Vip powinien być szalenie akuratny
Szalenie ciężko jest umówić się na wywiad ze znaną na całym świecie jazzową wokalistką Anną Marią Jopek. Dla Serwisu Kobieta artystka jednak uczyniła wyjątek. Do Pań należy ocena, czy piosenkarka, która najbardziej cieszy się swoją intymnością, nie jest zbyt skromna...
14.06.2006 | aktual.: 28.09.2006 09:58
Szalenie ciężko jest umówić się na wywiad ze znaną na całym świecie jazzową wokalistką Anną Marią Jopek. Dla Serwisu Kobieta artystka jednak uczyniła wyjątek. Do Pań należy ocena, czy piosenkarka, która najbardziej cieszy się swoją intymnością, nie jest zbyt skromna...
Wirtualna Polska: Ku mojemu i nie tylko ubolewaniu rzadko można Panią gościć na łamach kolorowej prasy. Czy jest to związane z ambitnym repertuarem, do którego nas Pani przyzwyczaiła?
Anna Maria Jopek: Repertuar oceniam jako rozrywkowy mimo wszystko...Wychowano mnie w przeświadczeniu, że osoby publiczne zabierają głos wtedy, kiedy mają COŚ do powiedzenia. Moją formą wypowiedzi jest muzyka. Mam nadzieję, że wciąż ją rozwijam i wiele jeszcze zostało mi do powiedzenia. Dla pism kolorowych moja oferta jest bladziutka. Żyję uczciwie, normalnie. Nie wywołuję skandali, bo jestem dorosła. Jestem mama Frania i Stasia i kocham wciąż mojego Męża. Umieram bez rodziny i nie marzę o wielkiej karierze. Dostałam od życia więcej niż oczekiwałam i więcej niż zasłużyłam.
Czy ktoś tak normalny może być ciekawym obiektem dla kolorowych gazet? Nuda, nuda... Poza tym po prostu lubię swoją prywatność. W dzisiejszych czasach, mając podpisany kontrakt wydawniczy z dużą wytwórnią godzimy się na pewne ruchy promocyjne. W wytworni, dla której nagrywam wszyscy wykonawcy marzą żeby w fazie promocji ich nowej płyty znaleźć się we wszystkich czasopismach i na każdym słupie w każdym mieście. Ja się modlę, żeby medialnie wystąpić skromnie i sympatycznie, żeby kampania nie odstraszyła moich wiernych, kulturalnych słuchaczy.
W takim razie bardzo nam miło, że zgodziła się Pani porozmawiać z Serwisem Kobieta Wirtualnej Polski. Czy w związku z tym, co Pani przed chwilą powiedziała, popularność, nie przeszkadza Pani w życiu?
Kiedy bywam identyfikowana, co zdarza się niezwykle rzadko, są to miłe sytuacje. Ostatnio pewien uroczy steward w samolocie do Amsterdamu przesadził mnie do business klasy, choć miałam bilet na skromną ekonomiczną. - Ech, Vipy to mają fajnie - pomyślałam. Ale zdarza się i mniej różowo. Dowiaduję się na przykład, że jakaś koleżanka z dawnych lat jest na mnie zagniewana, ponieważ nie odmachałam jej, gdy kiwała do mnie ręką na ulicy.
To straszne, ale w ogóle tego nie pamiętam. Mogłam myśleć wtedy o niebieskich migdałach albo jako rasowy krótkowidz nie zauważyć po prostu. Kiedy jesteś Vipem, powinieneś być szalenie akuratny. Jeden przypadkowy błąd i już zyskujesz opinie zadufanego w sobie buca. Wszystkich znajomych, których być może będę mijać w tym życiu, błagam: Podchodźcie blisko i potrząsajcie mną w razie głębokiego zamyślenia! Chyba nie ma takiej osoby z przeszłości, której chętnie nie uścisnęłabym ręki. A i na kawkę wyskoczę chętnie...
Pomówmy choć przez chwilę o muzyce. Nie nagrywa Pani tylko solo. Już po raz kolejny gości Pani na płycie śpiewającego aktora Michała Żebrowskiego, tym razem ze znanymi z trochę innego repertuaru rockowo-elektroniczna Katarzyna Nosowska i Katarzyna Stankiewicz, wokalistka popowego Varius Manx. Jaki jest wynik tej mieszanki?
Lubię pracować z Michałem. Jego glos jest inspirujący a teksty nad którymi się pochylamy są czystą poezją. Fascynuje mnie jak szeroko można dotrzeć z tak szlachetnym słowem. Oczywistym wabikiem jest obecność Michała i znanych koleżanek wokalistek, ale komunikatywność tej płyty jest wartością na miarę obsady. Jedyne, co dla mnie konserwatystki jest trudne do zaakceptowania na krążku to stosunkowo niewielka obecność "żywych" instrumentów. Jeśli chodzi o współpracę z koleżankami to w warstwie muzycznej nie nastąpiła wcale. Pracowałyśmy w różnych studiach, z różnymi realizatorami i muzykami.
Dziękuję za rozmowę.
(Anna Urbańczyk)