gdy będą bez skazy. W oczywisty sposób takie myślenie prowadzi do frustracji i stresu; do wiecznego niezadowolenia z siebie; do podatności na manipulację. Skądś to znamy.

Jak sobie z tym radzić? Po pierwsze, należy oswoić się z myślą, że nie jesteśmy w stanie zadowolić wszystkich, i że nie ma w tym nic złego. Należy też nauczyć się odmawiać, mamy prawo po prostu czegoś nie chcieć zrobić, mamy pełne prawo zrzucić to na innych, którzy też sobie z tym świetnie poradzą. A nawet, jeśli nie – to już nie nasz problem. Nie musimy się obawiać czyjejś dezaprobaty, musimy nauczyć się bronić swojej racji.

Warto przestać zadręczać się tym, co zrobić „musimy” lub „powinnyśmy”, a skupić się a tym, czego „chcemy”. Należy nauczyć się ustanawiać priorytety, są rzeczy ważne i mniej ważne. Nie wszystko musi być zrobione na tip-top; czasem wystarczy, jeśli zrobimy coś poprawnie. Przede wszystkim należy jednak skupić się na swoich zaletach i osiągnięciach, i czerpać z nich zasłużoną dumę i radość.

Komentarze (10)