FitnessW co się bawić

W co się bawić

W co się bawić
Źródło zdjęć: © Shutterstock
27.11.2015 12:39, aktualizacja: 29.11.2015 20:39

Wyłącz telewizor i telefon, smartfona schowaj w szufladzie i wstań od stołu. W te święta zaproś bliskich do wspólnej zabawy. Będzie wam potrzebna kostka do gry, pionki i gra planszowa. Dolary przeciwko orzechom, że wsiąkniecie w nią całą rodziną!

Wyłącz telewizor i telefon, smartfona schowaj w szufladzie i wstań od stołu. W te święta zaproś bliskich do wspólnej zabawy. Będzie wam potrzebna kostka do gry, pionki i gra planszowa. Dolary przeciwko orzechom, że wsiąkniecie w nią całą rodziną!

Jeśli myślisz, że planszówki są nudne, bo pamiętasz ze swojego dzieciństwa tylko „chińczyka” i „Monopol”, pora zrewidować poglądy. Od blisko dwudziestu lat na całym świecie trwa na nie boom, a jedną z najpopularniejszych „Osadnicy z Catanu” kupiło już ponad 15 mln osób. Grają młodzi i starzy, wnuki, rodzice i dziadkowie, nawet nastolatki odrywają się od telefonów i dają namówić na tego typu rozrywkę. Bo okazuje się, że w naszym cyfrowym świecie dobrze zaprojektowana i pięknie wydana planszówka nadal potrafi dać radość osobom w każdym wieku. I w końcu nic tak nie zbliża, jak wspólna zabawa.

Witaj w świecie graczy

Święta to doskonały moment na wprowadzenie gier planszowych do rodzinnego życia. Nie tylko świetnie nadają się na prezent, ale również zapewnią nam godziny wspaniałych wspólnych przeżyć, gdy skończy się kolejna powtórka Kevina, wszyscy mają już dosyć pierogów, a na dworze zimno tak, że spacer nie wchodzi w rachubę. – Pierwszą grę dostałam od męża. To był piękny tryktrak, coś w rodzaju dalekiego krewnego szachów. Pierwszy raz graliśmy w nią podczas wakacji w Maroku. To bardzo popularna rozrywka w Afryce i Azji, znana chyba od starożytności – mówi 34-letnia Agnieszka. – Mąż chciał mi zrobić prezent gwiazdkowy przypominający wakacje, a przypadkiem rozpoczął rodzinną pasję. W domowej „gamotece” Agnieszki jest ich dziś ponad dwadzieścia. W niektóre bawią się tylko jej 10-letnie bliźniaki, do innych siadają całą rodziną. – Razem z dzieciakami spędzamy czas rozgrywając kultowych „Osadników z Catanu”, bardzo lubimy też karciane „Ligretto”. W tym roku każde z nich dostanie pod choinkę inną planszówkę i myślę, że cały
pierwszy dzień świąt będziemy testować je obie na zmianę!

Gry rodzinne z założenia mają proste zasady, krótkie tury, dynamiczną rozgrywkę i dużą „grywalność” czyli sprawiają wiele radości osobom w zróżnicowanym wieku. Ale, choć frajda jest, zwłaszcza w święta, warto sięgać po tę formę spędzania wolnego czasu także z innych powodów.

Bawiąc uczyć

Psychologowie już dawno odkryli, że najlepiej jest uczyć przez zabawę, a do tego planszówki są wprost stworzone. Nauką dla najmłodszych będzie już samo przesuwanie pionków po planszy – rzuty kostką i liczenie pól wprowadzą dziecko w tajniki dodawania i odejmowania. Gdy do wspólnej zabawy chcemy zachęcić maluchy warto zaopatrzyć się w gry zaprojektowane z myślą specjalnie o nich, np. „Potwory do szafy”, które nie tylko pomagają ćwiczyć pamięć, ale też oswajają wieczorne lęki przed nieproszonymi „potwornymi” gośćmi pod łóżkiem. Starszaki dzięki np. „Qwirkle” uczą się rozpoznawania i dopasowywania kolorów i kształtów. – Jedną z ulubionych gier naszych dzieci są „Słowo Stwory”, w których na czas tworzy się słowa na zadany temat, umieszczając w nich wybrane litery. Na początku myśleliśmy, że zabawa będzie dla nich zbyt trudna, ale dali sobie radę, część reguł obeszli, wymyślili własne i potrafią zamęczać nas nią przez całe godziny – mówi Agnieszka.

Gry rozwijają wyobraźnię, ćwiczą pamięć, powiększają zasób wiedzy i wymagają skupienia i koncentracji. Ponadto każda ma swoje zasady, których zrozumienie i przestrzeganie jest nauką cierpliwości dla dzieci. Czekanie na swoją kolej, a także nauka przegrywania i czerpania radości nie z wygranej, ale samej rywalizacji – to wszystko bonusy, które otrzymują mali gracze. Uczą też czegoś, czego nie wyniesie się z lekcji czy lektury książek – strategicznego planowania i logicznego myślenia.

