Zmieniła dla niego całe życie. "Bliscy mówili, że zamknie mnie w domu"
W dobie globalizacji wyjazdy w poszukiwaniu pracy czy na studia, ale również zagraniczne wakacje stały się znacznie łatwiejsze. To sprawiło, że coraz popularniejsze stały się również związki międzynarodowe. O tym, że miłość nie zna granic, nie trzeba nikogo przekonywać. Czasami jednak relacje z obcokrajowcami mogą mieć przykry finał.
31.01.2024 | aktual.: 04.03.2024 08:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Aktualne dane GUS potwierdzają, że w ostatnich latach wzrósł odsetek tzw. małżeństw mieszanych. W 2012 roku związki międzynarodowe stanowiły 1,7 proc. wszystkich zawieranych małżeństw. Siedem lat później odsetek ten wzrósł do 3,2 proc. Według danych GUS mężczyźni najczęściej wybierają partnerki z Ukrainy, Białorusi lub Rosji, natomiast kobiety zakochują się przeważnie w Brytyjczykach, Niemcach, Ukraińcach oraz Włochach. Szacuje się że na jedno małżeństwo mieszane Polaka i cudzoziemki przypadają aż trzy takie związki Polek i cudzoziemców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Chciałam mieć wakacyjne wspomnienia, a zdobyłam męża"
Co jest tak pociągającego w relacji z obcokrajowcem? - Dla każdego jest to coś bardzo indywidualnego, zawsze za każdą parą jest jakaś niepowtarzalna opowieść. Wspólnym mianownikiem może być zafascynowanie albo poszukiwanie czegoś, co jest odmienne, odświeżające. Od tego często się zaczyna - tłumaczyła psychoterapeutka Anna Bathory.
36-letnia Natalia z Krakowa poznała swojego partnera podczas wakacji w Turcji. Starszy o 12 lat mężczyzna oczarował ją szarmanckością i eleganckim stylem życia. Kobieta była pewna, że jest to przelotny wakacyjny romans. - To była absolutnie banalna historia. Tolga podszedł do mnie w klubie, zaproponował drinka. Od razu poczułam, że mamy wspólny vibe. Spędziliśmy razem cały tydzień - opowiada dodając, że nie wiązała z tą relacją żadnych nadziei. - Chciałam mieć piękne, wakacyjne wspomnienia, a zdobyłam męża na całe życie - śmieje się.
Ostatecznie bowiem chwilowa miłostka przerodziła się w poważną relację. - Gdy wróciłam do Polski, Tolga cały czas do mnie pisał, kilka razy przyjechał do Krakowa na weekendy. Po kilku miesiącach zrozumiałam, że to ten jedyny – opowiada. Zdecydowanie mniej entuzjastycznie do sprawy podeszli bliscy Natalii.
- Rodzice i znajomi nie akceptowali naszego związku. Problem stanowiła nie tylko różnica wieku, ale przede wszystkim religia. Chociaż Tolga nie był praktykującym muzułmaninem, na każdym kroku słyszałam krytyczne komentarze i ostrzeżenia, że za chwilę zamknie mnie w domu i każe rodzić dzieci – przyznaje dodając, że niektórzy znajomi czy współpracownicy komentowali za jej plecami, że spotyka się z terrorystą. - Spotkania z rodziną stały się dla mnie koszmarem, bo co chwilę słyszałam uwagi, że zmarnuję sobie życie. Do tego rodzice mieli do mnie pretensje, że sąsiedzi się z nich śmieją przez mój związek - zaznacza.
Rodzina i przyjaciele kontra partner
Po kilkunastu miesiącach związku na odległość Natalia postanowiła przeprowadzić się do Turcji.
- Tolga prowadził w Ankarze dobrze prosperującą firmę, ja w Krakowie nie miałam niczego stałego. Uznaliśmy, że lepiej będzie, jeśli to ja się przeniosę. Spodziewałam się, że gdy powiem o tym pomyśle moim bliskim, nie będą zachwyceni. Jednak ich reakcja przerosła moje najśmielsze oczekiwania – przyznaje.
- Moja mama codziennie płakała i prosiła, żebym nie jechała. Tata po prostu przestał się odzywać. Przyjaciółki zamiast wsparcia próbowały mi organizować randki ze swoimi kolegami, aby odwieść mnie od pomysłu przeprowadzki – wspomina.
