Blisko ludziUczą dzieci akrobatyki, by uratować je z bezdomności

Uczą dzieci akrobatyki, by uratować je z bezdomności

Uczą dzieci akrobatyki, by uratować je z bezdomności
Źródło zdjęć: © Facebook
Magdalena Drozdek
11.12.2015 12:55, aktualizacja: 12.12.2015 12:58

Za każdym dzieckiem żyjącym na ulicy kryje się inna historia. Nastolatki maltretowane przez rodziców, dziewczynki odrzucone przez rodzinę, bo zaszły w ciąże, chłopcy, którzy chcieli uciec od gangów. Tylko w Stanach Zjednoczonych żyje ponad 1,7 miliona bezdomnej młodzieży. Oni wpadli na wyjątkowo nietypowy pomysł, jak im pomóc.

Za każdym dzieckiem żyjącym na ulicy, kryje się inna historia. Nastolatki maltretowane przez rodziców, dziewczynki odrzucone przez rodzinę, bo zaszły w ciąże, chłopcy, którzy chcieli uciec od gangów. Tylko w Stanach Zjednoczonych żyje ponad 1,7 miliona bezdomnej młodzieży. Oni wpadli na wyjątkowo nietypowy pomysł, jak im pomóc.

Jehn Cohen przez lata pracowała jako profesjonalna artystka cyrkowa. W międzyczasie obroniła dyplom magistra z psychologii. By połączyć swoją pasję do akrobatyki i pracę z młodzieżą, postanowiła założyć organizację non-profit, która pomagałaby bezdomnej młodzieży. W 2008 roku w Portland wystartował Circus Project.

Cohen i jej przyjaciel, Sean Andries, na początku wynajmowali po godzinach salę gimnastyczną w lokalnym ośrodku sportowym. Na zajęcia przychodziło 15 osób. Bezdomne dzieciaki z Portland miały miejsce, gdzie mogły przyjść, porozmawiać i, jak podkreśla założycielka organizacji, nauczyć się latać.

- Uczymy ich podstawowych pozycji akrobatycznych. Jest trapez, taśmy podwieszone do sufitu, Cyr, poprzeczki i trampoliny. Łączymy to wszystko z elementami tańca współczesnego i zajęć teatralnych. W cyrku znajdzie się miejsce dla każdego, i to jest w tym najpiękniejsze. Akrobatyka wymaga nie tylko sprawności fizycznej, ale też kontroli nad swoimi emocjami – mówi w jednym z wywiadów Cohen.

Z młodzieżą z marginesu pracuje dziś kilku profesjonalistów. Dzieciaki, które przychodzą na salę prosto z ulicy, mają zapewnioną fachową opiekę, darmowy wstęp na siłownię i możliwość uczęszczania na grupowe terapie.

Gdy większość programów pomocowych skupia się na dokarmianiu nastolatków z ulicy, oni postawili na to, by odzyskali pewność siebie, motywację do działania, nauczyli się pracy w grupie i odpowiedzialności. Wykonywanie skomplikowanych akrobacji wymaga od bezdomnych dzieci zaangażowania. I jak twierdzą działacze, nie chodzi tylko o zapewnienie im chwilowego zajęcia. Większość nastolatków, które do nich przychodzi, marzy o tym, by wreszcie ułożyć sobie życie. Cohen i jej współpracownicy starają się pomagać im także poza zajęciami.

- Nasze metody są efektywne. 100 procent uczestników rocznego kursu dla młodzieży bezdomnej i wysokiego ryzyka nie żyje już na ulicy. Większość stała się samodzielna i nie musi polegać już na opiece społecznej – dodaje Andries.

Grupa zaczęła się rozrastać. Kilka dni temu organizatorzy projektu w wywiadzie dla lokalnej gazety przyznali, że dziś opiekują się już 300 młodymi adeptami. Do swojego programu zajęć włączyli jogę i pilates. Program daje bezdomnym możliwość wyrwania się z depresji, oferuje im coś, do czego mogą się przywiązać. – To jest ich pasja. Zrozumieli, że jeśli chcą zrobić coś dobrze i czerpać z tego korzyści, muszą najpierw poukładać sobie życie. Praca w cyrku jest wymagająca, trzeba zainwestować w nią sporo czasu i poświęcenia – mówi Andries.

Część z nich ma już na koncie swoje pierwsze sukcesy i to nie małe. Kilkoro podopiecznych projektu zatrudniono do występów Cirque du Soleil. Dochody ze sprzedaży biletów są przekazywane na pomoc pozostałym dzieciakom.

W Stanach Zjednoczonych żyje ponad 1,7 miliona bezdomnej młodzieży. Dla porównania w Polsce jest ich z kolei 1,5 tysiąca. Jak podają działacze Covenant House, 57 proc. z nich spędziło przynajmniej jeden dzień bez jedzenia. Z ulicy trafiają często w ręce handlarzy żywym towarem. Rocznie w całym kraju 20 tys. dzieci zmuszanych jest do prostytucji. Ponad połowa z nich nie skończyła nawet 18 lat. Przyczyny ich bezdomności są różne, najczęściej wskazuje się jednak patologie w rodzinach.

md/ WP Kobieta

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także