FitnessTestują gotowe kotlety z dyskontu i są zachwyceni. Dietetyk tłumaczy, dlaczego popełniają błąd

Testują gotowe kotlety z dyskontu i są zachwyceni. Dietetyk tłumaczy, dlaczego popełniają błąd

Testują gotowe kotlety z dyskontu i są zachwyceni. Dietetyk tłumaczy, dlaczego popełniają błąd
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
02.02.2018 14:11, aktualizacja: 25.05.2018 15:19

4 kotlety z tłustym serem za niecałe 10 zł. W markecie to dla wielu cudowna inwestycja. Tymczasem za podobną cenę, i to w tym samym sklepie, są gotowe dania, które dietetyk uznaje za godne polecenia

Wiedza z zakresu dietetyki jest już naprawdę szeroka i przeciętny Kowalski wie, że jeśli w składzie jest "E"(substancja dodatkowa, np. barwniki, konserwanty), to lepiej produktu unikać. Pomimo tego ludzie wciąż potrafią zachwycić się produktem bardzo złej jakości. Powód jest prostu - niska cena i łatwość przygotowania. Gotowe dania z dyskontów, przygotowane tylko do podgrzania, budzą emocje jakby kategoria produktów "fast food po domowemu" była nowością. Tymczasem zupełnie nie są warte - nawet tej niskiej - ceny. Zwłaszcza, że na przykład za równowartość zestawu "cordon bleu z kurczaka" dostaniemy zdrowe, równie proste w przygotowaniu danie.

4 kotlety na wypasie

Na popularnej stronie wykop.pl ogromne zainteresowanie wzbudziła inicjatywa jednego z użytkowników, która polega na testowaniu gotowych dań z dyskontów. Na pierwszy ogień poszły cordon bleu – 9,99 zł za 4 sztuki. Autor inicjatywy przelicza gramy na złotówki – wyliczył, że na osobę wychodzi 6,50 zł z frytkami, a 8 zł z surówką. Gotową oczywiście.

Fakt, niedużo, a i zbytnio się przy tym nie narobisz. Tylko co z tego, skoro z perspektywy wartości odżywczych, ale i naszego samopoczucia na godzinę po obiedzie, porcja cordon bleu z frytkami nie jest warta nawet połowy tej ceny.

– Ser, który występuje w tytule tego dania, znajdujemy dopiero na 11 pozycji w składzie – zauważa dietetyczka, Magdalena Czyrynda-Koleda. – To daleko, a jak wiadomo, im później wymieniony jest dany składnik, tym jest go w produkcie mniej. Na pochwałę zasługuje deklarowana jakość użytej w nadzieniu szynki wieprzowej. Wygląda na to, że to czyste mięso.

Jednak to pierwsza i ostatnia dobra rzecz, jaką może powiedzieć o kotlecie.

– Tego typu produkt podniesie nam mocno poziom cukru. Po godzinie cukier gwałtowanie spadnie i znów będziemy odczuwać silny głód. Panierka to ogromny minus. Żeby tak wyglądała, produkt musiał być wcześniej wrzucony na głęboki tłuszcz, a jak wiadomo, to powoduje wysoką zawartość tłuszczów trans. Takie kotlety są zatem absolutnie zakazane dla osób, które mają kłopoty z układem krążenia, a dla wszystkich pozostałych nie są polecane – tłumaczy Czyrynda-Koleda.

Ponadto, kiedy patrzymy na skład, na pierwszy rzut oka widać, że nie jest dobrze. Niezdrowych "E" jest nadmiar. Gdybyśmy zrobili takie kotlety sami, nie byłoby ani jednego. No ale "Mirek" z Wykopu ceni ten produkt za szybkość przygotowania, więc to może nie być koronny argument. Sięgnijmy zatem po kolejny. Taki, którego nie da się przebić – w dyskontach jest cała masa dobrej jakości produktów gotowych do jedzenia, które nadają się na obiad na ciepło kosztujących tyle samo, albo tylko odrobinę więcej.

Zdrowa alternatywa

– Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to warzywa na patelnię z jajkiem sadzonym – mówi Magdalena Czyrynda-Koleda. – Wysiłek przygotowania jest podobny, co w sytuacji, w której musimy odgrzać w piekarniku kotlety, a w składzie takiego dania nie znajdziemy nic, do czego, jako dietetyk mogłabym się przyczepić. Kalorycznie wyjdzie na plus.

Druga rekomendowana alternatywa to warzywa na patelnię przygotowane i zamrożone z kaszą i kurczakiem. – W marketach można znaleźć takie dania od popularnych producentów. Warto zerknąć na skład, upewnić się, że nie ma tam niepotrzebnych dodatków. Nie zniechęcajmy się jednak jednym "E". W porównaniu z gotowymi cordon bleu na pewno wyjdzie nam na zdrowie, a naje się tym nawet głodny mężczyzna – mówi dietetyczka.

Warte uwagi są też tego typu dania z rybą. – Trzeba testować. Zdarzało mi się trafiać na mrożone dania rybne, którym nie mogę nic zarzucić ani jako dietetyk, ani jako konsument – w mrożonych rybach jest często dużo glazury wodnej, która je obciąża i po przygotowaniu okazuje się, że ryby jest niewiele. W ofercie są dania z mintajem, miruną, morszczukiem. To dobre morskie ryby z wysoką zawartością kwasów omega 3. Należy też pamiętać, że mrożone ryby w panierkach to już zupełnie osobna kategoria produktów, których nie polecam – wyjaśnia Magdalena Czyrynda-Koleda.

Bardzo dobrą alternatywą dla gotowych cordon bleu są też wolno gotowane mięsa dostępne w lodówkach, pakowane próżniowo. – Skład mają krótki, idealny, domowy. Cebula, grzyby, bardzo wysoka zawartość mięsa. Jeśli tłuszcze, to dobrej jakości – rekomenduje dietetyczka. Tego typu produkty są w większości dyskontów z całą pewnością. Ich minus to, że wymagają nieco więcej czasu w przygotowaniu. Jednak, co ciekawe, bardziej opłacają się z perspektywy nie tylko zdrowotnej, ale i finansowej. Choć są droższe w przeliczeniu na 100 gram, to zawartość mięsa w takiej porcji jest o wiele większa w przypadku produktu wolno gotowanego aniżeli w gotowym kotlecie w panierce. No i jest różnorodność: kaczka, policzki wołowe, nawet dziczyzna.

Ostatni hit zastępczy to zupy kremy. Stoją w lodówkach, są gotowe do podgrzania. Jeśli mamy mikrofalówkę, zajmie nam to dwie minuty. Skład równie dobry co w przypadku wolno gotowanego mięsa. To właściwie domowej roboty zupa bez konserwantów, która kosztuje… od 4 do 5 zł za 450 g. Klasa!

Magdalena Czyrynda-Koleda: - Tego typu posiłki polecam nawet swoim pacjentom, którzy chcą zmienić nawyki żywieniowe i zadbać o siebie. Zupy, mięsa wolno gotowane z dyskontów, ryby wędzone oraz mrożone dania to bardzo dobre rozwiązanie jeśli nie mamy czasu sami gotować. A jeśli ktoś ma ochotę na "porządnego kotleta" lepiej wybrać się do dobrej burgerowni. Naprawdę.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (63)
Zobacz także