Młodzież zintegrowana

A co z nastolatkami, niemal na stałe podłączonymi do tabletu/komputera/telefonu (niepotrzebne skreślić)? Im też świat planszówek ma do zaoferowania sporo atrakcji. Najłatwiej wciągnąć je oferując udział w grze opartej na uniwersum, w którym aktualnie nasze latorośle najchętniej przebywają. Rozgrywka w świecie Harry'ego Pottera wymagająca zbudowania Hogwartu z klocków zachęci co prawda raczej młodszych nastolatków, ale już te strategiczne osadzone w realiach powieści Tolkiena („Hobbit”), Sapkowskiego („Wiedźmin”), Pratchetta („Świat Dysku – Ank Morpork”) wciągną bez reszty dojrzalszą młodzież. W przebogatej ofercie sklepowej znajdziemy też gry dziejące się w czasach Wikingów, oferujące możliwość uratowania świata przed nadchodzącą pandemią, pozwalające poczuć emocje wspinających się na K2 himalaistów i tworzyć armię w postapokaliptycznym świecie. Nastoletnie mózgi matematyczne pokochają rozgrywki ekonomiczne, w których sukces zależy od zimnej krwi i kalkulacji, a młode damy grając mogą nauczyć się, jak
inwestować we własny dom mody. Domorośli stratedzy zatracą się w propozycjach wojenno-politycznych, w których kierują losami państwa, negocjują sojusze i prowadzą wojny. To już jednak nieco wyższy poziom, polecany dla bardziej zaawansowanych i dysponujących większą ilością czasu. W przeciętnych grach rodzinnych jedna rozgrywka trwa ok. 45 minut, a na podbicie miasta albo innej cywilizacji będziemy potrzebować jednorazowo co najmniej trzy godziny.

Na początek impreza

Jeśli chcemy odciągnąć od telewizora całą rodzinę, najlepiej jest zagrać w quiz, albo zabawę wymagającą gimnastyki wyobraźni. Takich jak „Dixit”, w którym zgaduje się skojarzenia innych graczy związane z obrazkami, albo „Fauna“, w której zawodnicy starają się obstawić długość, ciężar ciała i zasięg występowania różnych zwierząt, dobranych tak, by wprawić w osłupienie zarówno dorosłych, jak i dzieci. Do rozruszania towarzystwa doskonale nadaje się też „Niagara”, w której plansza przypomina wodospad, a uczestnicy pływający małymi drewnianymi kajakami wyciągają z wody plastikowe kryształy. Emocji rozgrywce dodaje fakt, że wolno kraść kryształy innym, a na koniec partii niektóre kajaki naprawdę spadają z wodospadu. Zaś gra „Dobble” sprawi, że nawet najbardziej kostyczna ciotka wstanie od stołu i będzie wykrzykiwać nazwy symboli ze swoich kart – jak najgłośniej i jak najszybciej, by ubiec innych graczy. To co, zagramy?

Zagraj z ... Przedszkolakiem

„W ogrodzie” – idealna na pierwszą grę, dziecko ma zerwać wisienki z drzewa zanim dobierze się do nich kruk. Maluch łatwo będzie chwytał drewniane elementy, co będzie również wspierało rozwój motoryki rączek. Wiek 2-4 lata.

„Kocur Max” – drużynowo pomagamy wiewiórce, myszy i ptaszkowi uciec przed głodnym kotem. Gra kooperacyjna, w której nie ma rywalizacji, uczy dzieci podejmowania wspólnych decyzji dla 4-6-letnich przedszkolaków.

„Pędzące żółwie” – uznane za najlepszą dziecięcą grę roku w Czechach i nominowane do tej kategorii we Francji i Niemczech żółwie spieszą się do apetycznej sałatki. Nie pogardzą przy tym przejażdżką na grzbiecie kolegi... Od 5 lat.

Małym uczniem

„Jungle Speed” – tu liczy się zręczność, spostrzegawczość i szybkość. Trzeba jak najszybciej pozbyć się swoich kart, a do tego w odpowiednim momencie złapać drewniany „totem”. Gdy chwycisz nie tak jak należy, odpadasz. 7+

„Story Cubes” – prosta i genialna gra, polegająca na opowiadaniu historii na podstawie obrazków, jakie wypadną na wyrzuconych kostkach. Stworzona przez trenera kreatywności jest bardzo ceniona przez nauczycieli i terapeutów. 8+

„Make’n’Break” – wyzwanie dla małych mistrzów budowlanych, którzy pokonują przeciwników stawiając jak największą liczbę konstrukcji dokładnie odwzorowujących schematy znajdujące się na kartach. 8+

Gimnazjalistą

„Zakazana wyspa” – kooperacyjna gra przygodowa, w której zawodnicy wcielają się w zespół śmiałków poszukujących skarbów na tytułowej wyspie. Polecana przez Mensę, uznana za najlepszą grę dla dzieci Board Game Golden Geek Awards 2010.

„Cardline: Zwierzęta” – można zagrać „na wagę”, „na czas życia” i „na wielkość”. Braki w wiedzy dzieciaki nadrabiają intuicją, a przy okazji dowiadują się mnóstwa informacji, które przydadzą się im podczas lekcji biologii w szkole.

„Catan” – nowa wersja kultowych „Osadników z Catanu”. Uczestnicy wcielają się w osadników i walczą o ziemię, surowce i władzę. Jedna z najbardziej utytułowanych i popularnych planszówek na świecie.

Licealistą

„Eldritch Horror: Przedwieczna groza” – propozycja dla wielbicieli mrocznych nastrojów i prozy H.P. Lovecrafta. A także wszystkich, którzy lubią współdziałać drużynowo. Walka z Przedwiecznymi wymaga nie lada odwagi!

„Pandemia” – kolejna gra kooperacyjna, wymagająca współpracy z innymi osobami. Tylko dzięki niej uratujecie świat jako specjaliści pracujący nas wynalezieniem szczepionek mających ocalić zagrożoną ludzkość.

„Carcassonne” – legenda, w którą wciągają się wszyscy. Można grać całą rodziną, można w duecie. Budowanie z żetonów łąk, twierdzy, miast i dróg – ta propozycja doskonale nadaje się też dla początkujących.

Agata Brandt

Źródło artykułu:Artykuł sponsorowany
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także