Blisko ludziTata w ciąży

Tata w ciąży

Tata w ciąży
10.03.2008 15:03, aktualizacja: 30.05.2010 23:58

Czy przyszły tata lubi rozmawiać z nienarodzonym dzieckiem?

Co przeżywa przyszły tata, gdy jego żona jest w ciąży? On również ma swoje obawy, czuje lęk przed nieznanym, często jednak ukrywa swoje myśli, bo mężczyzna ma być bohaterem, a nie słabeuszem.

Gdy kobieta zachodzi w ciążę, jej myślenie zmienia się radykalnie. Myśli przede wszystkim o nowym życiu, które się w niej budzi, o przyszłości, o tym, co ją czeka, jak również o tym, jak da sobie radę w ciągu 9 miesięcy. Jej obawy są uzasadnione, a nastawienie przede wszystkim na siebie, jak najbardziej naturalne. Jednak nie jest sama w swoim strachu.

Mężczyzna bardzo często nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co go czeka. Wie, że będzie inaczej, ale nie zawsze potrafi przeżywać ciążę tak, jakby tego chciała jego partnerka. - Mój mąż dbał o mnie bardzo, ale nie dotykał brzucha, nie miał ochoty chodzić ze mną do szkoły rodzenia, nie chodził na zakupy dla malucha. Czułam, jakby był obok tego wszystkiego, miałam do niego żal, że on nie chce tego dziecka. Ale jak syn się urodził, zrozumiałam, jak bardzo się myliłam. Do niego chyba nie docierało, że będziemy mieć dziecko! Jak już się pojawiło, to wiedziałam, że jest najlepszym tatą na świecie - opowiada 30-letnia Maria, mama prawie dwuletniego syna.

Pretensje do męża nie zawsze są uzasadnione. Mężczyzn czasami śmieszy rozmowa z dzieckiem, którego nie widzą. Zdarza się również, że przyszły tata czuje się odrzucony. Uwaga wszystkich skupiona jest na przyszłej mamie, ona również głównie zajmuje się sobą, mówi i myśli o ciąży, dziecku, planuje, co kupić maleństwu. Gdzie w tym wszystkim czas dla męża? Dlatego tak ważne jest, by partnerzy potrafili rozmawiać o swoich uczuciach.

- Czułem lekką obawę, czy sobie poradzimy, ale najważniejsza była świadomość, że muszę być silny, rodzina ma mieć we mnie oparcie, żona musi czuć, że jestem blisko i jej pomogę – tłumaczy Michał, który od roku jest ojcem. - Bałem się porodu, a zdecydowaliśmy się rodzić razem. Pamiętam, że pierwsze dni po urodzeniu syna były bardzo trudne, nie spodziewałem się, że przy dziecku będzie tyle zamieszania, ale jakoś sobie daliśmy radę. Na pewno nie wiedziałem, jak to będzie i rzeczywistość mocno mnie zaskoczyła. Dziś jest o wiele lepiej, czuję się pewne i dobrze w roli ojca - przyznaje Michał.

To, że przyszły tata nie chce chodzić do szkoły rodzenia, nie ma ochoty na uczestnictwo w porodzie, nie znaczy przecież, że będzie złym ojcem. Być może przeraża go wizja wspólnego oddychania i sapania, wzięta rodem z amerykańskich filmów. Wyobraża sobie, że będzie sam na wielkiej sali pełnej wykonujących dziwne ruchy ciężarnych, a poród jawi mu się jak operacja na otwartym sercu, czyli coś bardzo niebezpiecznego i pełnego krwi. Dlatego warto z nim porozmawiać, namówić na wspólną rozmowę z przyjazną położną, pokazać, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Przede wszystkim, nie należy oskarżać go o brak uczuć ojcowskich, bo to nie tylko nic nie da, ale pogłębi jeszcze jego obawy i złe nastawienie.

Chociaż na początku to mama jest z dzieckiem najbliżej i to ona spędza z nim najwięcej czasu, wcale nie znaczy to, że tata ma być na drugim planie. Warto przypominać mu, jak bardzo jest potrzebny, jak wiele warte są jego słowa wsparcia i gesty.

Źródło artykułu:WP Kobieta