"Dwa lata później zaszłam w ciążę"
Ostatecznie Natalia postanowiła przeprowadzić się do Ankary. - Początki nie były łatwe, na szczęście Tolga przez cały czas mnie wspierał. Okazał się fantastycznym partnerem. Także z jego rodziną i przyjaciółmi szybko złapałam dobry kontakt, pomogli zaaklimatyzować mi się w nowym miejscu i znaleźć pracę. Nigdy nie odczułam z ich strony jakiejkolwiek niechęci z powodu tego, że nie jestem Turczynką. Po kilku tygodniach poczułam, że Turcja to mój drugi dom. Dwa lata później zaszłam w ciążę i urodziłam córeczkę, której daliśmy na imię Elif Julia – opowiada Natalia.
Pytana o relacje ze swoimi bliskimi kobieta przyznaje, że z czasem wszystko się ułożyło. - Rodzice przekonali się, że jestem szczęśliwa w Turcji u boku Tolgi. Oczywiście zakochali się w swojej wnuczce – podsumowuje.
"Czułam się jak w romantycznym filmie"
Nie zawsze jednak związki z obcokrajowcami kończą się happy endem. Początek historii Magdaleny był jak z typowej komedii romantycznej - w czasach studenckich zakochała się w Portugalczyku, który przyjechał na wymianę do Warszawy.
- Poznaliśmy się podczas imprezy w akademiku. Specjalnie schował mój szalik, żeby mieć powód, by do mnie ponownie zagadać - opowiada 29-latka. Ich relacja potoczyła się bardzo szybko: po zaledwie trzech tygodniach znajomości para zamieszkała razem.
Magdalena była do tego stopnia zauroczona swoim chłopakiem, że postanowiła przenieść się do Portugalii i tam kontynuować naukę. - Na złożenie dokumentów na Erasmusa było już za późno, ale udało mi się zdobyć inne stypendium, które miało mi pozwolić na opłacenie studiów. Rodzice nie wiedzieli, że przenoszę się do innego kraju za miłością, wmówiłam im, że w Portugalii są lepsze uczelnie. Upajałam się zazdrością koleżanek – przyznaje.
Trudne zderzenie z rzeczywistością
Po przyjeździe do Coimbry początkowo wszystko układało się idealnie. Wkrótce Magdalena zaczęła dostrzegać pewne problemy. - Dorabiałam jako kelnerka, żeby pokryć koszty życia w Portugalii. Do tego studia okazały się dużo bardziej wymagające niż myślałam. Część zajęć, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, odbywała się po portugalsku, który ledwo znałam. Praca i nauka zajmowały mi większość dnia. Tymczasem Tiago i jego znajomi cały czas imprezowali, w domu nie było warunków, aby odpocząć. Kiedy prosiłam ich o ciszę, słyszałam że jestem nudna i powinnam wyluzować. Zostawiali po sobie bałagan, którego nikt nie chciał posprzątać - relacjonuje Magdalena.
Kobieta wspomina, że jej relacje z chłopakiem znacząco się pogorszyły. - Po przeprowadzce zaczęłam dostrzegać jego wady, których wcześniej nie widziałam. Mój kiedyś czuły chłopak stał się oschły i arogancki. Kiedy mówiłam mu o swoich problemach, zwyczajnie mnie wyśmiewał i lekceważył. Poza tym Tiago miał dla mnie coraz mniej czasu. Praktycznie nie wychodziliśmy we dwoje, zawsze byli z nami jego znajomi. Co więcej, do naszego mieszkania coraz częściej przychodziła była dziewczyna Tiago. Kiedy wspomniałam, że nie podoba mi się ich zażyła relacja, mój chłopak zrobił mi awanturę, twierdząc że jestem zaborcza i ograniczam jego wolność - opowiada Magdalena.
"Byłam kompletnie zaślepiona miłością"
- Któregoś dnia, gdy wróciłam wcześniej z uczelni, nakryłam ich w łóżku. Tiago nawet nie próbował mnie przepraszać. Powiedział jedynie, że niczego mi nie obiecywał i poprosił o wyprowadzkę. W jednej chwili załamał mi się cały świat. Byłam w obcym kraju, miałam złamane serce i zostałam bez dachu nad głową. Postanowiłam jak najszybciej wrócić do Polski. Nie chciałam zostać w Coimbrze ani chwili dłużej - mówi Magdalena.
Kobieta przyznaje, że dopiero po czasie zdała sobie sprawę z tego, że kompletnie ignorowała wszystkie znaki alarmowe, które pojawiały się jeszcze w czasie pobytu Tiago w Polsce. - Teraz wiem, że byłam kompletnie zaślepiona miłością. Działałam jak w amoku, nie zwracałam uwagi na nic. Moja "romantyczna historia jak z bajki" zakończyła się nie tylko złamanym sercem, ale też koniecznością powtarzania semestru na uczelni i pójścia do dodatkowej pracy, aby zarobić na stypendium, które musiałam oddać w związku z wcześniejszym powrotem do kraju – podsumowuje.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl