"Tata załatwił rolę". Helena Englert ledwo zaczęła grać, już ma problem
"Helena Englert kłóci się z ojcem", "Tata załatwił jej rolę w serialu", "Englertówna zarabia więcej niż starzy wyjadacze" – to medialne nagłówki z ostatnich kilku miesięcy dotyczące córki Jana Englerta i Beaty Ścibakówny. Sprawdzamy, ile w nich prawdy.
12.04.2018 | aktual.: 12.04.2018 16:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tata "załatwił"
Helena Englert ma 18 lat i dwie poważne role na aktorskim koncie. Jej debiutem przed kamerą były "Barwy Szczęścia". I mogła się podobać widzom albo nie, ale zanim jeszcze postawiła nogę na planie, już nosiła łatkę "dziecka gwiazd". Helena ma znane nazwisko i z jego powodu szybko stała się ulubienicą kolorowej prasy. Google daje na temat dziewczyny niemal milion wyników. Najnowsze? 18-latka kłóci się z tatą, który gra… jej tatę we flagowym serialu TVN "Diagnoza".
W jednym z pierwszym wywiadów, jakich udzieliła, Helena powiedziała jednak, że cieszy się pełnym poparciem rodziców. – Mój tata jest dla mnie wielkim autorytetem, oczywiście. Ale na razie wolę się skupić na tym, czego muszę się jeszcze nauczyć i nie na żadnych porównaniach – mówiła "Party". – Mam całkowitą wolność wyboru, co chcę robić – dodała. A potem wylało się na nią wiadro pomyj.
Serwisy plotkarskie nie oszczędzały Englertówny. Pisano, że to z jej powodu z pracy rezygnowali "prawdziwi" aktorzy – m.in. ze względu na stawkę, jaką miała dostawać. Według plotkarzy, zarabiała 1 tys. złotych za dzień zdjęciowy. W styczniu produkcja serialu zawiesiła współpracę z młodziutką aktorką. Wyjaśnieniem była zbliżająca się wielkimi krokami matura. – Obiecuję, że się mnie nie pozbędziecie – to był już komentarz samej Heleny.
"Nie komentujemy plotek"
Nauka nie okazała się jednak aż taką przeszkodą do grania, bo Helena dołączyła do obsady 2. sezonu "Diagnozy". Zagrała u boku swoich rodziców – mama Beata Ścibakówna to jedna z głównych aktorek produkcji, tata jest nowym nabytkiem. Z pytaniem, czy to on stoi za angażem córki, dzwonimy do Emilii Waszkiewicz, szefowej działu PR serialu. Zaznacza, że - tak jak mówił w wywiadach - Jan Englert nie wiedział o tym, że Helena bierze udział w castingu do roli w "Diagnozie". Helena nie wiedziała też, że tata otrzymał propozycję.
Pytana o napięte stosunki między córką a ojcem, wcielających się w dokładnie takie role, Waszkiewicz odpowiada, że nie komentuje plotek. – Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z Janem i Heleną Englert. Obydwoje stworzyli doskonałe kreacje w serialu. Wszyscy stworzyli bardzo silne postaci. Wyniki oglądalności są świetne – zaznacza. – Czy dochodziło do kłótni na planie, o których rozpisuje się kolorowa prasa? – pytamy. – O niczym takim nie słyszałam, ale nie jestem osobą z produkcji i nie zawsze mogę wszystko obserwować – stwierdza.
– Helena chciała spróbować, jak to jest w tym zawodzie. Być może zostanie aktorką, reżyserem… Być może zostanie kim innym. Ponieważ wychowuje się w takim domu, a nie innym, jest skazana na takie środowisko i wyrosła w tym, powiedziała, że chce spróbować. Zapisaliśmy ją do agencji i to wszystko co zrobiliśmy – tak o córce mówiła Ścibakówna, podkreślając, że ani ona, ani jej mąż nie kierują karierą Heleny. Dzisiaj nie chce się na ten temat wypowiadać. – Nie rozmawiam o córce – mówi nam.
Normalna nastolatka, ale z nazwiskiem
Helena to przedstawicielka młodego pokolenia gwiazd. Wśród jej koleżanek jest Wiktoria Gąsiewska, kiedyś filmowa córeczka Mai Ostaszewskiej w "Katyniu", dziś królowa Instagrama. Englertówna nie cieszy się może aż taką popularnością, ale śledzi ją jednak ponad 20 tys. osób. Czego mogą się dowiedzieć? A no tego, że lubi siebie i swoje życie - jej profil jest pełen 'selfie' i pozowanych zdjęć czy fotek z przyjaciółmi. Ostatnio 18-latka brała udział w "Czarnym Piątku" przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Trzymała plakat z napisem: "Myślę, czuję, decyduję".
Media nadały jej tytuł "Młodej i gniewnej". Przekonują, że Helena buntuje się przeciwko ojcu i jest bardzo wyczulona na jakiekolwiek przejawy nepotyzmu. Zaprzeczył temu sam Jan Englert, w tym temacie bardziej wylewny od małżonki. – Helena przyszła do mnie pewnego dnia i spytała: "Tato, mam taką scenę w scenariuszu, co zrobić?" Odpowiedziałem: "Jak to co? Jeśli chcesz uprawiać ten zawód, musisz zagrać, i koniec”. Uważam bowiem, że jak się mówi A, trzeba powiedzieć B – opowiadał. – Nie mam co prawda wzorcowego kontaktu z córką, bo Helena jest bliżej matki. Na razie moja córka mądrze sama układa swoje życie. Imponuje mi – zaznaczył.