Zdecydowała się na romans w pracy. "Czułam się jak nastolatka"
- Z jednej strony robiłam coś "zakazanego", zdradzałam męża, a z drugiej było mi z tym świetnie - opowiada Magdalena, która spotkała nową miłość w pracy. - Romansowałam w pracy tylko raz. Powstał z tego związek - co prawda nie jesteśmy już razem, ale wspominam to z uśmiechem - mówi z kolei Anita.
06.02.2024 | aktual.: 04.03.2024 08:49
- Przez dziesięć lat byłam żoną. Przez jakieś trzy-cztery lata byłam bardzo nieszczęśliwą żoną - zaczyna swoją opowieść Magdalena (imię zmienione – przyp. red.). Jak zaznacza, jej historia jest całkiem przeciętna. - Z mężem po prostu zaczęliśmy się mijać. Wystygła jakakolwiek temperatura w związku, czy to w łóżku, czy w ogóle, między nami, w codzienności. On wracał z pracy, często szedł spotkać się z kolegą albo włączał komputer. Wymienialiśmy tylko zdawkowe uwagi. Próbowałam coś z tym zrobić, rozmawiać z nim, ale na nic – wzdycha.
Mężczyzna miał być od niej całkowicie zdystansowany. - Nie rozmawialiśmy tygodniami, a ja byłam zrozpaczona - opowiada. - Czułam, że moje życie się skończyło - mam 40 lat, moje małżeństwo jest w gruzach, a ja nie mam siły na żaden odważny ruch. I właśnie w takim momencie życia poznałam Roberta.
Mężczyzna zaczął pracę w firmie, w której była zatrudniona również Magdalena. - Nie byliśmy nawet w tym samym dziale – ja w kadrach, a on w finansach. Ale często spotykaliśmy się w biurze – ot tak, przypadkowo, w kuchni, przy ekspresie do kawy, nic takiego. Zawsze był jakiś miły small talk, ale nic poza tym - opowiada.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sytuacja zmieniła się podczas firmowej imprezy, organizowanej w jednym z warszawskich klubów. - Zmęczona sytuacją z mężem postanowiłam na przekór wszystkiemu iść i potańczyć. Założyłam najlepszą sukienką, krótką i obcisłą, obcasy, do tego pełny makijaż. Bawiłam się świetnie w gronie koleżanek. W pewnym momencie podeszłam do baru, żeby zamówić drinka. Tam stał Robert. Znowu zaczęliśmy rozmawiać. Tym razem po chwili atmosfera się zmieniła, miałam wrażenie, że było znacznie bardziej flirciarsko. W pewnym momencie on zaproponował, żebyśmy poszli na parkiet. Zgodziłam się. Podczas tańca chemia między nami była jeszcze mocniejsza i pocałowaliśmy się - wyznała. - Czułam się jak nastolatka! Z jednej strony robiłam coś "zakazanego", zdradzałam męża, a z drugiej było mi z tym świetnie.
Dzisiaj para jest oficjalnie ze sobą, a Magdalena jest w trakcie rozwodu. - Na początku bałam się angażować. Byłam przekonana, że albo ja chcę odreagować kiepski związek, albo on chce się zabawić - w końcu jest ode mnie o pięć lat młodszy. Ale przyszła mi myśl, że właściwie chętnie sama się zabawię! I tak zaczęliśmy się spotykać, ja stanęłam na nogi i podjęłam decyzję o rozstaniu z mężem, a potem związałam się z Robertem. A dziś? Dziś jestem bardzo szczęśliwa.
Czytaj także: Padła ofiarą zombieingu. "Czułam się wykorzystana"
"Często dobrze znamy partnera"
Angelika Szelągowska-Mironiuk, psychoterapeutka, nie jest zdziwiona romansami biurowymi i związkami, które z nich powstały. - Poznanie kogoś, kto stanie się bliski naszemu sercu, bardzo często ma miejsce w pracy. W końcu spędzamy tam blisko jedną trzecią naszego życia - zaznacza.
- Z współpracownikami łączą nas najróżniejsze relacje. Nierzadko udzielamy sobie wsparcia, mamy podobne przemyślenia tego, co dzieje się w firmie, czasami mamy podobne wykształcenie i zainteresowania. Naturalnie jest to, że czasami nasze interakcje wychodzą więc poza czysto służbowe i między dwojgiem ludzi pojawia się namiętność i bliskość. Taki początek związku lub romansu sprawia, że często dobrze znamy partnera: wiemy, jak zachowuje się w sytuacjach stresowych, jakie ma podejście do obowiązków. Obserwujemy go w sytuacji codziennej, a nie wyłącznie randki, na której zwykle chcemy pokazać się od jak najlepszej strony – dodaje.
