Uczą Ukrainki polskiego. Zdradziły, jak wygląda nauka

Polki za darmo uczą Ukrainki języka polskiego i przekonują, że znajomość ukraińskiego nie jest konieczna, by się porozumieć. Aldona do lekcji wykorzystuje stary elementarz syna, a Renacie znajomi z osiedla pomogli zorganizować salę lekcyjną w pobliskiej szkole i książki. Kobiety szybko przystąpiły od pomysłu do realizacji.

Uczą Ukrainki polskiego. Zdradziły, jak wygląda naukaRenata Niezabitowska-Gerard pomaga Ukrainkom w nauce języka polskiego
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Przydatny okazał się elementarz

Aldona Wleklak mieszka w Warszawie, prowadzi własną firmę public relations, niedawno wydała swoją debiutancką powieść. Jak mówi, w pomoc Ukrainie zaangażowała się już na samym początku wojny, bo działanie ma we krwi i nie potrafi siedzieć bezczynnie. Przywozi do Polski ukraińskie koty, dostarcza do Lwowa dary, zdarza się też, że będąc za wschodnią granicą, pomaga w ukraińskich sierocińcach.

Choć jej dotychczasowe zaangażowanie i tak już było ogromne, czuła, że może zrobić jeszcze więcej. Kiedy więc dowiedziała się z telewizji, że jest zapotrzebowanie na nauczycieli języka polskiego dla Ukraińców, nie wahała się ani chwili i na jednej z grup pomocowych na Facebooku napisała spontanicznie, że może takich darmowych lekcji udzielać.

- Zainteresowanie ofertą przeszło moje wyobrażenie. Wiele osób na Messengerze napisało do mnie i pytało, kiedy możemy zacząć, a post miał mnóstwo udostępnień i komentarzy. Zaproponowałam więc naukę stacjonarną w Warszawie oraz online, i okazało się, że ta forma nauczania sprawdza się teraz najlepiej – mówi autorka "Sagi niewoli".

Aldona Wleklak wykorzystuje stary elementarz
Aldona Wleklak wykorzystuje stary elementarz © Archiwum prywatne

Choć nie jest zawodową nauczycielką i nie zna biegle języka ukraińskiego, wystarczyło doświadczenie zdobyte niegdyś podczas odrabiania lekcji z synem i stary elementarz z podstawami typu "Ala ma kota".

- To, że nie znam języka ukraińskiego, nie przeszkadza mi w uczeniu Ukraińców języka polskiego. Kluczem jest tu pokonanie bariery mówienia i strachu przed zrobieniem pomyłki. Wystarczy tylko chcieć poświęcić dla kogoś swój wolny czas i okazać serce, bo obawy, czy się uda, zawsze są z dwóch stron – zapewnia Aldona.

- Tak więc strona po stronie omawiamy ten podręcznik. Niektóre fragmenty omijamy, bo to stare wydanie elementarza, które zawiera treści ukierunkowane na wieś, jest dojenie krów, czy oranie pola, a to im się raczej nie przyda. Koncentrujemy się więc na odmianach czasowników i słowach, które teraz mają największe zastosowanie, bo dotyczą ich obecnej sytuacji. Z pisaniem jest większy problem, bo panie piszą cyrylicą. Natomiast z mówieniem nie ma problemu, bo szybko zapamiętują słowa dzięki temu, że znajdują wiele wspólnego pomiędzy polskim a ukraińskim. Teraz już praktycznie cały czas komunikujemy się po polsku – dodaje mieszkanka Warszawy, zadowolona z postępów w nauce swoich uczennic.

Wśród nich jest młoda mama, która ze swoim dzieckiem uciekła przed wojną do Gdańska. Kiedy dziecko jest w przedszkolu, wolny czas przeznacza na naukę języka polskiego, bo nie chce siedzieć bezczynnie, podczas gdy jej mąż walczy w Ukrainie. Dwie inne ukraińskie uczennice Aldony schroniły się na południu Polski, w Polańczyku. Są bardzo zmotywowane, by szybko nauczyć się języka, znaleźć pracę i zostać w Polsce, dlatego lekcje odbywają codziennie.

Aldona Wleklak pomaga Ukraińcom
Aldona Wleklak pomaga Ukraińcom © Archiwum prywatne

"Nie trzeba znać ukraińskiego"

Tymczasem Renata Niezabitowska-Gerard na co dzień pracuje w Orange i jest odpowiedzialna za marketing i dekodery TV. Przyznaje, że pomaganie leży w jej naturze, dlatego nie miała wątpliwości co do tego, czy poświęcić swoje wolne soboty na nauczanie Ukrainek języka polskiego. Zdecydowanie ważniejsze było, by robić to dobrze. Budziła się nawet w środku nocy z pomysłem i zapisywała go, żeby nie zapomnieć.

- Kiedy wybuchła wojna, to wiadome było, że wpłynie to też na nas i nasz komfort życia. Czułam, że muszę coś robić, zamiast siedzieć, myśleć, narzekać i się martwić. To jest też mój sposób na stres i niepewność, jaka wiąże się z obecną sytuacją. Pamiętam, że na początku wojny poszłam na Dworzec Zachodni i jeszcze wtedy był tam chaos, ludzie zagubieni, pytali o wszystko, co mają robić, gdzie mają iść spać. Zauważyłam wtedy, że dla większości z nich największą barierą jest język i obawa, że się nie zrozumiemy. Byli w stresie, najczęściej po kilku dniach podróży, cały czas mówili to samo i szybko, było w tym dużo niepewności, frustracji i lęku – opowiada Renata.

