Lekarka umówiła się na strzyżenie. Doliczyli jej "różowy podatek"

Psychiatrka Julia Pankiewicz jest posiadaczką bardzo krótkich włosów. Umówiła się na strzyżenie męskie, jednak fryzjerka chciała policzyć ją jak za strzyżenie damskie. "Za płeć mam dopłacić?" - pyta w opublikowanym przez siebie poście.

Fryzjer chciał naliczyć jej "różowy podatek"
Fryzjer chciał naliczyć jej "różowy podatek"
Źródło zdjęć: © Adobe Stock, Twitter

09.09.2024 | aktual.: 09.09.2024 13:21

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Różnica w cenie za strzyżenie damskie i męskie wynosi od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu złotych. Wynika to z kilku czynników, takich jak długość włosa czy technika strzyżenia, ale też tzw. różowego podatku.

Psychiatrka Julia Pankiewicz jest aktywna na Twitterze. W jednym z najnowszych wpisów opowiedziała o swojej ostatniej wizycie u fryzjera, z której płynie gorzka refleksja.

"Pink tax", czyli opłata za płeć

Lekarka jest posiadaczką bardzo krótkich włosów. W związku z tym umówiła się do fryzjera na strzyżenie męskie. Jednak fryzjerka chciała, aby zapłaciła więcej, tylko dlatego, że jest kobietą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Byłam umówiona na 17.00 na strzyżenie męskie przez Booksy", pani patrzy i "ale kobiety płacą 90 zł". Więc ja na to: "No ale ja mam męską (w rozumieniu konserwatywnym) fryzurę. Za płeć mam dopłacić?" – czytamy w jej wpisie.

Ostatecznie zapłaciła 60 złotych, czyli tyle, ile zapłaciłby mężczyzna. To jeden z wielu przykładów "pink tax", co można przetłumaczyć jako "różowy podatek".

Czym jest "pink tax"?

"Pink tax" to powszechnie zjawisko, które można zaobserwować w sklepach z odzieżą, drogeriach czy salonach fryzjerskich.

– Różowy podatek oznacza, że praktycznie te same produkty, ale w różnych cenach i w różnych opakowaniach, są sprzedawane kobietom i mężczyznom – mówił Armin Valet, szef działu żywienia i żywności w Centrum Doradztwa Konsumenckiego w Hamburgu w rozmowie z "Deutsche Welle".

Wyższych cen można spodziewać się w przypadku większości kosmetyków, a także odzieży, obuwia i bielizny czy strzyżenia.

– Producenci wychodzą z założenia, że kobiety są bardziej skłonne zapłacić za pewne towary lub usługi więcej niż mężczyźni – dodał ekspert ds. marketingu Martin Fassnacht w tej samej rozmowie.

Źródło: Na temat

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Komentarze (35)