"Nie łączyło nas tylko łóżko"
- Romansowałam w pracy tylko raz. Powstał z tego związek - co prawda nie jesteśmy już razem, ale wspominam to z uśmiechem i dużą wdzięcznością za świetną przygodę - wyznaje Anita. 34-latka od kilku lat pracuje z jednym z polskich oddziałów zagranicznej korporacji. - Skończyłam wtedy jedną relację, niezbyt udaną ani długą, nie mieszkałam nawet z tamtym facetem. Czułam, że mam ochotę na zabawę, przelotny romans. Próbowałam umawiać się przez aplikację randkową na ons-y ("one night stand" – przygoda na jedną noc – przyp. red.), ale jakoś z nikim nie klikało. Nie mogłam przypuszczać, że wydarzy się to podczas wyjazdu integracyjnego.
Jak podkreśla Anita, nigdy nie przypuszczałaby, że jest jedną z tych osób, które mogą w taki sposób zaszaleć podczas wyjazdu menadżerów. Tymczasem w sobotni wieczór, po całym dniu warsztatów, kiedy była przewidziana impreza, szybko nawiązała kontakt z jednym ze znajomych. - Facet mniej więcej w moim wieku, Hiszpan mieszkający w Polsce. Kojarzyłam go, ale pracujemy na różnych projektach i w innych obszarach. Wystarczyło kilka szotów i wspólnych tańców, żeby chwilę później całować się ukradkiem, a potem wymknąć się do hotelu i uprawiać świetny seks do rana – opowiada. - Przez moment bałam się, że następnego dnia będzie niezręcznie, ale było naprawdę idealnie. Po prostu podziękowaliśmy sobie za fajny wieczór i stwierdziliśmy, że chętnie to jeszcze powtórzymy po powrocie do Warszawy.
Mężczyzna szybko napisał do Anity, która rzeczywiście umówiła się z nim na kolejne randki. - Nie łączyło nas tylko łóżko, dużo rozmawialiśmy. Wiedziałam, że początkowo chciałam czegoś niezobowiązującego, ale obydwoje stwierdziliśmy, że chcemy spróbować faktycznie się spotykać. Jak to się dawniej mówiło - chodzić ze sobą - śmieje się. - Przetrwało z pół roku. Z czasem wyszło na jaw, że mamy różne priorytety w życiu, różne pomysły na siebie i oczekiwania, więc odpuściliśmy, ale wszystko w pełnej zgodzie. Dobrze to wspominam.
Zobacz także
Była jego szefową. Dziś są po ślubie
- To było trudne, ale udało się. Od trzech lat jesteśmy małżeństwem - zaczyna Paulina. Ona z kolei była team liderką swojego przyszłego męża. - To nie była wielka miłość od pierwszego wejrzenia, ale dużo współpracowaliśmy i przy okazji sporo rozmawialiśmy, często również na tematy prywatne. Wydawało mi się, że zaczynamy się zaprzyjaźniać, umawialiśmy się na kawę czy drinka po pracy. Coraz bardziej dopuszczałam do siebie myśl, że jest dla mnie atrakcyjny. Co postanowiłam zrobić? Głęboko to ukryć - uśmiecha się. - Ostatnie, na czym mi zależało to wywołanie skandalu i oskarżeń o niewłaściwe zachowania.
Wydawało jej się, że i ona nie jest obojętna dla mężczyzny. - To wyszło na jaw przy pewnej szczerej rozmowie poza biurem. Spytał, czy to spotkanie może traktować jako randkę, bo chciałby, żeby tak było. A jeśli nie – zapomnijmy o sprawie – relacjonuje. Po pewnym czasie, kiedy ich związek stał się oficjalny, Paulina dostała awans. - Nie byłam już jego bezpośrednią przełożoną, ale to nie rozwiązywało sytuacji. Oczywiście zaczęły się też pojawiać plotki, że robi karierę przez łóżko. Ostatecznie postanowił zmienić pracę.
Romans w pracy niesie za sobą ryzyko
Jak podkreśla Angelika Szelągowska-Mironiuk, w związku, który narodził się w pracy, istnieje ryzyko, że relacja miłosna lub erotyczna w pracy wpłynie negatywnie na wykonywanie przez nas obowiązków zawodowych. - W pierwszych tygodniach afekt bywa na tyle silny, że utrudnia skupienie się na innych elementach rzeczywistości. W związkach między osobami pracującymi razem często istnieją trudności w oddzieleniu życia prywatnego od zawodowego. Para musi wypracować sobie granice, które pozwolą zachować równowagę między pracą a życiem miłosnym - podkreśla.
Istnieje także ryzyko, że związek się zakończy. - Wtedy być może będziemy musieli każdego dnia na korytarzu spotykać byłego lub byłą, co może stać się obciążające. Jednak, jak wiemy, ryzyko zakończenia relacji jest wpisane w bycie w bliskim związku, więc jeśli czujemy się gotowi i zależy nam na kimś, z kim pracujemy, to często warto spróbować - mówi psychoterapeutka.
Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!