W tajemnicy nagrywał, jak znęca się nad nim żona. Piekło, jakie mu zgotowała, wyszło na jaw po latach
Najgorsze były weekendy. Wtedy Helen najczęściej sięgała po alkohol. Stawała się agresywna, biła męża na oczach kilkuletniej córki. Tak było przez lata. W końcu Neil postanowił zgłosić sprawę policji. Podczas rozprawy w sądzie przedstawił nagrania, na których widać, jak znęca się nad nim żona.
O sprawie piszą dziś brytyjskie media, m.in. "Daily Mail" i "The Telegraph". Neil Tweedy przez 12 lat był maltretowany przez żonę – 45-letnią nauczycielkę, która jest uzależniona od alkoholu. Mężczyzna zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że żaden policjant nie uwierzy mu na słowo, że za drzwiami ich wspólnego domu dochodziło do przemocy. I że to nie on był oprawcą, a żona – w dodatku nauczycielka.
12 lat przemocy
Poznali się w 2001 roku. O parze Brytyjczyków znajomi mówili w samych superlatywach – że dobrani, że szczęśliwi, że wszystko między nimi jest dobrze. I tak było, ale jak twierdził w sądzie Neil Tweedy, tylko przez pierwsze trzy lata. Helen coraz częściej sięgała po alkohol. Potrafiła stracić nad sobą kontrolę, a agresję wyładowywała na partnerze.
O tym, do czego jest zdolna, przekonał się po kilku latach związku. W 2005 roku wybrali się na wspólne wakacje.
Zatrzymali się w domu rodziców Helen. Tam którejś nocy doszło między nimi do kłótni. Kobieta popchnęła Neila na ścianę i uderzyła go w twarz. Od tej pory takie sytuacje stały się dla niego codziennością. Nie odszedł od Helen. W 2008 roku wzięli ślub. Tej samej nocy, po przyjęciu, pijana Helen pchnęła go, wywróciła na ziemię i kopała go w głowę.
- Pojechali w podróż poślubną, którą mój klient opisuje jako "dobrze spędzony wspólnie czas", ale przemoc fizyczna i psychiczna i tam miała miejsce. Mój klient odchodził od żony kilkukrotnie, ale zawsze wracał. Był przekonany, że kobieta się zmieni – mówi obrońca Neila, Robin Lynch.
Mężczyzna uważał, że po narodzinach córki sytuacja się zmieni. Było jeszcze gorzej. Helen nie chciała leczyć się z alkoholizmu i codziennie urządzała mężowi awantury. Kilka miesięcy temu, jak podaje "The Telegraph", mężczyzna zainstalował w domu kamery. I w ten sposób mógł przed sądem przedstawić trzy incydenty, w których żona stosowała wobec niego przemoc fizyczną i psychiczną. Helen nie przejmowała się, że świadkiem tych awantur była ich córka.
Sprawa trafiła do sądu. Helen Tweedy sąd zakazał zbliżania się do męża, a także wysłał ją na 120 godzin nieodpłatnego wykonywania prac społecznych. Jednak Neil, jak czytamy w brytyjskich mediach, podczas rozprawy bronił żony. Jego zdaniem winien wszystkiemu jest alkohol, a on nie chce, by żona nie była już częścią jego życia. Wręcz przeciwnie. Uważa, że kobieta nie może przestrzegać zakazu zbliżania się, bo w takim razie straciłaby kontakt z córką. – To alkohol. W ciągu dwóch ostatnich lat dwa razy trafiła do szpitala. Dwa razy mogła umrzeć. Coś musiało się zmienić – przyznaje Neil i dodaje, że właśnie dlatego postanowił zgłosić sprawę policji. – Mam nadzieję, że jeszcze wszystko będzie dobrze.
Według Mankind Institute, jedna na trzy ofiary przemocy domowej to mężczyzna. Ci sami działacze podkreślają, że mężczyźni trzykrotnie rzadziej zgłaszają takie sprawy na policję.
Kiedy żona bije męża
Jak to wygląda w Polsce? Z badań CBOS wynika, że aż 20 proc. mężczyzn przyznaje, że padło ofiarą przemocy psychicznej ze strony swojej partnerki. Nie lubią o tym mówić, rzadko zwierzają się z problemu bliskim, wstydzą się, nie próbują szukać pomocy.
- Stereotypowo przyjęło się, że przemoc ma płeć. Płeć męską. Ale to tylko stereotyp – mówiła w rozmowie z WP Kobieta Anna Hebenstreit-Maruszewska, psycholog i psychoterapeuta. - Przemoc kobiet wobec mężczyzn po prostu przybiera często inną formę niż przemoc mężczyzn wobec kobiet. W naszym społeczeństwie kobiety, które są ofiarami przemocy, coraz częściej zakładają niebieskie karty, dzwonią na policję, chodzą na obdukcję. Mężczyźni rzadziej zgłaszają akty przemocy, często dlatego, że się wstydzą. W pracy spotykam się z mężczyznami, z których trzeba wyciągać informacje.
W przypadku mężczyzn formularz "Niebieskiej Karty" w 2015 roku został przez policję wypełniony 10 733 razy. 5 244 kobiety były podejrzane o stosowanie przemocy. Dla porównania liczba ofiar, którymi były panie, wyniosła blisko 70 000. To drastyczna różnica, której jednak przeczą wyniki uzyskane przez CBOS w 2012 roku. Respondenci obu płci deklarowali, że zostali uderzeni przez partnera w czasie kłótni. Odpowiedzi takiej udzieliło 10 proc. mężczyzn i 11 proc. kobiet.
Temat przemocy wobec mężczyzn poruszany jest stosunkowo rzadko. Obraz bitego mężczyzny kłóci się ze społecznym stereotypem silnego mężczyzny, który rządzi w rodzinie. To powoduje, że niewielu mężczyzn zgłasza się z prośbą o pomoc, jest to dla nich zbyt wstydliwe, że nie potrafią sobie poradzić sami.
- Dodatkowo temat przemocy wobec mężczyzn jest często wyśmiewany – przekazywany w karykaturalny sposób, na obrazkach, komiksach, w dowcipach – przysłowiowa “żona z wałkiem” czekająca na powrót męża, w gruncie rzeczy bardziej zabawna niż przerażająca. Tym trudniejsza dla bitych mężczyzn musi być decyzja o publicznym ujawnieniu swojego problemu. Do wstydu i skrępowania samym faktem bycia ofiarą przemocy, upokorzenia, jakie przemoc za sobą niesie, dochodzi lęk przed byciem wykpionym czy pokazywanym palcem jako "pantoflarz", "mięczak" – zauważają działacze Fundacji Art.
Zdaniem Adrianny Gryszki z "Niebieskiej linii" w naszej kulturze dąży się do równouprawnienia w traktowaniu mężczyzn i kobiet, i równouprawnienie to powinno oznaczać także równość w traktowaniu ofiar. Dotyczyć to powinno zarówno reakcji służb, sądów, jak i dostępności pomocy dla ofiar mężczyzn i kobiet.