To właśnie wtedy postanowiła działać i wykorzystać doświadczenie zdobyte przed laty w Instytucie Kształcenia Obcokrajowców. Wiedziała, od czego zacząć i jak to robić. Na czym polega metoda komunikacyjna, na której oparła naukę języka polskiego dla Ukrainek?

- Nie trzeba znać ukraińskiego, żeby uczyć języka polskiego Ukraińców. Trzeba tylko otworzyć głowę, uszy i serce, bo naprawdę jesteśmy w stanie się porozumieć. Już od pierwszej lekcji mówimy tylko po polsku i odgrywamy różne scenki sytuacyjne. Wszystko da się pokazać gestami, np. mówisz: "nazywam się" i wskazujesz na siebie. To każdy potrafi intuicyjnie zrozumieć. Są różne triki i sytuacje kontekstowe, które można wykorzystać. Ćwiczymy też takie zwroty jak: "proszę powtórzyć" czy "proszę mówić wolniej", bo one przydają się na co dzień. Na jednej z niedawnych lekcji pewna starsza pani powiedziała, że to dobrze, że mówię wolno, bo dzięki temu ona wszystko rozumie. Myślę, że każdy z nas, gdyby zwolnił w tej mowie potocznej, to dużo by zyskał, bo byłby lepiej zrozumianym – zauważa Renata.

W organizacji zajęć lekcyjnych pomogli znajomi z osiedla. Jedna z koleżanek zorganizowała salę lekcyjną w pobliskiej szkole, Renata postarała się w swojej firmie o pieniądze na zakup materiałów edukacyjnych. Inni z kolei, podczas zajęć w sali obok pilnują dzieci ukraińskich mam, by one same mogły spokojnie skupić się na lekcji.

- Są to głównie kobiety w wieku 30-40 lat, mocno zmotywowane, by nauczyć się języka polskiego, trochę też traktujące te lekcje jako sposób na oderwanie się od myśli związanych z wojną. Motywujące dla nich jest też to, że nawet w wieku dorosłym mogą jeszcze wrócić do ławki szkolnej i się czegoś nauczyć, niejako wejść w nową rolę na dojrzałe lata. Na przykład taka prababcia, babcia i wnuczka z tej samej rodziny, wszystkie trzy chłonne wiedzy. Albo dwie inne panie z Charkowa, które powiedziały, że czują się u nas jak u siebie, bo nawet bloki są podobne, a ludzie ciepli i życzliwi. Jest też kilku 16-latków. Zauważyłam, że mają bardzo smutne oczy, takie przygaszone. Niestety szybko musiały wydorośleć, z dala od swoich znajomych i jest to dla nich bardzo trudne. Jedna dziewczynka podeszła do mnie po lekcji i powiedziała, że chciałaby pójść do polskiej szkoły i czy mogę jej w tym pomóc – wzrusza się wolontariuszka.

Dodaje, że takich poruszających sytuacji na lekcjach nie brakuje zwłaszcza teraz, kiedy coraz bliżej prawosławna Wielkanoc.

- Usłyszałam od jednej pani: "Mam nadzieję, że na święta to już wrócę do domu". Słowa te ścisnęły za serce, bo nie ma na tę chwilę perspektyw na ten powrót. To było bardzo smutne – dodaje Renata Niezabitowska-Gerard.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Wybrane dla Ciebie

Zasadź jeszcze w marcu. Wiosną sobie podziękujesz
Zasadź jeszcze w marcu. Wiosną sobie podziękujesz
Dodaj do jajecznicy. Więcej nie zjesz tradycyjnej wersji
Dodaj do jajecznicy. Więcej nie zjesz tradycyjnej wersji
Gdzie wyrzucać skoszoną trawę? Większość popełnia błąd
Gdzie wyrzucać skoszoną trawę? Większość popełnia błąd
"Odmawiałam różaniec". Oto co pomogło jej w głośnej wyprawie
"Odmawiałam różaniec". Oto co pomogło jej w głośnej wyprawie
Zasadź bratki w ten sposób. Będą rosły jak nigdy
Zasadź bratki w ten sposób. Będą rosły jak nigdy
Z tych grzechów nie może rozgrzeszyć "zwykły" ksiądz. Jest ich pięć
Z tych grzechów nie może rozgrzeszyć "zwykły" ksiądz. Jest ich pięć
Upubliczniono jej ostatnie zdjęcie. Zrobiono je krótko przed katastrofą
Upubliczniono jej ostatnie zdjęcie. Zrobiono je krótko przed katastrofą
Unikaj ich jak ognia. Te kolory postarzają
Unikaj ich jak ognia. Te kolory postarzają
Zakazany krzew w Polsce. Kara to nawet milion zł
Zakazany krzew w Polsce. Kara to nawet milion zł
Młodzi rezygnują z pracy w szkołach. Oto powody
Młodzi rezygnują z pracy w szkołach. Oto powody
Wskazała dwie oznaki zdrady. "Nigdy nie zawiodły"
Wskazała dwie oznaki zdrady. "Nigdy nie zawiodły"
Myjesz w ten sposób włosy? Coraz bardziej je niszczysz
Myjesz w ten sposób włosy? Coraz bardziej je niszczysz