Vedic Art, czyli od serca do sztuki
23.12.2008 13:03, aktual.: 27.06.2010 21:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeśli chcesz poznać smak wolności, odkryć co cię blokuje, otworzyć swoje serce, doświadczyć swobody w podejmowaniu decyzji, skorzystaj z Vedic Art
Jeśli chcesz poznać smak wolności, odkryć co cię blokuje, otworzyć swoje serce, doświadczyć swobody w podejmowaniu decyzji, skorzystaj z Vedic Art – sztuki malowania sercem, która uczy jak przemalować swoje życie na lepsze. Zaczarowany ołówek
Dzień pierwszy. Spotykamy się w dużej sali, siedzimy w ławkach jak uczniowie. Pytam prowadzącego Jacka Poteralskiego, czy będziemy notować. Dostaję odpowiedź: „Jak chcesz”. To zdanie zapamiętam najbardziej z całego kursu. Bo Jacek praktycznie na każde moje pytanie odpowiadał: „Jak chcesz”. To najbardziej symbolizuje sens i istotę Vedic Art. Dostajemy bardzo proste polecenie. – Weź do ręki ołówek, kartkę i rysuj linię – mówi spokojnie, z lekkim uśmiechem Jacek. Niby polecenie jest jasne, ale na sali poruszenie „Jak rysować, co rysować?” – padają z sali pytania.
Okazuje się, że możemy rysować co chcemy, ale do tego najlepiej nie myśleć. Należy puścić się wolno. Nie kombinować. Zapomnieć co robimy i pozwolić, by ręka sama kreśliła linię. Hm… brzmi prosto, ale w sumie na twarzach wszystkich uczestników panuje lekka konsternacja. W końcu na sali słychać dźwięk ołówka prowadzonego po kartce. Zajęcia i kolejna przygoda życia rozpoczęte!
Dziecko w sklepie z zabawkami
Kolejne polecenia są bardziej dziwne i coraz bardziej wyzwalające. – Lubię ten moment, gdy podaję kolejną zasadę . Widzę na twarzach lekką konsternację. W sali panuje kompletna cisza i w końcu ktoś rusza, a za nim inni – mówi Jacek. Swoją przygodę z Vedic Art zaczął w Polsce. Potem pojechał do mistrza do Szwecji. To Szwecji tak naprawdę Zachód zawdzięcza Vedic Art. To tam Curt Källman przez 14 lat zgłębiał wedyjskie nauki, które otrzymał od nauczycieli wschodu, by w końcu rozpropagować je w całej Szwecji. Do Polski Vedic Art zawitał dzięki Halinie Łuckiej, która kiedyś była uczennicą Curta, a teraz jest jego dobrą przyjaciółką. Jacek to wszystko opowiada, a my malujemy. Gdy nadchodzi moment, w którym dostajemy kaszę, mak, brokat i inne przedziwne materiały do stworzenia formy w naszej pracy, wszyscy mają wypieki na policzkach. Ja czuję się jak dziecko w sklepie z zabawkami i słyszę: „Bierz, te wszystkie zabawki są twoje. Baw się dobrze!”. Po powrocie do domu skaczę z radości, promienieję, włączam płytę i
tańczę. Myślę sobie: „To działa, to działa!”.
Akceptacja bezwarunkowa
W Vedic Art najważniejsze jest to, że wcale nie chodzi o malowanie. – Obraz powstaje tak przy okazji, równie dobrze może to być wiersz, przedstawienie, cokolwiek – tłumaczy Jacek. – Vedic Art jest sztuką otwierania się na tworzenie we wszystkich dziedzinach życia oraz odnajdywanie najlepszych rozwiązań poprzez dotarcie do źródła – mówi Jacek. A ja coraz bardziej to dostrzegam. Nikt tu nie ocenia. Nauczyciel nie podchodzi i nie mówi: „To jest dobrze, a to źle”. To pewnie też dzięki temu ktoś, kto nigdy wcześniej nie trzymał w ręce pędzla, po dwóch dniach warsztatu wychodzi z obrazami pod pachą. To pewnie ta bezwarunkowa akceptacja sprawia, że ludzie otwierają się na swoje talenty.
Wolność całkowita
Na drugi dzień przekonuję się, że wszystko jest łatwe tylko do pewnego momentu. W związku z tym, że Vedic Art to tak naprawdę nie kurs, a proces, mogą w nas zachodzić zmiany i może powstać opór przed nimi. – Podczas I i II części Vedic Art, czyli w ciągu kilku dni, uczestnicy zapoznają się z 17 zasadami. Gdyby ktoś postronny je usłyszał, nie zadziałałyby na niego. Ale tu, podczas pracy nad obrazami, zachodzą wewnętrzne zmiany w człowieku. I to na bardzo głębokim poziomie – mówi tajemniczo uśmiechając się Jacek. A ja zaraz się o tym przekonam. Podczas prezentacji kolejnych zasad jestem uśmiechnięta i świetnie się bawię. Do czasu. Gdy poznajemy kolejną zasadę, a ja uświadamiam sobie, że będę musiała wybrać któryś z namalowanych przeze mnie obrazów, i coś w nim zmienić, a nawet zamalować, wpadam w panikę. Jest mi źle i czuję, że się kurczę i zamykam. Wtedy sobie uświadamiam: „To o to chodzi. Rzeczywiście w życiu też boję się zmian. To dlatego mam trudności z tym poleceniem!”. Wtedy do mnie dociera, że właśnie
teraz mogę to zmienić. Biorę głęboki oddech i z bólem serca zamalowuję jeden z obrazów. Potem zobaczyłam, że zrobił się jeszcze fajniejszy. I znowu olśnienie: „To działa!”.
Twórcza swoboda
– Vedic Art wywodzi się z wiedzy wedyjskiej, przynależy Vedzie – tłumaczy w kolejnym dniu zajęć Jacek. – Obejmuje nieograniczoność przestrzeni i czasu. To sztuka otwierania się na twórczość i tworzenie, to sposób na osobiste przebudzenie i odkrycie własnego potencjału twórczego, na rozwój duchowy i odnalezienie drogi do oświecenia. To niczym nieograniczona, nieskrępowana metoda wyrażania siebie w bezgranicznej kierowanej sercem kreacji – mówi chodząc po sali, a do mnie dociera mądrość tych słów. Zdaję sobie sprawę, że doświadczenie malowania sercem zmienia życie człowieka na lepsze. Widzę, że te zmiany już się zaczęły. Wyszłam z kursu z 8 obrazami pod pachą i nowym pomysłem na życie!