Blisko ludziUwolnij się od przeszłości!

Uwolnij się od przeszłości!

Uwolnij się od przeszłości!
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
30.10.2009 12:27, aktualizacja: 22.06.2010 09:42

Zwykle nie lubimy rozmawiać o naszych byłych. Ale za to z upodobaniem porównujemy do nich naszych aktualnych partnerów.

Zwykle nie lubimy rozmawiać o naszych byłych. Ale za to z upodobaniem porównujemy do nich naszych aktualnych partnerów.

Tworzenie zestawień, gdzie w jednej kolumnie umiejscawiamy dawną miłość, a w drugiej jej obecnego spadkobiercę, zwykle ma miejsce na początku związku. Porównujemy naszego partnera, ale i samych siebie do poprzedniego obiektu westchnień. W zachowaniu tym dominują kobiety, choć zdarzają się i męskie przypadki.

Jeśli chcemy ocenić partnera względem swojego eks, prawdopodobnie znaczy to, że próbujemy podbudować samych siebie i utwierdzić się w decyzji podjęcia życia z nową osobą. W takiej bowiem sytuacji zawsze na zwycięskiej pozycji stanie aktualny kompan z łóżka. Stopień rozdrażnienia i poirytowania poprzednim partnerem powoduje, nagle nawet jego dawne zalety uznajemy za wady. Jednocześnie u nowego kochanka przyjmiemy za plusy to, czemu kiedyś powiedzielibyśmy kategoryczne „nie”.

Zjawisko to dotyczy również i mężczyzn. Zachwycamy się cechami nowej kobiety, szczegółami, których za dwa miesiące nie będziemy potrafili już dostrzec. Przy okazji nasunie nam się myśl, że ta nowa miłość jest taka wspaniała, ma tyle zalet – nie to, co ta poprzednia. Tyle tylko, że „ta poprzednia” też miała wiele zalet podczas pierwszych miesięcy związku. I też dostała wtedy w naszych oczach awans na tle swojej poprzedniczki.

Powyższe zachowania łatwo wytłumaczyć. W końcu pierwsze miesiące związku wiążą się z narkotycznym zauroczeniem. A wtedy nie w głowie nam wyszukiwanie wad i konstruktywna krytyka. Z drugiej strony porównywanie nie ma sensu. Każdy partner to zbiór zalet i wad, za każdym razem nowy. Problem w tym, aby rozpoznać, kiedy te wady są do zaakceptowania przy tych zaletach. Nie ma co budować partnerowi ołtarza. On też puszcza bąki i przecież nie ocenimy sprawiedliwie, czy robi to lepiej od naszego eks...

Podobnego zdania jest 26-letni Krystian, który stara się pomijać etap zauroczenia.
- To bardzo złudne podniecać się wspaniałością nowej kobiety i jej dominacją nad tą poprzednią – uważa. Taktyka Krystiana jest bardzo prosta, ale i rzadko spotykana. Zamiast piać zachwyty, woli on szybko sprowadzić swoją partnerkę na ziemię metodą prowokowania kłótni o błahostki.
- W ten sposób pokazuje jej, że życie jest ciężkie i nie zawsze będzie tak cudownie, jak na początku – tłumaczy. W perspektywie dłuższego czasu zawsze pojawią się niesnaski. Krystian uważa, że lepiej, jeśli dziewczyna od razu zobaczy, jakim się jest. Nie chce, by przez miesiąc płakała ze wzruszenia, a potem była w szoku, gdy zauroczenie minie.
- Nie porównuję jej, ani nie daję powodów, by ona mnie z kimkolwiek porównywała, bo najlepiej jest zaczynać związek jako tabula rasa – podsumowuje swoją metodę.

Większy problem pojawia się, gdy nasza druga połowa sama rozpoczyna rozmowę na temat tego, jak wypada w zestawieniu z naszą poprzednią partnerką. Zwykle robią tak osoby zakompleksione, niepewne swojej wartości i pozycji w nowym związku. Chcą się upewnić, że partner naprawdę je docenia. Niestety i ten sposób jest wadliwy. A odpowiedź na pytanie – czy jestem lepsza/lepszy od byłej/byłego - zazwyczaj prowadzi do kłamstwa lub urazy.

Oczywistym jest, że partner na nasze pytanie o wyższość nad poprzednikiem/poprzedniczką odpowie twierdząco. Tak, jesteś lepsza od niej w łóżku. Tak, lepiej od niej gotujesz. Tak, głośniej kibicujesz w czasie meczu niż moja była. Tak, ty się interesujesz moimi serialami, a tamten to był ignorant. Na jaki temat by nie było zadane pytanie, zawsze usłyszymy, że jesteśmy lepsi. Ale nie zawsze jest to prawdą. A dlaczego? To proste, osoba pytana nie będzie przecież sama stwarzała sobie problemów. Jeśli okazałoby się, że w czymś jesteśmy gorsi od jej/jego eks, to zaraz nasz układ nerwowy zacznie pulsować, a umysł stanie się pełen czarnych myśli. Bo może w takim razie partner wcale nas nie docenia? Może tak naprawdę tęskni za poprzednim związkiem? Skoro coś mi gorzej wychodzi, to co mam teraz zrobić, żeby się poprawić? Nasz partner doskonale wie, jakie będą następstwa odpowiedzi przeczącej i tylko w skrajnych sytuacjach przyzna, że coś we wcześniejszej relacji było lepsze.

Jeden z chłopaków Karoliny, 27-letniej aktorki, miał za sobą między innymi dwa związki, w których został zdradzony. Przez pierwsze tygodnie non stop zagadywał ją, czy lepiej robi to i tamto, niż jej poprzedni facet.
- Przez te zdrady był bardzo niepewny siebie i potrzebne mu było potwierdzenie, że jest dobry – ocenia dziewczyna. W pewnym momencie pytania zaczynają jednak irytować i doprowadzają do nagłego wybuchu. Nie inaczej było w ich związku. Pewnego dnia Karolina w końcu wykrzyczała chłopakowi, że ma już dość tej zabawy w porównania. Dodała też, w czym jest gorszy od jej byłego i to wystarczyło, by cała relacja runęła. - On nie mógł znieść tego, że jest coś, co może go stawiać niżej – ocenia Karolina.

Ustawianie rankingu partnerów nie jest dobrym pomysłem. Tak samo, jak i ocenianie samego siebie w kontekście poprzednika. Kiedy takie emocje panują nad naszym umysłem, trudno jest nam zrozumieć, że każdy człowiek jest inny i to, co u jednych jest nie do zaakceptowania, innych stawia na pierwszym miejscu. Bohaterowie powyższego artykułu polecają porzucenie prowadzenia statystyk, pod czym i ja się podpisuję. Ale tak, tak, zaraz się dowiem, że przecież miłość jest ślepa...

Źródło artykułu:WP Kobieta