Ten składnik wypełnia zmarszczki jak botoks. Bez igieł i bólu

Widok na etykiecie jadu żmii może dziwić, a nawet… przerażać. Zacznijmy więc od tego, że jest to składnik pozyskiwany laboratoryjnie i owszem, jest jadowity, ale tylko dla zmarszczek. Kosmetyczny jad żmii to neuropeptyd o nazwie SYN-AKE, który został opracowany przez Szwajcarów. Działa podobnie, jak naturalny jad - rozluźnia i hamuje skurcze mięśniowe, zapobiegając powstawaniu i pogłębianiu się zmarszczek. Badania kliniczne potwierdziły, że jego działanie silnie spłyca zmarszczki mimiczne: linie na czole i szyi, bruzdy na policzkach, niweluje efekt "opadających ust" oraz kurze łapki nagromadzone wokół oczu. Wygładzeniu ulegają nie tylko już istniejące zmarszczki, zmniejsza się także ryzyko powstania nowych linii.

Działanie SYN-AKE porównuje się do botoksu. Podobnie jak stosowana przez profesjonalnych kosmetologów toksyna botulinowa, jad żmii blokuje przewodzenie impulsów nerwowych i hamuje kurczliwość mięśni twarzy. W porównaniu do botoksu jad jest jednak znacznie bezpieczniejszy, nie paraliżuje mięśni, jego użycie nie wymaga igieł i wizyty w gabinecie kosmetycznym, ale skuteczność obu substancji jest porównywalna.

Skoro jad żmii porównuje się do botoksu, nie dziwi fakt, że najczęściej ten składnik można spotkać w kosmetykach o działaniu przeciwstarzeniowym, także tych pod oczy. Jad żmii świetnie pielęgnuje ten wyjątkowy obszar twarzy. Nie tylko zmniejsza widoczność kurzych łapek, ale także redukuje obrzęki, i wyrównuje koloryt skóry, dobrze radząc sobie z rozjaśnianiem cieni pod oczami.

Jad żmii stosuje się także w przemyśle farmaceutycznym. Zawarte w jadzie enzymy, peptydy i aminokwasy blokują przewodzenie sygnałów bólowych z miejsca powstania bólu do mózgu, co zostało wykorzystane do leczenia przeciwbólowego. Ponadto jad żmii wspomaga walkę z reumatyzmem, żylakami, stanami zapalnymi mięśni i ścięgien oraz łuszczycą.